Felietony

Podatek od VOD, czyli krótka kariera mrówek na YouTube

Mirosław Mazanec
Podatek od VOD, czyli krótka kariera mrówek na YouTube
14

Od kilku tygodni pojawiają się doniesienia o tym, że „PiS chce opodatkować Jutuby”. Brzmi i śmiesznie i groźnie, a po zagłębieniu się w temat z każdej strony wychodzą absurdy. I do końca nikt nie wie o co chodzi. Chyba, że właśnie o to chodzi.

Proszę się skupić. Postaram się żeby było prosto. Przynajmniej na tyle, na ile jest to możliwe.

Załóżmy, że nagrywam mrówki faraonki z którymi żyję w symbiozie w jednym mieszkaniu. Przy odrobinie dobrej woli i dobrych chęci można się z nimi nawet zaprzyjaźnić. Filmiki wrzucam na YT, niech inni też zobaczą, jakie to miłe stworzenia. I ku mojemu zaskoczeniu, kanał zaczyna się rozrastać tak, że w którymś momencie przekraczam próg i zaczynam otrzymywać z YT wypłaty. Świat jest dziwny, miłośników mrówek widać jest więcej niż przypuszczałem.

Uwaga, teraz będzie trudniej.

Nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji z 11 sierpnia 2021 r. nałożyła na podmioty dostarczające audiowizualne usługi medialne na żądanie (VOD) oraz na dostawców platform udostępniania wideo (VSP) prowadzących działalność w dniu 1 listopada 2021 r. obowiązek zgłoszenia usługi do wykazów prowadzonych przez przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Wydawałoby się więc, że obowiązek ten mają dostawcy usług. W przypadku You Tube dostawcą usługi wydaje się właśnie You Tube. Okazuje się jednak, że nie.

Powyższym obowiązkiem objęta jest każda osoba publikująca materiały wideo na platformach udostępniania wideo  YouTube, TikTok, Twitch, Facebook itp. (czyli nagrywająca filmiki, videoblogi lub inne materiały wideo) i zarabiająca na tej na usłudze np. na podstawie odpowiednich umów z reklamodawcami lub przedstawicielem platformy – uściśliła Teresa Brykczyńska – rzeczniczka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

Ups. Wygląda na to, że to o mnie. Co mnie podkusiło z tymi mrówkami. Ale przecież dostaję grosze. No chyba, że mrówki wymyślą coś ciekawego, wtedy oglądalność, a co za tym idzie zarobki, rośnie. To musze się zgłaszać, czy nie? Na to pytanie od kilku tygodni stara się znaleźć odpowiedź całkiem spora grupa twórców i pasjonatów. Takich, którzy z YT żyją i takich, dla których jest to zabawa.

Tu z „pomocną dłonią” przychodzi Witold Kołodziejski, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Jak wyjaśnia, obowiązek zgłoszenia dotyczy osób, które przekroczą próg 50 proc. kwoty minimalnego wynagrodzenia. Teraz to 1505 zł.

Ok. To już jakiś konkret. Ale. W jednym miesiącu mrówki się postarają i YT wypłaca mi 1506 zł. A w kolejnym już nie. Co wtedy? Czy mam się z rejestru wypisać i wpisać znów po przekroczeniu progu? I w ogóle po co w tym rejestrze mam tkwić? I jakie z tego powodu będę mieć korzyści?

W skrócie – żadnych. Ale obowiązki – i owszem. Zgodnie z przepisami – należy przedstawiać raporty finansowe, wprowadzić udogodnienia dla niepełnosprawnych i ostrzeżenia przed treściami, które mogą uderzyć w rozwój nieletnich.

Czyli o co chodzi?

Po co więc moje zgłoszenie? Po to, żeby zapłacić. Bo jak nie wiadomo o co chodzi, to przecież zawsze chodzi o pieniądze. A konkretnie o podatek od VOD. Pieniądze z tej daniny trafiają do Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Tyle, że podatek nie dotyczy mikroprzedsiębiorców (to ja i moje mrówki), czyli osób zatrudniających mniej niż 10 osób i mających mniej niż 2 mln euro obrotu w ciągu roku. W 2020 r. zapłaciło go… 19 podmiotów.

Ktoś czegoś tu nie rozumie? Muszę się zgłosić, ale nie muszę płacić. Muszę za to wypełnić szereg obowiązków. W celu… właściwie nie wiem jakim.

Więc. Idę porozmawiać ze swoimi mrówkami. Na szczęście nie odbiła im jeszcze sodówka i chyba jakoś przełkną koniec swojej kariery w sieci.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu