Felietony

Przyszłość jest made in China. Smutne wnioski z MWC 2025

Tomasz Szwast
Przyszłość jest made in China. Smutne wnioski z MWC 2025
Reklama

W Barcelonie powoli opada kurz po tegorocznej edycji targów MWC. Co ciekawego przyniosła nam największa impreza poświęcona elektronice mobilnej w kalendarzu? Niestety wnioski są raczej smutne. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie po jakiekolwiek innowacje będziemy musieli zerkać w kierunku Państwa Środka.

Kiedy równo tydzień temu odlatywałem z Warszawy w kierunku Barcelony, w głowie miałem prosty plan. Przez trzy dni obecności na targach MWC 2025 chciałem zrealizować zawodowe obowiązki, a następnie zająć się zaspokajaniem własnej ciekawości. Planowałem spokojnie przechadzać się między poszczególnymi stoiskami w poszukiwaniu najciekawszych innowacji, które opiszę w odrębnym materiale. Gdy w środę wracałem do Polski wiedziałem już, że ten nie powstanie nigdy. Po pierwsze dlatego, że naprawdę interesujących innowacji było tyle, co kot napłakał. Po drugie przez to, że w wyniku błędu w oprogramowaniu smartfona, z którego korzystałem, straciłem ponad połowę zdjęć. Nie chciałbym jednak mierzyć się z uczuciem straconego czasu, dlatego pozwoliłem sobie na tę nieco gorzką refleksję.

Reklama

Chińczycy zdominowali rynek, teraz zaczynają się bawić

Jak zaprezentowali się na MWC producenci smartfonów z innych krajów, niż Chiny? Standardowo na obecność Apple nie mogliśmy liczyć w ogóle. Zresztą byłaby całkowicie zbędna, wszak amerykańska firma nie zwykła dzielić się informacjami na temat tego, nad czym aktualnie pracuje. Pojawił się za to Samsung, jednak większość obecnych spoglądała w kierunku jego stoiska z nieskrywanym politowaniem. Owszem, było imponująco duże, ale co z tego, jak w większości prezentowano coś, co już doskonale znamy. Samsung Galaxy S25 Ultra, któremu poświęcono kilka długich stołów. Czy na to zasłużył? Biorąc pod uwagę znikome różnice między nim, a poprzednikiem, czy nawet modelem o dwa lata starszym, wcale nie.

Wystarczyło jednak zrobić nieco więcej kroków, by przekonać się, że smartfonowe nowości owszem, przyjechały na MWC, tyle tylko, że z innego kierunku, niż Europa, Stany Zjednoczone czy Korea Południowa. Najwięcej do powiedzenia mieli Chińczycy. Zdecydowanie najwięcej. Do tego stopnia, że można było odczuć wrażenie, jakby byli absolutnie pewni tego, że w budowaniu smartfonów doszli już do perfekcji i teraz zaczynają się bawić jego formą.


Zacznijmy od Realme, na którego stoisku obejrzeliśmy prezentację smartfona Realme 14 Pro+. Co w nim takiego ciekawego? W teorii to po prostu bardzo solidny smartfon ze średniej półki cenowej. W praktyce dowód na to, jak mocno Chińczycy bawią się koncepcją smartfona. Wrzucić obiektyw peryskopowy do średniaka? Dla chińskiej firmy żaden problem. Zastosować potrójną diodę doświetlającą, by użytkownicy mogli robić lepsze portrety w klubowych warunkach oświetleniowych? Jasne, zróbmy to. A do tego dorzućmy kompletnie zbędny, ale przyciągający wzrok bajer, czyli obudowę zmieniającą kolor pod wpływem temperatury. Odlot, a to dopiero początek.


Smartfon z wymienną optyką? Chińczycy są już bliżej niż dalej

Jedna z najistotniejszych nowości zaprezentowanych podczas MWC 2025? Zdecydowanie smartfony z wymienną optyką. Swoje koncepcje tego rozwiązania pokazały zarówno Realme, jak i Xiaomi. Dość powiedzieć, że żeby dostać w swoje ręce jeden z prototypów trzeba było odstać w kolejce przynajmniej kilkadziesiąt minut. Co ciekawe, choć koncepcja jest bardzo podobna, producenci z Państwa Środka postanowili podejść do tego nieco inaczej. O ile Realme postanowiło, że cały system obiektywów będzie korzystał z matrycy wbudowanej w smartfon, tak Xiaomi postanowiło zaimplementować odpowiednią matrycę bezpośrednio w obiektywie.


Reklama

Jak oceniać te koncepcje? Rozwiązanie Xiaomi, z uwagi na brak wykorzystania matrycy smartfona, wydaje się być bardziej niezawodne, ale za to droższe. Pozwoli również na zachowanie kompaktowych wymiarów telefonu. W Realme za to dedykowany do tego rozwiązania smartfon będzie wyposażony w bardzo dużą wyspę, co z pewnością odbije się na ergonomii. Dzięki temu system obiektywów powinien być jednak nieco tańszy. Które rozwiązanie wygra i czy w ogóle któreś z nich trafi na rynek? To wciąż wielka niewiadoma.

Gdy zagadnieniu wymiennych obiektywów do smartfona przyjrzymy się bliżej, dostrzeżemy przyczynę tego, dlaczego niektórym producentom zależy na tym rozwiązaniu. Jeśli dany klient zdecyduje się na zakup smartfona i jednego czy kilku obiektywów, najprawdopodobniej pozostanie wierny marce na długie lata. Zmieniając smartfon wybierze kolejny z portfolio tego samego producenta, by móc nadal korzystać z obiektywów, za które przecież zapłacił. Sprytne, nieprawdaż?

Reklama

Najcieńszy, najbardziej kolorowy, najbardziej efektowny

Tymi przymiotnikami można opisać smartfony, jakie do Barcelony przywieźli ze sobą producenci z Chin. Zacznijmy od moim zdaniem najciekawszego, który imponuje grubością, a konkretnie tym, jak bardzo jest cienki. Tecno Spark Slim, bo właśnie o nim mowa, mierzy zaledwie 5,75 mm grubości. Co bardzo istotne, szokuje nie tylko tym. Okazało się bowiem, że tak radykalne odchudzenie konstrukcji smartfona odbyło się bez choćby najmniejszego uszczerbku dla pojemności baterii. We wnętrzu Tecno Spark Slim znalazło się ogniwo o pojemności... 5200 mAh. Kompaktowe wymiary czy mocna bateria? Chińczycy nie muszą już wybierać...


Jak bardzo Tecno potrafi bawić się smartfonami? Spójrzcie tylko na to. Na stoisku Tecno widziałem przynajmniej kilkadziesiąt różnych wzorów obudowy. Jeszcze więcej i to momentami wyjątkowo efektownych znalazłem na stoisku ZTE i należącej do tego koncernu marki Nubia. Szkoda tylko, że zapewne większość z nich nigdy nie trafi na żaden inny rynek, niż lokalny.


Edycje limitowane? Tych również nie mogło zabraknąć, chociażby na stoisku Xiaomi, gdzie prezentowano smartfon POCO X7 Pro w stylistyce kultowej postaci z uniwersum Marvela - Iron Mana.

Reklama

Europa? Jakie czasy, takie smartfony

Pamiętacie jeszcze te czasy, gdy europejskie firmy również projektowały i produkowały telefony? Całkiem niedawno największym producentem telefonów była fińska Nokia. Podczas prywatnej rozmowy prezes T-Mobile Polska Andreas Maierhofer wspominał czasy, gdy targi MWC odbywały się w Cannes, a ich kulminacyjnym punktem była prezentacja Nokii. To właśnie w tym miejscu można było zobaczyć najistotniejsze nowości, które w późniejszych latach trafiały do sprzedaży.

Dziś honoru europejskich producentów smartfonów bronił m.in. polski mPTech. Na jego stoisku można było przyjrzeć się bliżej smartfonom Hammer, które otrzymały nowe, militarne wzornictwo. Oprócz stylistyki, która doskonale komponuje się z mundurem, wyposażono je w rozwiązania, które mogą przydać się zarówno miłośnikom outdooru, jak i żołnierzom w okopach. Mowa tu chociażby o kamerze termowizyjnej, która może pomóc w porę dostrzec nadchodzące zagrożenie. Cóż, producenci postanowili odpowiedzieć na wyzwania współczesnych, niezbyt spokojnych czasów.


Ten sam producent ma również w swojej ofercie markę myPhone, słynącą ze sprzedaży telefonów dla seniorów. Tu również dało się dostrzec ciekawe innowacje, na czele z telefonami wyposażonymi w dedykowane przyciski, do których możemy przypisać poszczególne kontakty z książki telefonicznej. Wystarczy, że osoba, którą się opiekujemy sięgnie po telefon i naciśnie jeden klawisz, by nawiązać połączenie. W teorii banalne rozwiązanie. Aż dziwne, że dopiero teraz jeden z producentów zdecydował się na jego wyeksponowanie.

Dziś może śmiejemy się z tego typu konstrukcji, jednak pamiętajmy o tym, w jakim tempie starzeje się nasze europejskie społeczeństwo. Może się okazać, że za jakiś czas zapotrzebowanie na telefony dla seniorów znacząco wzrośnie i to właśnie u nas.


Zwycięzca targów MWC 2025? Moim zdaniem sprawa jest oczywista

Niezależnie od tego, czy odwiedzam targi z elektroniką użytkową, militarne czy rolnicze, staram się wybrać stoisko, które wywarło na mnie największe wrażenie. W przypadku ostatniej wizyty w Barcelonie i targów MWC 2025 wybór był oczywisty i co naturalne, był to producent rodem z Chińskiej Republiki Ludowej. O której firmie mowa? Nie jest to Tecno z ich najcieńszym smartfonem. Nie jest to również Realme z koncepcją smartfona z wymienną optyką czy obudową zmieniającą kolor. Lenovo z laptopem ze składanym ekranem? Też nie. Największe wrażenie i to zdecydowanie robiło stanowisko Xiaomi. Dlaczego tak? Już uzasadniam.


Pierwsza sprawa to smartfony. To właśnie tam prezentowano model Xiaomi 15 Ultra, którego możliwości fotograficzne rzucą na kolana każdego entuzjastę mobilnej fotografii. Również tam można było dostrzec jego mniejszą wersję Xiaomi 15, która jest świetnym kompaktowym smartfonem, w dodatku bardzo dobrze wycenionym. O koncepcji smartfona z wymienną optyką już pisałem. Nie pisałem za to o samochodzie Xiaomi SU7, obok którego nie dało się przejść obojętnie. Jeszcze ciekawiej wyglądało miejsce, w którym chiński producent prezentował swój silnik elektryczny. Konstrukcja, która bez najmniejszego problemu zmieściłaby się pod maską Fiata 126p, generuje mocno ponad 500 koni mechanicznych. Imponujące? Mało powiedziane.


W Barcelonie wsiadałem do samolotu z poczuciem niedosytu i gorzką refleksją. Przyszłość elektroniki użytkowej jest made in China i wygląda na to, że w tym momencie nie zostało nam już nic innego, jak tylko pokornie to zaakceptować.

Za zaproszenie na targi MWC 2025 serdecznie dziękuję firmie Realme Polska

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama