Co trzeci Polak przyznaje, że w ciągu ostatnich 3 miesięcy nie brał udziału w żadnym wydarzeniu kulturalnym. Podobno wielkim problemem jest czas.
Nie mamy czasu i pieniędzy na kulturę. Szkoda tylko, że to bezsensowne wymówki
Wyniki z badania Sponsporing monitor ARC Rynek i Opinia są raczej smutne. Polacy niby interesują się kulturą (66 % przyznało, że tak jest), ale niewiele z tego wynika. Najlepiej w tej kwestii radzą sobie kobiety w wieku do 45 lat. Oczywiście rozumiem osoby, które nie są absolutnymi fanami literatury, filmu, fotografii, muzyki czy teatru, bo nie każdy jest w stanie złapać bakcyla totalnie każdej dziedzinie. Ale żeby 18% stwierdzało, że raczej się nie interesuje, a 15% nie interesowało się kulturą W OGÓLE? To mnie zaskoczyło, choć może do tej pory byłam po prostu naiwna. Ale dobrze, skupmy się najpierw na tych, którzy tej kultury faktycznie zażywają. Film, literatura i muzyka rozrywkowa to te obszary, które interesują nas najbardziej. I w tym akurat nie ma niczego zaskakującego. To najbardziej przystępne części, do których właściwie każdy mógłby się w jakiś sposób odnieść.
Nie mam czasu, zarobiona jestem
Teatrem interesują się najbardziej osoby w wieku 18-24, tańcem 60-64. Muzyka poważna za to trafia do grupy 35-44. Literatura to konik osób z przedziały 25-34, a fotografia zbiera podobny elektorat co teatr. Tu również jestem skłonna większość tendencji zrozumieć. No dobrze, może trochę dyskutowałabym z tym teatrem. Nie jestem niestety regularną bywalczynią, ale kiedy już kilka razy do roku wybiorę się na jakiś spektakl, to wokół widzę większość osób dużo starszych ode mnie. Pojawiają się trzydziestolatkowie, ale i cała rzesza emerytów. Może chodzę w złe dni i o nieodpowiednich godzinach?
Spójrzmy teraz na kwestię, dlaczego tak się dzieje. Sporą przewagę w argumentacji tej kwestii zyskała wymówka o braku czasu. Nie bez powodu użyłam tutaj słowa wymówka, bo właśnie tak bym to sklasyfikowała. Rozumiem osoby pracujące na cały etat lub nawet dwa, ponieważ sama do nich należę. Wiem, że dużo osób ma też dzieci, a z maluchami to różnie bywa. Wymagają sporo uwagi i nie zawsze jest jak je zostawić w domu, a nie na każde wydarzenie kulturalne powinno się iść z kilkulatkiem. Jednak co trzeci Polak przyznaje, że w ciągu ostatnich trzech miesięcy nie brał udziału w żadnym wydarzeniu kulturalnym. Skupmy się na tym filmie i teatrze. Na samym seanse spędzamy dwie, trzy godziny. Doliczmy do tego dojazd na miejsce, skorzystanie z toalety, spóźniony autobus i wpadnięcie po drodze do Żabki. W obie strony mogłoby nam to pochłonąć półtorej godziny, może dwie. Uśredniając - wychodzimy z domu gdzieś na cztery godzinki. Czy aby na pewno dla chcącego byłoby takim kłopotem wygospodarować cztery godziny raz na kwartał? Rozumiem, gdyby takie wydarzenia trwały cały weekend, bez przerwy. Ale tak? Nie kupuje tego. Inaczej ma się sprawa z pozostałymi powodami. Oprócz braku czasu badani wspominali o wysokich cenach biletów, zwykłym brakiem zainteresowania, brakiem ciekawej oferty kulturalnej czy brakom w biletach na daną rzecz. I to wszystko ma ręce i nogi.
Skupmy się na pieniądzach, bo to przecież najciekawszy aspekt. Opierając się na badaniach platformy Picodi nie powinniśmy się właściwie martwić. W próbie wykorzystano normalne bilety na seanse wieczorne popularnych produkcji z lipcowej ramówki jednego z warszawskich kin. Plasujemy się mniej więcej w środku tabeli z ceną 8,5 euro za wspomniany bilet. Powyżej 30 złotych za bilet nie musimy płacić, jeśli jesteśmy spoza Warszawy i mamy czas wybrać się na seans w tygodniu. Jeśli jednak mamy wolne wyłącznie weekendy i mieszkamy w sercu stolicy, robi się trochę trudniej. Zaokrąglijmy potencjalną cenę do 30 złotych. Wydanie 30 złotych raz na kwartał znów nie wydaje się aż takim wyzwaniem. Średnia cena paczki fajek to około 15 złotych, a mam wrażenie, że palacze jednak wydają te pieniądze częściej niż co trzy miesiące. Możemy się sprzeczać, czy to kultura jest droga, czy pensje za niskie. Coś z pieniędzmi jest ewidentnie nie w porządku. Jak zawsze.
Sześć zer, chciałbym kiedyś zrobić sześć zer
Najlepiej byłoby być bogatym, mieć mnóstwo wolnego czasu i mieszkać w dużym mieście, bo to w nich dostęp do różnorodnej kultury jest naprawdę spory. Wiem jednak, że tak dobrze to nie ma. Wydaje mi się, że najtrudniejszym problem do przeskoczenia może być lokalizacja. Czasami po prostu trudno nam się jest ot tak dostać do większej aglomeracji. Oczywiście jeśli się postaramy, to uda się na pewno. Ale to zdaje się wymagać największego wysiłku. Co z tym czasem i pieniędzmi, jeśli mieszkamy w mieście (lub tuż pod nim), które liczy te, powiedzmy, 100 tysięcy mieszkańców? Wszystko jest do wypracowania. W badaniu nie próbowano zwrócić uwagi na to, że codziennością Polaków jest ogórkowa i ziemniaki, a powinna być opera. Przeciwnie. Założono spory odstęp czasowy między kolejnymi wydarzeniami i naprawdę byłoby świetnie, gdyby coraz większa liczba Polaków zawyżała statystki.
Wyjście raz na kwartał to nie jest tak dużo. No dobra, z trzech razy zmniejszcie sobie do trzech. To i tak nieźle! Nie mówcie też, że nic się dookoła nie dzieje, bo jak wspomniałam, w większych miastach dzieje się bardzo dużo. Dajcie szansę rozrywce, z którą wcześniej nigdy nie mieliście do czynienia. Nie wiecie, czy was to kręci, póki nie spróbujecie. Swego czasu miałam marne zdanie na temat opery i baletu (jak spora część naszych rodaków), ale gdy zaliczyłam speklakle jednego i drugiego, okazało się, że to naprawdę potrafi być świetną zabawą. Nie musiecie jednak celować od razu w tak wysoki kaliber. Pójdzcie na jakiś koncert muzyków, o których nie słyszeliście. Wypożyczcie książkę poleconą przez bibliotekarza. Pójdźcie na spektakl komediowy, może odwiedzcie z dzieciakami teatr lalek? Spróbujcie czegoś, czego sami się po sobie nie spodziewacie. Dajcie szansę na odpoczynek i relaks waszym głowom, bo to naprawdę zdrowe i odświeżające. Kto wie, może zrobicie coś, w czym absolutnie się zakochacie i nagle czas i pieniądze na bilet znajdą się raz w miesiącu, a nie raz na pięć lat? Tego wam życzę.
Źródło: Marketing przy kawie
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu