9 maja 2011 roku rozpoczęty zostanie jedyny w tym roku konkurs w ramach działania 8.1 "Wspieranie działalności gospodarczej w dziedzinie gospodarki...
POIG, program kaleki od urodzenia. Czyli o tym, jak 9 miesięcy zamienić w 3 tygodnie
Porażka
Uczestniczyłem przez pewien czas w próbie zbudowania pewnego serwisu internetowego. Gdy zaczynałem się w niego wgłębiać, projekt trwał już około 9 miesięcy, w tym czasie kilkukrotnie zmieniały się realizujące go osoby, wygenerowana dokumentacja i kod były kompletnym bajzlem, a koncepcja, co i jak ma robić wciąż była niejasna. Inicjator projektu, był w stanie powiedzieć mniej więcej tyle, że ma być "społecznościowy" - cokolwiek to tak właściwie znaczy.
Mimo to stworzenie i rozpisanie wreszcie sensownej koncepcji, jak to - może - zadziałać i osiągnąć sukces nie było problemem. Jednak okazało się nagle, że to na nic, bo brak solidnego i dostępnego w wystarczającym zakresie programisty, który by ją zrealizował, a o zaangażowanym i wierzącym w projekt nie było nawet co marzyć. Zablokowało to kompletnie wszelkie działania, mimo że główny ciężar działania serwisu miał paść na twórców kontentu. W końcu całość została - słusznie - zabita, po wygenerowaniu sporych strat.
Szansa na sukces
Wszystko to, choć raczej demotywujące, miało jednego plusa. W międzyczasie poznałem dzięki temu projektowi młodego, bardzo zdolnego programistę z pomysłem na własny serwis. Zapaliłem się do jego pomysłu i zaczęliśmy siedzieć nad koncepcją, opracowywać ją, aby z intelektualnego ćwiczenia i kodu, który spełniał rolę proof-of-concept zamienił się w użyteczne narzędzie dla internautów, a w przyszłości - kto wie - przyniósł zyski.
Opracowałem koncepcję i UX, znajomy grafik zwizualizował plany, a programista parę dni temu zaprezentował wstępną i funkcjonująca wersję, którą teraz szlifujemy przed otwarciem bety dla użytkowników. Wszystko w 3 tygodnie. Na usunięcie błędów i przygotowanie do odpalenia zejdzie pewnie jeszcze parę tygodni, ale dysponujemy już konkretem, który można pokazać bez wstydu.
Zaangażowanie
Wspominam o tym wszystkim, aby pokazać to, czego szukają fundusze VC, a PARP nie jest i nigdy nie będzie w stanie sprawdzić - zaangażowania twórców. Pomijam już kwestię orientacji oceniających wnioski w tym, co faktycznie może odnieść sukces w sieci, a co nie, bo prawdziwych potworków wcale nie było, aż tak wiele. Natomiast znacząca część serwisów współfinansowanych przez PARP charakteryzuje się niedoróbkami, które sugerują, że większość budujących je zespołów nie wierzy w nie na tyle, aby zarywać noce i polerować detale.
Nie wierzę, aby PARP nie mając woli i doświadczenia w ocenianiu nie tylko samego wniosku, który coraz częściej jest przygotowywany przez speców pobierających procent od dotacji w zamian za załatwienie papierków, miał możliwość kiedykolwiek dorównać funduszom VC i aniołom biznesu, jak chodzi o ilość projektów, które faktycznie stanęły na nogi. Zamiast spełnić abstrakcyjne normy wyznaczone przez PARP i spokojnie pozwolić umrzeć z niedokrwienia.
Może to idealizm, ale nie wierzę w spektakularne sukcesy w sieci nie poparte zaangażowaniem zespołu. Nie wierzę w projekty budowane za pomocą "najemnych" programistów, którzy chcą odrobić swoją normę i iść do domu. Nie wierzę w projekty, gdzie twórcy nie podejmują osobiście ryzyka związanego z sukcesem lub porażką. Nie wierzę też w system uniemożliwiający elastyczną zmianę koncepcji w miarę zbierania feedbacku ze strony klientów i użytkowników.
W tym momencie PARP oferuje pieniądze za pisanie i składanie wniosków, a nie za sensowny pomysł i zaangażowanie, które przekłada się na szanse serwisu. To wada wrodzona i - obawiam się - nieusuwalna.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu