Felietony

O budowaniu polskiej Doliny Krzemowej słów kilka

Maciej Sikorski

Fan nowych technologii, ale nie gadżeciarz. Zainte...

21

Czy sukces i rozmach Doliny Krzemowej można powtórzyć? Pytanie, które zadają sobie od kilku dekad ludzie w różnych regionach świata. Temat nie podlega jedynie teoretycznym rozważaniom - podejmowane są próby powielenia tego "projektu". Wychodzi różnie. A czy Polska może być krajem, w którym powstanie...

Czy sukces i rozmach Doliny Krzemowej można powtórzyć? Pytanie, które zadają sobie od kilku dekad ludzie w różnych regionach świata. Temat nie podlega jedynie teoretycznym rozważaniom - podejmowane są próby powielenia tego "projektu". Wychodzi różnie. A czy Polska może być krajem, w którym powstanie potężne centrum nowych technologii, miejsce wyróżniające się na globalnej mapie IT? Jednego z pewnością tu nie brakuje: planów i ambicji. Oby na tym się nie skończyło...

Swego czasu własną Dolinę Krzemową zapragnęli mieć Rosjanie. Zainicjowano projekt Skolkovo, który od chwili powstania zdążył już wytracić impet. Najpierw rozpisywano się na temat wielkich planów, dużych pieniędzy i możliwości, potem przyszedł czas na teksty o marazmie i popełnionych błędach. Pojawiła się zasadnicza kwestia: czy amerykańskie centrum innowacyjności można odtworzyć gdzie indziej? Czy da się to zorganizować w innym miejscu na świecie? Jeśli nie odgórnie, to czy mogą "zaskoczyć" inicjatywy oddolne?

Odpowiedź nie jest jednoznaczna, ale nie można stwierdzić, że poza Doliną Krzemową niewiele się dzieje. Przecież ciekawe centra biznesowe skupione wokół nowych technologii powstały w Izraelu, w Finlandii, w kilku azjatyckich krajach. Jasne, że marzeniem wielu przedsiebiorców działających w tych ośrodkach jest przeniesienie się do Doliny Krzemowej, ale nie można tego omawiać wyłącznie w takich kategoriach - to nie muszą być nagrody pocieszenia, miejsca rozpatrywane jedynie w charakterze trampoliny.

Zastanawiam się nad tym zagadnieniem w kontekście Polski. Niejednokrotnie słyszałem już (a pewnie też pisałem) o pomysłach stworzenia "rodzimej Doliny Krzemowej". Nadal się jej nie doczekaliśmy i można ze 100-procentową pewnością stwierdzić, że się jej... nie doczekamy. Powód jest prosty: Dolina Krzemowa jest tylko jedna, to niepowtarzalny twór. I nie chodzi jedynie o miejsce, czy rozmach. Nie można jednak wykluczać, że Polska stanie się krajem, który będzie się wyróżniał na mapie innowacyjności i dobrego środowiska biznesowego.

Niedawno Tomasz pisał o Google Campus Warsaw. Sam fakt powstania tej jednostki jest dla naszego kraju, dla stolicy, sporym wyróżnieniem. Internetowy gigant nie lokuje tych centrów w każdym kraju, na całym świecie jest ich zaledwie kilka. Trudno dzisiaj stwierdzić, jak Polacy wykorzystają to miejsce, jaką rolę odegra ono w rozwoju IT w naszym kraju, ale widać, że na tym polu zaczyna się dziać coraz więcej. Nakręcana jest sprężyna, z którą można wiązać spore nadzieje. Świadczą o tym chociażby doniesienia z ostatnich dni.

Najpierw dowiaduję się, że Polska firma chce powalczyć z Google o młodych informatyków. O co chodzi?

Cloud Technologies będzie rywalizować z Google o młodych informatyków z pomysłami. Piotr Prajsnar, prezes spółki i finalista konkursu EY Przedsiębiorca Roku postanowił w Warszawie otworzyć własny park technologiczny. Młodzi dostaną tam miejsce do zrealizowania swoich projektów, a firma pomoże im wejść na szybko rosnący rynek analizy danych.

W jaki sposób Piotr Prajsnar i Cloud Technologies chcą na parku technologicznym zarabiać? Nie ma to po prostu być zwykły inkubator przedsiębiorczości, czy innego rodzaju fundusz, gdzie powstaną start-upy bez przyszłości. Spółka zamierza komercyjnie wykorzystywać najciekawsze projekty pod swoim logiem.

Więcej na temat Cloud Technologies przeczytacie na stronie firmy, a jeśli ktoś jest zainteresowany inicjatywą, której dotyczą cytaty, to odsyłam pod ten adres.

Niedługo później czytam kolejny ciekawy tekst, tym razem dotyczy Polonii, która chce pomóc rodakom w kraju rozwinąć skrzydła. ObserwatorFinansowy.pl przeprowadził wywiad z panią Marią Olsson - naukowcem i bizneswoman od kilku dekad mieszkającą w Szwecji. Rozmowa dotyczy m.in. tworzenia "polskiej Doliny Krzemowej", rozwoju innowacyjności, łączenia świata nauki z sektorem biznesowym. Rozważania czysto teoretyczne czy są jakieś konkretne propozycje, a przynajmniej drogi, którymi należy podążać?

Jak budowanie tej naszej doliny ma odbywać się w praktyce? Chodzi o fizyczne miejsce na mapie, skupiające polskie innowacyjne firmy? Jak to rozumieć?

Talent Polaków można wykorzystać, jeśli ktoś o nim się dowie, prawda? I dzięki współpracy. Nasza fundacja to właśnie ma do zaoferowania: jest w stanie pokazać światu, jak wybitne umysły mamy w Polsce i jest w stanie dać im szansę na wejście we współpracę z innymi wybitnymi umysłami z innych rejonów świata. Chcemy wykorzystać fakt, że w skład polskiej diaspory wchodzi mnóstwo ludzi nauki, którzy działają w ośrodkach całego świata, mają osiągnięcia, cieszą się prestiżem.

Zorganizowaliśmy w Szwecji niedawno spotkanie polonijne naukowców i okazało się, że w samym Sztokholmie na wyższych uczelniach pracują aż 52 osoby, które przyznają się do polskich korzeni. A to tylko Szwecja. Byłam też w Austrii na polonijnym spotkaniu „Polacy razem”. Tam zjechali nasi naukowcy i biznesmeni z całego świata. Okazuje się, że w Wielkiej Brytanii jest 60 tys. polskich firm, które właśnie zaczynają ze sobą współpracować, wymieniać doświadczeniami. Okazuje się też, że polscy finansiści z największych ośrodków giełdowych świata sami z siebie od dawna wspierają polskich studentów, którzy zdecydowali się na studia zagraniczne. [źródło]

Dzieje się. Dzieje się coraz więcej. W różnych miastach, regionach i środowiskach. Ferment, który może przynieść coś naprawdę dobrego. Może, ale rzecz jasna nie musi. Boję się, że z tego gadania i próbowania niewiele wyniknie. Wiele osób, firm czy instytucji będzie miało dobre chęci i pomysły, ale na tym się skończy. Każdy będzie mówił o Dolinie Krzemowej nad Wisłą, o tworzeniu drugiego Facebooka i sprowadzaniu do nas specjalistów z całego świata (albo o zatrzymywaniu tu zdolnych Polaków), a ostatecznie przyjdzie zatańczyć naśladując Greka Zorbę. Tak może być. Oby jednak okazało się, że to zwyczajne czarnowidztwo, a rzeczywistość naprawdę miło nas zaskoczy.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu