Świat

Policyjna kampania, która nie mogła pójść gorzej

Karol Kopańko
Policyjna kampania, która nie mogła pójść gorzej
Reklama

Jak zrobić tanią kampanię wizerunkową? Najlepiej skorzystać z potęgi social media, aby użytkownicy sami chcieli generować nam treści, tworząc samonapę...

Jak zrobić tanią kampanię wizerunkową? Najlepiej skorzystać z potęgi social media, aby użytkownicy sami chcieli generować nam treści, tworząc samonapędzającą się machinę promocyjną. Niestety jest to bardzo ryzykowne posuniecie, które łatwo może wymknąć się spod kontroli. Zerknijcie tylko pod hasztag #myNYPD na Twitterze.

Reklama

Wszystko zaczęło się od tego, że nowojorska policja chciała spróbować niestandardowego sposobu na polepszenie swoich relacji z mieszkańcami Wielkiego Jabłka. Zaprosiła ich do publikowania wspólnych zdjęć z funkcjonariuszami policji i publikowania ich wespół z powyższym tagiem.

Niestety media społcznościowe to twór, którego praktycznie nie da się kontrolować… Od wtorku, kiedy wystartowała akcja pojawiło się multum zdjęć ukazujących agresywne i brutalne zachowanie policjantów, które z budowaniem przyjaznego wizerunku nie ma nic wspólnego.

Sprawy zdaje się też nie zauważać rzecznik NYPD:

Policja wykorzystuje nowe sposoby efektywnej komunikacji ze społeczeństwem. Twitter jest otwartym forum dla nieocenzurowanej wymiany poglądów, dobrej dla naszego miasta.

Rzeczywiście, zamierzenia były zapewne bardzo szczytne. Akcja miała pokazać, że funkcjonariusze w każdej sytuacji służą pomocną dłonią i generalnie brakuje im tylko dziurawego pączka, aby stać się maskotką Nowego Jorku. Gwoli ścisłości trzeba zauważyć, że takie zdjęcia także pojawiały się dość często, a wiele osób występowało w obronie policji, twierdząc, że „hejt wylewa się łatwo, ale sytuacja zmienia obrót kiedy potrzebujemy od policji pomocy”.

Wystarczy tylko odwiedzić profil NYPD, aby doświadczyć sielankowej atmosfery, a na dodatek zauważyć świetną politykę komunikacji, jaka do tej pory była za pośrednictwem Twittera prowadzona. Mamy tu zdjęcia zaginionych osób i poszukiwanych przestępców, a także ważne informacje dla mieszkańców miasta.

Wydaje się jednak, że taka reakcja na hasztagową kampanię akurat w tym przypadku mogła zostać przewidziana. Dwa lata temu podobną próbę podjął tamtejszy McDonald’s, który zaproponował dzielenie się ulubionymi wspomnieniami związanymi ze spożywaniem posiłków w fastfoodzie. Poniżej jeden z łagodniejszych tweetów:

Przy takiej skali społecznego zaangażowania, nasze „sokołowe” burze w szklance wody, to mały pikuś. Warto jednak, aby polskie marki zapamiętały, że fakt stworzenia danego hasztaga nie czyni jego właścicielem. Sposobów wykorzystania spontanicznie generowanych treści często nikt nie jest w stanie przewidzieć.

News via Verge

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama