Firmy kurierskie oferują coraz więcej opcji związanych z zarządzaniem paczkami. Szkoda tylko że jak pokazują moje przygody z ostatnich dni - niekoniecznie działają one tak, jak powinny...
Z usług kurierskich korzystam na co dzień. Zarówno prywatnie i służbowo. Pracowników rozmaitych firm zajmujących się dostarczaniem paczek widuję co najmniej kilka razy w tygodniu — z niektórymi zdarza nam się widywać od poniedziału do piątku, codzinnie. Tak, sporo tego — i jako że pracuję z domu, na co dzień nie mam potrzeby sięgania po systemy zarządzania przesyłkami. Kiedy ma być, to będzie. Odbieram telefony, potwierdzam że jestem w domu i mniej lub bardziej cierpliwie czekam na wizytę. W ostatnich dniach byłem na wyjeździe i w tym czasie spodziewałem się paczek, których… wiedziałem, że nie dam rady odebrać w datach, które widniały w systemie. Skorzystałem więc z opcji zarządzania przesyłkami i wybrałem dzień, w którym będę mógł je odebrać. Zgadnijcie co się stało - nie zadziałało.
Dwie firmy, dwie historie, dwa inne parcel shopy
W obu przypadkach tuż po tym jak otrzymałem w godzinach porannych wiadomość że kurier dzisiaj dostarczy mi paczkę, skorzystałem z firmowego systemu by ją przekierować. Wybrałem inny dzień. W jednej firmie oburzony kurier stojąc pod drzwiami wykrzyczał do słuchawki że chyba sobie robię żarty i po co on się stara i tu przychodzi — zaś argumenty że nie ma w tym ani krzty mojej winy nie działały, bo w połowie mojego zdania się rozłączył. Dostałem po prostu maila że przesyłka wylądowała w parcel shopie - o zgrozo, nie tym najbliższym gdzie zawsze ta sama firma kurierska zostawia paczki gdy mnie nie zastanie, tylko o dwa punkty dalej. Druga firma kurierska nie podjęła żadnej próby kontaktu. Wyklikałem inną datę, a kiedy dzień wcześniej kurier nie został mnie w domu po prostu zostawił ją w punkcie odbioru. Oczywiście innym. Oczywiście po drugiej stronie osiedla.
Wisienką na torcie w przypadku pierwszego punktu odbioru było to, że sam odbiór był przygodą. Bo przy pierwszej wizycie trwała inwentaryzacja, więc nie dało rady. Za drugim razem był problem, bo o 14 była inwentaryzacja, a o 18 już paczek nie wydają. Odbiór jest do 17. Kurtyna.
Nie mam pretensji do kurierów, a do systemu. Po co te opcje, skoro i tak nie działają?
Praca kuriera do łatwych nie należy - i z każdym pracownikiem firmy kurierskiej staram się żyć w zgodzie. Jeden z nich mieszka nieopodal i kilkukrotnie już telefonował z pytaniem, czy może już zjechać do domu i dostarczyć mi paczkę z rana kolejnego dnia - nigdy nie stanowiło to dla mnie problemu. To wymagająca praca i zawsze staram się ją ułatwić tak bardzo, jak tylko potrafię. Uważam że wizyta w mieszkaniu kiedy wiadomo że nie ma szans nikogo zastać jest… po prostu bez sensu. To strata czasu. Stąd sięgam po udostępniane rozwiązania. A te najzwyczajniej w świecie nie działają. A jeżeli to problem związany z infrastrukturą i charakterystyką pracy, to... właściwie po co to wszystko?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu