Polska

Błagam, skończmy już z tą polską Doliną Krzemową

Maciej Sikorski
Błagam, skończmy już z tą polską Doliną Krzemową

Nasz kraj miał już być drugą Japonią, potem drugą Irlandią, w międzyczasie narodziła się idea stworzenia tu nowej Kalifornii, konkretnie zagłębia technologicznego, jakie przez dekady wykuwano w tym regionie USA. Każdy pewnie słyszał hasło "polska Dolina Krzemowa". Sam trafiam na nie co kilka tygodni. I przyznam, że mam już dość. Nie wiem, czy powtarzanie tych sloganów wynika z wyrachowania, niewiedzy czy też sarkazmu, ale jedno jest pewne: drugiego Sans Francisco z przyległościami tu nie znajdziecie...

Polska Dolina Krzemowa odżyła. Przez chwilę było o niej cicho, ale wystarczyło, że na Śląsku pojawił się wicepremier Mateusz Morawiecki i sprężynę znów nakręcono, mechanizm poszedł w ruch. Polityk brał udział w Europejskim Kongresie Gospodarczym, a jego wypowiedzi mogły uskrzydlić mieszkańców województwa:

Morawiecki ocenił, że Górny Śląsk ma ogromne atuty i możliwości rozwojowe i nie tylko „przetransformuje się utrzymując górnictwo jako bardzo ważną gałąź naszego przemysłu, ale niejako oprócz, obok tego będziemy w stanie z Górnego Śląska zrobić prawdziwą "Dolinę Krzemową", dolinę technologiczną, która tutaj zresztą rośnie, coraz mocniej".[źródło]

Brzmi super, prawda? Cieszę się, zwłaszcza, że mieszkam w sercu regionu. I faktycznie dzieje się tu sporo ciekawych rzeczy, często słyszę o nowych firmach, kolejnych inwestycjach, interesujących wydarzeniach. Wciąż nie mogę jednak zrozumieć jednego: po co na siłę tworzyć mit "polskiej Doliny Krzemowej"? Przecież takie miejsce nie tylko nie istnieje, ale tez nigdy nie powstanie, o czym już pisałem. Chociaż z drugiej strony, optymiści mogą stwierdzić, że rodzime zagłębie technologiczne już u nas funkcjonuje. I to w kilku miastach!

Wystarczy wpisać w Google "polska Dolina Krzemowa", a za chwilę okaże się, że to Śląsk, Kraków, Wrocław, Poznań. A przecież nie można zapominać o stolicy - to tam dzieje się najwięcej, tam ulokowano Google Campus, tam załatwia się interesy. No i co z Trójmiastem, w którym tak prężnie rozwija się nowoczesny biznes? Można tylko napisać: podawajcie miasta... Aż przypomniał mi się pisany z przymrużeniem oka tekst o Innowrocławiu. To powinno być nasze technologiczne gniazdo, polska Dolina Krzemowa. Nazwa jest w sam raz. Dorzuciłbym do tego mniejsze ośrodki - np. Giżycko z grafiki tytułowej. Dlaczego tam mają nie zasmakować tego boomu technologicznego?

Mam nadzieję, że powtarzanie tego sloganu w końcu ustanie. Politycy (bez względu na wiek i partyjną przynależność), urzędnicy, część mediów i przedsiębiorców zrozumieją, że czas odpuścić. Wystarczy robić swoje, rozwijać się, tworzyć biznes i nowe technologie, bez przywoływania wspomnianego hasła. Wszak nie będzie tak, że jeśli wypowie się je odpowiednio wiele razy, to stanie się rzeczywistością. Tego nie zmienią ani słowa wicepremiera, ani państwowe granty, ani inicjatywy środowiska startupowego. Możemy mieć technologiczny Gdańsk, "kasynowy" Kraków, biznesową Warszawę, innowacyjny Wrocław czy startupowy Poznań i będzie ok. Naprawdę.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu