Internet

Pocket i Feedly - dwie usługi które odmieniły moje życie w sieci

Rafał Kurczyński

Fan mobilnych okienek, technologii internetowych o...

Reklama

Wiele aplikacji w życiu przewinęło mi się przez palce. Programy dla smartfonów, tabletów i komputerów były raz bardziej praktyczne, raz mniej - jednak...

Wiele aplikacji w życiu przewinęło mi się przez palce. Programy dla smartfonów, tabletów i komputerów były raz bardziej praktyczne, raz mniej - jednak niektóre z nich zostały u mnie za stałe.

Reklama

Od początku mojej historii z technologią, posiadałem w przeglądarkach tony zakładek do wszystkich blogów, które czytałem. Było to bardzo niewygodne, ponieważ nie wiedziałem, gdzie dodano nowy materiał, a gdzie nie dlatego nabijałem im tylko statystyki. Od zawsze na termin RSS reagowałem z wyrzutem, ponieważ czytniki kojarzyły mi się jedynie z paskudnymi programami do wyświetlania gołego tekstu. Gdy okazało się, że Google porzuca swój czytnik RSS, zainteresowało mnie Feedly, w którym się zakochałem.

Spodobał mi się jego wygląd, spodobało mi się to, jak funkcjonuje oraz jak banalnie szybko możemy dodawać do niego nowe źródła mojej wieczornej lektury. W tamtym czasie korzystałem jeszcze z telefonów z Androidem, dlatego szybko przekonałem się również do czytania RSS'ów będąc w poza domem.

Po zakupie Lumii  poszukując czytnika RSS, odnalazłem Nextgen Reader i tak to się zaczęło.

Feedly jako następca gazety

Gazety. Każdy je zna, ostatnim czasem coraz mniej osób je czyta. Czytnik RSS z uwzględnieniem Feedly zdaje się ich nowszą wersją. Jeżeli blog lub portal możemy nazwać internetową gazetą, to Feedly spokojnie mogę nazwać kioskiem. Usługa ta jest na tyle wygodna, że minimalizuje ona potrzebę przeglądania i bezsensownego, cyklicznego sprawdzania, czy na naszych ulubionych stronach został opublikowany jakiś wpis, czy nie.

Dzięki temu zyskujemy sporo czasu, który możemy przeznaczyć na inne czynności, a sama filtracja treści poprzez wybór źródeł naszej strony głównej i poszczególnych list aplikacji pozwala nam stworzyć w pełni spersonalizowaną gazetę bez zbędnych problemów.


Pocket - gdy nie mamy czasu na czytanie, a nie chcemy nic przeoczyć

Dwa dni temu za sprawą Pawła odkryłem usługę Pocket, która dała mi to, czego nie potrafił dać Feedly - możliwość zapisania ciekawych artykułów na później, gdy znajdę więcej czasu.

Reklama

Dziwię się, że do tej pory nie wpadłem na trop tego wspaniałego programu, który za sprawą rozszerzenia do dowolnej przeglądarki pozwala nam zapisywać całe wpisy z naszych ulubionych stron do konta w chmurce usługi Pocket. Dzięki kontu w chmurze, przy jakimkolwiek podłączeniu naszego smartfona lub tabletu z Androidem, iOS lub Windows Phone (nieoficjalne aplikacje), do sieci bezprzewodowej Wi-Fi lub do sieci mobilnej 3/4G, rozpoczyna się ściąganie nieprzeczytanych przez nas jeszcze wpisów i obrazków.

Jest to bardzo wygodne, ponieważ przeglądając sieć komórką, tabletem lub komputerem nie zawsze mamy czas przeczytać wszystko, co nas nurtuje. Od paru dni mogę spokojnie odetchnąć, filtrując sobie treści w sieci na wpisy, które muszę przeczytać w tej chwili oraz wpisy, które mogę zachować sobie na później.

Reklama

Nie jestem osobą, która nie lubi grać na swojej komórce, dlatego takie błyskawiczne czytanie ciekawych wpisów, gdy musimy poczekać parę minut, jest bardzo wygodnym rozwiązaniem, dodatkowo nie musimy martwić się dostępem do internetu.

W trasie, w podróży i z synchronizacją między urządzeniami

Jak pisałem wyżej, usługa potrafi automatycznie ściągać tematy dodane do "kieszeni", przerzucając kilobajty tekstu i obrazków pomiędzy naszymi urządzeniami. Kolejną fajną rzeczą w aplikacji jest synchronizacja, zapisująca w chmurze liczbę dodanych stron oraz liczbę przeczytanych, odhaczonych jako gotowych do archiwizacji tematów.


Jest to o tyle wygodne, że po synchronizacji telefonu do sieci Pocket, zaraz po przeczytaniu na nim paru wpisów mamy pewność, że na innym urządzeniu nie przeczytamy tego samego wpisu kolejny raz. Gdy chcemy pokazać komuś jakiś wpis, który przeczytaliśmy, wystarczy sięgnąć do archiwum – wpisy już się tam znajdują.

Będąc w trasie, jest to szczególnie wygodne, ponieważ gdy będąc w pracy, szkole lub w autobusie przeczytamy jakąś liczbę wpisów, to korzystając potem z komputera, jesteśmy świadomi tego, że to, co dodamy w przeciągu najbliższych godzin/dni zostanie przez nas przeczytane, gdy tylko będziemy mieli na to chwilkę, oraz że nie przeczytamy przypadkiem jednego wpisu parę razy.

Reklama

Być mobilnym, znaczy wolnym być

Odcięcie się od biurka i częściowe przeniesienie swoich codziennych rutyn na urządzenia mobilne jest jak najbardziej uwolnieniem się od wymuszonej pozycji, którą narzuca na nasz kręgosłup fotel przy biurku komputera. Czasami każdy z nas miewa taki moment, gdy po prostu chce się położyć, jednak nie chce spać. Wtedy możemy spokojnie wyciągnąć sobie tablet lub smartfona i nadrobić zaległości w twórczości swoich ulubionych redaktorów (a u mnie ta lista się ciągnie i ciągnie) relaksując się przy tym.

Zarówno czytniki RSS, jak i aplikacja Pocket są fenomenalnymi rozwiązaniami, jednak Feedly i „kieszeń” łączą dwie bardzo ważne cechy – autorzy idealnie wstrzelili je w rynek.

Feedly powstało przed zamknięciem Google Readera, jednak dzięki obfitej promocji w ostatnich dniach życia czytnika Google to właśnie Feedly stało się tym jedynym, słusznym potomkiem dla wielu użytkowników Google Readera. Stało się tak, ponieważ Feedly od samego początku wspierał możliwość logowania się do usługi za pomocą konta Google+, co łączyło się również z brakiem potrzeby ręcznego wklepywania wszystkich źródeł wiadomości od nowa.


Pocket, który powstał z myślą o iUrządzeniach, następnie będąc przenoszony do pozostałych systemów operacyjnych w miarę wzrostu popularności aplikacji, często za sprawą ambitnych, niezależnych programistów biorących sprawy w swoje ręce, gdy aplikacja nie pojawiała się oficjalnie w ich centrum oprogramowania (np. Windows Phone, MeeGO). Zapewniał swoim użytkownikom to, o czym mówiło się od długiego czasu - o zapisywaniu na później RSS'ów bez konieczności łączenia się z siecią. Przed Pocketem i parę chwil po stworzeniu tej aplikacji żadna aplikacja o tej funkcjonalności nie stała się tak popularnym tworem, jak niejednokrotnie wymieniana wyżej "kieszeń". Za promocję tej aplikacji odpowiadało przede wszystkim Apple. Kolejnym krokiem było pozyskanie użytkowników w ekosystemie Google - Android i Chrome OS, co będzie dalej? To pokaże 2014 rok, może oficjalny klient dla Windows Phone i Blackberry OS 10?

Patrzę na takie twory bardzo optymistycznym wzrokiem, ponieważ jestem pewien tego, że są to aplikacje, które bardzo mocno upraszczają nam życie w sieci, jak i samo korzystanie ze smartfona.

Znacie jeszcze jakieś praktyczne aplikacje, które jesteście w stanie mi polecić?

Grafika: [1] [2] [3] [4]

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama