Jeżeli wydawało wam się że o wytrzymałości iPhone 11 wiecie już wszystko, to... macie rację - wydawało wam się.
Po tygodniu wyciągnęli iPhone'a z 7-metrowych głębin jeziora. Wciąż działał
To nie jest pierwsza historia o iPhone 11 który spędził chwilę na dnie jeziora, ale biorąc pod uwagę opinie o tym jak kruche są współczesne telefony z porównaniem do ich "nieśmiertelnego" rodzeństwa sprzed dwóch dekad - wciąż warta odnotowania.
Historia brzmi aż niewiarygodnie i niezwykle dramatycznie. Breno Rafael miał wskoczyć do brazylijskiego jeziora Paraona by uratować tonącą kobietę. Oczywiście nie było wtedy czasu na zastanawianie się co ma w kieszeni — dlatego iPhone wskoczył do wody razem z nim. Kiedy dopłynął do brzegu ratując życie drugiego człowieka zorientował się, że nie ma smartfona. Jego iPhone wylądował na dnie jeziora. Kiedy już pożegnał się z gadżetem trafił na wideo Edinho Rocha, instruktura nurkowania który odnalazł sprzęt i za pośrednictwem sieci chciał zlokalizować właściciela urządzenia. I udało się — po kilkunastu tysiącach wyświetleń wiralowego materiału, właściciel się znalazł. A iPhone... działa!
Dlaczego to zaskakujące? Przede wszystkim dlatego, że dla wszystkich współczesne smartfony wciąż są tymi kruchymi urządzeniami, które z niczym sobie nie radzą. Inną rzeczą jest to, że iPhone 11 według oficjalnych danych może być zanurzony nie dalej niż 2 metry i nie dłużej, niż 30 minut. Tym bardziej zaskoczenie — ale z rodzaju tych pozytywnych.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu