Komputery i laptopy

„Podkręceni”, czyli jak zostałem overclockerem :)

Paweł Kozierkiewicz
„Podkręceni”, czyli jak zostałem overclockerem :)
Reklama

Ten uśmieszek przy tytule najlepiej obrazuje dwie rzeczy: jak łatwo jest podkręcić komputer na poziomie amatorskim oraz jaki dystans mam do okrzyknięc...

Ten uśmieszek przy tytule najlepiej obrazuje dwie rzeczy: jak łatwo jest podkręcić komputer na poziomie amatorskim oraz jaki dystans mam do okrzyknięcia siebie „overclockerem”.

Reklama

Faktem jest, że kiedyś jakakolwiek próba zwiększania parametrów wiązała się z ryzykiem uszkodzenia komputera i wymagała dość dogłębnej wiedzy. Aktualnie podstawowy overclocking można zrobić klikając jednym palcem w przycisk myszki, a drugą ręką mieszając sobie kawę.

W poprzednim tekście z cyklu „Podkręceni” pisałem o tym, że wybór odpowiedniego procesora i płyty głównej ma tu niebagatelne znaczenie. Nie można też zapominać o porządnym układzie chłodzenia, jednak jeśli nie mamy w planach jakiegoś ekstremalnego overclockingu, to spokojnie wystarczy obudowa z kilkoma wiatrakami (oraz sensowny cooler na procesor), która zapewni odpowiednią cyrkulację powietrza.

W mojej pamięci dalej jednak pozostawała wizja podkręcania, która przypominała operację na otwartym sercu. Jeden błąd mógł kosztować całkiem niemało – uszkodzeniem komponentów, które potraktowane za dużym napięciem mogły skończyć swój żywot, jako „sterta” elektronicznych śmieci.

Przestawić mnie na nowe tory myślenia podjęła firma Intel i Asus przysyłając komputer testowy, który miał zostać przeze mnie podkręcony i to bez ryzyka tego, że coś w nim zepsuję. Ta perspektywa mi się spodobała. Nie dość, że będę mógł w praktyce sprawdzić obietnice o bezpiecznym i łatwym overclockingu, to na dodatek, jeśli jednak i tak bym coś „zjarał”, to nie będzie mój sprzęt. Układ idealny.

Na potrzeby testu przyjechał PC o następujących parametrach:

  • Procesor: Intel Core i5-4690K 3500 MHz
  • Płyta główna: Asus Maximus VII Ranger oparta na chipsecie Intel Z97
  • Pamięć RAM: 8GB DDR3 1600 MHz
  • Karta graficzna: GeForce GTX 770 2GB
  • Dysk twardy: Systemowy SSD 120GB i 2TB 7200 rpm
  • System operacyjny: Windows 8.1

Zobaczcie zresztą sami jak pięknie wyglądała nasza platforma testowa:


Reklama



Reklama


Koncepcja na test była prosta. Wpierw sprawdzam komputer pod kątem wydajności w kilku benchmarkach oraz grach, a następnie powtarzam operację po przeprowadzeniu automatycznego podkręcania. Żadnego ręcznego grzebania w nastawach, ma być wciśnięcie jednego przycisku i koniec.

Zastrzyk adrenaliny

Wraz z płytą główną Asus Maximus VII Ranger w komputerze została zainstalowana aplikacja AI Suite 3, w której skład wchodzi m.in. moduł Dual Intelligent Processors 5 służący do zwiększania wydajności podzespołów komputera.


Oprócz tego, że pozwala on na ręczne określanie napięć czy zwiększanie taktowania procesorów oraz karty graficznej, zawiera zautomatyzowany pięciostopniowy program, który wykona za nas wszystkie działania. Jedyne co należy zrobić, to określić gdzie w obudowie mamy rozmieszczone wiatraki. Następnie trzeba odczekać kilka minut, kiedy to aplikacja sama podkręci parametry sprzętu i już. Można się chwalić, że jest się overclockerem.

Reklama

Podziwianie widoczków

Bez ingerencji aplikacji do podkręcania, komputer działał na poniższych bazowych ustawieniach:

Taktowanie procesora: 3498 MHz
Ratio: 35x
BCLK: 99,91 MHz
RAM: 2400 MHz

Zacząłem od testów syntetycznych, czyli w ruch poszły najróżniejsze benchmarki. Wydajność komputera badałem w programach Cinebench, 3D Mark, PC Mark 8, Heaven Benchmark. Wyniki prezentowały się następująco:

- Cinebench – CPU: 592 OpenGL: 123 FPS
- 3D Mark (Sky Diver) – 19065 punktów
- PC Mark 8 – 4091 punktów
- Heaven Benchmark – 1246 punktów



Przy pełnym obciążeniu komputera, parametry kształtowały się na tych poziomach:

Taktowanie procesora: 3897 MHz
Ratio: 39x
BCLK: 99,91 MHz

Następnie zabrałem się za testowanie komputera w grach, które mają dość wysokie wymagania sprzętowe. Oczywiste było, że w tym przypadku dominować będą produkcje z gatunku FPS i TPP, które zawsze mają apetyt na moc obliczeniową sprzętu. Do testów porównawczych wybrałem takie tytuły jak Mafia II, Arma III, Hitman: Rozgrzeszenie, Metro 2033 Redux, Call of Duty Ghosts, Grid Autosport.

Choć sprawdzałem działanie tych gier we wszystkich dostępnych nastawach, żeby nie zalewać tego tekstu morzem danych, zaprezentuję średnią liczbę klatek wyświetlanych na sekundę, dla ustawień standardowych:

Arma III – 75 FPS
Mafia II – 167 FPS
Grid Autosport – 169 FPS
Hitman: Rozgrzeszenie – 72 FPS
Metro 2033 Redux – 99 FPS
CoD: Ghosts – 67 FPS


Jak widać, nawet niepodkręcony komputer poradził sobie z powyższymi grami bardzo dobrze wyświetlając tyle FPSów, ile potrzebnych jest do komfortowej zabawy z pełną płynnością. Tak naprawdę, na tę chwilę zwiększanie parametrów testowanego sprzętu nie jest wymagane. Z pewnością jednak, za jakiś czas na rynku pojawią się gry, które będą wymagać o wiele więcej mocy obliczeniowej. Wtedy overclocking pozwoli na szybkie dostosowanie się do nowych realiów bez konieczności wymiany sprzętu na nowy.

Na sterydach

Po przeprowadzeniu automatycznego overclockingu osiągnąłem następujące bazowe wyniki:

Taktowanie procesora: 3569 MHz
Ratio: 35x
BCLK: 101 MHz
RAM: 2448 MHz

Ponownie uruchomiłem benchmarki, aby porównać dane z testów syntetycznych. Za wyjątkiem Heaven Benchmark można dostrzec wyraźną poprawę wyników.

- Cinebench – CPU: 690 OpenGL: 157 FPS
- 3D Mark (Sky Diver) – 20264 punktów
- PC Mark 8 – 4349 punktów
- Heaven Benchmark – 1250 punktów



Maksymalne obciążenie sprzętu skutkowało poniższymi wynikami:
Taktowanie procesora: 4487 MHz
Ratio: 44x
BCLK: 101,96 MHz

Po obejrzeniu całego mnóstwa animacji, zabrałem się za testowanie podkręconego komputera bezpośrednio w grach. Tutaj spodziewałem zobaczyć znaczna poprawę, jednak ku mojemu zdziwieniu nie każdy tytuł działał znacznie lepiej.

Arma III – 98 FPS
Mafia II – 169 FPS
Grid Autosport – 189 FPS
Hitman Rozgrzeszenie – 74 FPS
Metro 2033 Redux – 94 FPS
CoD: Ghosts – 84 FPS


Najlepiej efekty overclockingu można było ujrzeć w Arma III, które wymaga dużej mocy obliczeniowej potrzebnej do symulowania działań wojskowych na obszarze dziesiątków kilometrów kwadratowych. Skok o dwadzieścia klatek na sekundę zauważalny był też w Grid Autosport, także Call of Duty Ghosts działało płynniej we fragmentach, w których na ekranie było dużo jednostek oraz całe mnóstwo wybuchów, ognia i innych „upiększaczy”.

Zaskoczyło mnie jednak to, że odnotowałem jedynie symboliczną poprawę w Mafii II i Hitmanie oraz spadek FPSów w Metro 2033 Redux. Jak widać nie każda gra wykorzystuje dodatkową moc sprzętu.

To tylko początek

Można powiedzieć, że podkręcanie jednym kliknięciem myszy jest zabawą dla amatorów. Tak naprawdę to dopiero początek zabawy z overclockingiem. Aplikacja Asusa umożliwia też ręczne zmienianie parametrów, co skutkuje osiągnięciem lepszych wyników końcowych.


Przy okazji sprawdziłem też kwestie związane z bezpieczeństwem takiego działania. W pewnym momencie zacząłem dość swobodnie zwiększać mnożniki i taktowanie. Najgorsze co mi się przytrafiło podczas eksperymentów to zawieszenie komputera i potrzeba przywrócenia podstawowych ustawień w Biosie. No dobra… Raz musiałem resetować wszystkie ustawienia specjalnym przyciskiem na płycie głównej. Poza tym nie spaliłem ani procesora, ani płyty głównej. Widać, że sprzęt jest odporny na bezmyślne próby podkręcania.

Cały eksperyment pokazał mi, że da się w prosty i bezpieczny sposób podkręcić komputer. Jednak cały czas bardziej ekstremalny overclocking wymaga dogłębnej wiedzy, której na szczęście nie brakuje w internecie.

Czy jest sens inwestować w specjalne komponenty podatne na podkręcanie? Myślę, że tak, o ile mamy takie potrzeby. To pewna forma inwestycji. Teraz wydajemy więcej na sprzęt, ale później ograniczamy zakup nowych komponentów, ponieważ z naszego sprzętu da się wycisnąć jeszcze trochę mocy.

Tekst jest częścią akcji "Podkręcani" którą realizujemy razem z firmą Intel.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama