E-commerce

Nowy podatek rozrusza e-handel? Możliwe, ale potem państwo i tak przyjdzie po kasę

Maciej Sikorski
Nowy podatek rozrusza e-handel? Możliwe, ale potem państwo i tak przyjdzie po kasę
Reklama

Ten temat poruszaliśmy na AW niejednokrotnie, ale przez jakiś czas trudno było stwierdzić, jak się on rozwinie, bo nie wiedział tego ustawodawca. W końcu sprawa się wyklarowała, mamy nowy podatek, wiemy kto i ile ma płacić. Pojawiają się głosy, że przyjęte rozwiązania są na rękę e-sklepom i skłonią tradycyjny handel do otwarcia się na Internet. Co z tego wyniknie? Jeszcze większa konkurencja i walka o każdy grosz. A ostatecznie może się okazać, że rząd i do e-handlu wyciągnie ręce po pieniądze.

Podatek handlowy to nowy twór, z jego pomocą władze zamierzają zasilić państwową kasę i ułatwić funkcjonowanie polskim przedsiębiorcom. Jak wytłumaczyć ten drugi "zysk"? Przypomnę, że danina nazywana jest czasem "podatkiem od hipermarketów", a te znajdują się w "obcych" rękach, wchodzą w skład zagranicznych sieci. Politycy chcieli opodatkować tych wielkich i gdyby w efekcie podnieśli oni ceny, bardziej konkurencyjne stałyby się polskie sklepy. W tym momencie pojawia się jednak pewien problem, ponieważ wspomina się, że sieci przerzucą podatek np. na swoich dostawców, a ci w większości stanowią rodzimy biznes. I tak zapłaci Polak...

Reklama

Pisząc jakiś czas temu o tych zmianach, wspominałem też, że duże sieci spróbują obejść przepisy - przykładem markety z elektroniką, których struktury są zdecentralizowane. Przychody wszystkich sklepów może i są olbrzymie, ale... nie będą razem liczone. Nie ma takich przepisów, ktorych nie można obejść. Co więcej, czasem powstają rozwiązania, które wręcz skłaniają do skorzystania z luk, niedopowiedzeń. Skoro Apple może korzystać z przyjaznego systemu podatkowego, to czemu elektromarkety miałyby chcieć płacić wyższy podatek niż ten obecnie uiszczany?

Miało być jednak o e-handlu, więc do niego przechodzę. Dostałem dzisiaj informację prasową, w której podejmowany jest ten wątek, pisze się o ucieczce sklepów do Internetu. Bo w Sieci uda się uniknąć daniny. Efekt? Mniejsze wpływy do kasy państwa i rozwój e-commerce w kraju. Skorzystają firmy i specjaliści z sektora e-commerce, przecież ktoś to musi postawić, rozwinąć, ogarnąć. Zyskać mogą Poczta Polska, kurierzy czy biznes Brzoski. Zyskać mogą sklepy, które już dawno postawiły na e-handel i dzisiaj posiadają ugruntowaną pozycję w tym biznesie. Pisząc krótko: nowy podatek może rozhuśtać polski e-commerce i poboczne segmenty.

Zastanówmy się jednak, co to oznacza w dłuższej perspektywie. Grzegorz pisał kiedyś, że spora część sklepów działających w Sieci ma problemy (sztandarowym przykładem Merlin). Konkurencja jest spora, walka o klienta zażarta. Gdy do gry wejdzie więcej sklepów, będzie jeszcze trudniej. Dla klientów to dobra wiadomość, sklepy zaczną jeszcze bardziej o nich zabiegać. Paradoksalnie to może być strzał w stopę polskiego e-commerce, bo gdy do gry wkroczą np. dyskonty, duże firmy ze sporym kapitałem, mogą dokonać takiego spustoszenia, jakie obserwujemy w realu. Biedronka czy Lidl w e-commerce nie muszą być dobrą informacją dla polskich sprzedawców i budżetu.

Walka o klienta, coraz lepsze oferty powinny przyciągnąć ludzi, a ci skuszeni niższymi cenami, mogą oddać sklepom nie tylko swoje portfele, ale też dane i cenne informacje. W tradycyjnym handlu o to trudno, w e-handlu sprawa jest łatwiejsza. Można się zatem spodziewać lepszego wykorzystania big data, ale i jednostkowych danych. Eksperyment równie ciekawy, co w przypadku e-paragonu.

Należy też mieć na uwadze, że obecna ustawa, jej forma, nie muszą być czymś stałym. Jeżeli handel stacjonarny rzeczywiście przeniesie się do Sieci, a twórcy ustawy zauważą, że w kasie widać dno, mogą wyciągnąć rękę także do e-handlu. Skoro dało się wprowadzić ten podatek, da się go także rozszerzyć. Co się wtedy wydarzy? Można gdybać, część osób zakłada pewnie, że sklepy wyniosą się do innych państw. Stanie się to bardziej prawdopodobne, gdy zacznie obowiązywać także zakaz handlu w niedzielę, który może swym zasięgiem objąć również e-sklepy.

Jest jeszcze jedna ważna rzecz: państwu zależy na wyeliminowaniu gotówki z naszego życia, a rozwój e-commerce temu sprzyja. Przepływ pieniądza w cyfrowym świecie łatwiej będzie kontrolować, więc przez jakiś czas władze mogą "wspierać" rozwój e-handlu, bo w dłuższej perspektywie to się opłaci podwójnie. Cięgle jednak zastanawia, czy te wszystkie manewry rzeczywiście pomogą polskim firmom...

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama