Trudno nazwać kierowcą kogoś, kto ma samochód, lecz nie posiada umiejętności i uprawnień upoważniających do prowadzenia auta. Z rozwiązaniami cyfrowymi jest podobnie, chociaż tutaj chodzi głównie o umiejętności: bez nich jest się niepełnym internautą, użytkownikiem komputerów czy urządzeń mobilnych. Niestety, Polacy na tym polu wypadają blado i należy to uznać za poważny problem - zarówno dla rzeszy obywateli, jak i ich pracodawców. Ludzie ci narażają siebie i firmy na cyberataki, które mogą wyrządzić wielkie szkody.
Polak ma Internet, komputer, smartfon, ale... nie potrafi z nich korzystać
Polak, ten przeciętny i statystyczny, jest na bakier z cyfrowymi umiejętnościami, nawet tymi podstawowymi. Czy wynika to z braku sprzętu, dostępu do Sieci? Na te czynniki moglibyśmy zrzucić winę jeszcze dziesięć lat temu, ale dzisiaj sprawy mają się inaczej, wraz ze spadkiem cen i bogaceniem się społeczeństwa, cyfrowe rozwiązania i niezbędny sprzęt stały się dość przystępne. Niestety, nabywaniu urządzeń nie towarzyszyła edukacja. Efekt jest taki, że wyzwanie stanowi już obsługa poczty elektronicznej.
Z raportu DESI 2017 (Digital Economy and Society Index) wynika, że Polska znajduje się w ogonie europejskich państw, gdy mowa o gospodarce i społeczeństwie cyfrowym. Nasz kraj poprawił wynik, ale nadal zajmuje 23 miejsce w tym zestawieniu, średnie wyniki uzyskane w poszczególnych kategoriach odbiegają od unijnej średniej. Czasem bardzo odbiegają. W badaniu bierze się pod uwagę łączność, kapitał ludzki, e-administrację, wykorzystanie Internetu oraz integrację technologii cyfrowej. Co ciekawe, Polska najlepiej wypada na polu cyfrowych usług publicznych, tu znajdujemy się w połowie stawki, krążymy w okolicach unijnej średniej. Pojawia się przy tym pytanie: u nas jest tak dobrze czy inne kraje podchodzą do sprawy po macoszemu? Ciekawe, jaka będzie pozycja Polski na koniec rządów minister Anny Streżyńskiej?
Przeciętny Polak nie powinien narzekać na łączność. Chociaż z badania wynika, że rozwój sieci stałych łączy szerokopasmowych przebiega dość powoli, to sprawa wygląda całkiem nieźle w przypadku usług mobilnych. Na tym polu nasz kraj rozwija się szybciej, niż rośnie unijna średnia, więc dystans do środka stawki może się zmniejszać. Niestety, znacznie gorzej wygląda cyfryzacja przedsiębiorstw - tu zanotowano stagnację. Rodzime firmy nie korzystają np. z handlu elektronicznego, procesy digitalizacji są im obce. Wykorzystanie chmury czy social media w małym biznesie to rzadkość. Tymczasem te narzędzia pozwalają obniżyć koszty i dotrzeć do nowych klientów.
Pojawia się przy tym pytanie, czy firmy powinny się zabierać za działania w Sieci, jeśli poziom cyfrowych umiejętności rodaków jest niski? Już ponad 2/3 obywateli ma dostęp do Sieci (niedawno pisałem, że powoli staje się on standardem), ale minimum podstawowe umiejętności cyfrowe wykazuje mniej niż połowa Polaków (44%). Z jednej strony może to prowadzić do zbyt dużej łatwowierności, Polak nie odróżnia prawdy od fałszu w Sieci (co daje pole do nadużyć - przykładem akcja Reserved), z drugiej strony naraża obywateli na niebezpieczeństwo. Stają się ofiarami w mediach społecznościowych, biorą udział w przeróżnych konkursach i loteriach, oddają dane, klikają w niebezpieczne linki, robią zakupy w niesprawdzonych sklepach. Chciałoby się napisać, że często zachowują się bardzo niedojrzale. To pokłosie m.in. niskich umiejętności cyfrowych.
Stwarza to zagrożenie dla jednostek, ale też dla firm. Niewykwalifikowany cyfrowo pracownik w domu weźmie udział w nieistniejącej loterii, a w pracy zainfekuje komputer. W efekcie mogą się powtarzać np. ataki na banki. Taka sytuacja stwarza ryzyko paraliżu administracji, wycieku danych, osłabienia firm. Także tych dużych, posiadających wpływ na funkcjonowanie państwa. Rozwiązaniem jest oczywiście edukacja - ona musi się poprawiać, jeśli bezpieczeństwo ma wzrosnąć. Pracownik sam pewnie nie dojdzie do tego, jak otwiera "okna" przestępcom, jak naraża biznes na straty. I znów adekwatne staje się porzekadło mądry Polak po szkodzie.
Na koniec dane dotyczące wykorzystania Internetu przez rodaków. Okazuje się, że korzystamy z serwisów informacyjnych w Sieci, bankowości elektronicznej czy e-handlu, ale np. VoD jest dla większości z nas terenem nieznanym. Na tym polu mocno odstajemy od unijnej średniej. Wychodzi zatem na to, że pisząc o serwisach typu Netflix, trafiamy do wąskiego grona odbiorców. Przeważająca część Polaków wybiera jednak telewizję linearną. Intryguje, jak wpłyną na to ewentualne zmiany wprowadzone przez nową ustawę abonamentową?
Ogólny wniosek jest taki, że chociaż robimy postępy na wielu polach i gonimy Zachód w cyfrowym świecie, to do nadrobienia wciąż jest sporo. I należy poważnie podejść do zagadnienia edukacji. Nie wystarczy podpiąć wszędzie neta i wyposażyć ludzi w sprzęt. Trzeba im jeszcze wytłumaczyć, jak z tego rozważnie i bezpiecznie korzystać. Bo to naprawdę nie jest zabawa.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu