Każdorazowo kiedy pojawia się temat iPhone'ów, jednym z argumentów na wydanie tej niemałej sumki na nowy sprzęt pozostaje... jego długowieczność. Wielu użytkowników wspomina, że płaci raz — i ma spokój na dłuższy czas. Zgadzam się z tym w 100%, dla mnie to także jeden z kluczowych powodów. Dlaczego więc po dwóch latach planuję przesiadkę na najnowszy model smartfona Apple?
Po 2 latach wymienię iPhone'a. Dlaczego kupię tego nudnego iPhone'a 15 Pro?
Nie planowałem wymieniać iPhone 13 Pro, ale...
iPhone 13 Pro kupowałem z myślą, że posłuży mi co najmniej 3-4 lata. Owszem, z tyłu głowy miałem ciągle to, że po drodze trzeba będzie wymienić w nim baterię, ale... to tyle. Na ten moment: akumulatora wciąż nie wymieniłem, a jego maksymalna pojemność od grudnia 2021 roku spadła ze 100%, do 92%. Wciąż jest akceptowalnie. Tym bardziej że podczas bardziej intensywnych dni: ani wtedy, ani dziś, w pełni naładowany smartfon nie jest w stanie wytrzymać całego dnia bez ładowarki. Tutaj z pomocą przychodzi mi nieoceniona (i koszmarnie wyceniona przez Apple) bateryjka MagSafe Battery Pack. Pod względem wydajności: to wciąż topowa półka. Nie trafiłem jeszcze na aplikację która działałaby słabo ze względu na dwuletni układ Apple A15 Bionic. Wyświetlacz OLED z odświeżaniem 120 Hz wciąż jest super. Aparaty... no są gorsze niż w zeszłorocznym modelu, ale kompletnie nie robi mi to żadnej różnicy. Bo jak po zdjęcia, to z aparatem fotograficznym. Nawet zeszłoroczna premiera iOS nie sprawiła, że miałem ochotę rzucać telefonem. Może miałem szczęście, a może Apple po prostu udało się pierwszy raz od lat ustrzec lawiny błędów które paraliżowały działanie smartfona.
Polecamy na Geekweek: Oszust wykradł twój numer telefonu. Co może z nim zrobić?
Czas na zmiany
Co zatem sprawia, że w tym roku planuję wydać kilka tysięcy złotych na nowego iPhone'a 15 Pro? Rodzinne przekazywanie sobie smartfonów. Tak się składa, że w mojej najbliższej rodzinie oddajemy sobie telefony — i modele z których korzystałem przed laty wciąż są w użytku. Wciąż jestem pod wrażeniem jak nienagannie radzi sobie iPhone 6 (tak, tak, ten pradziadek nadal działa — mimo że próżno na nim szukać aplikacji popularnych banków, które nie wspierają tak starych wersji systemu, użytkownicy w rodzinie nie narzekają). Czas jednak na zastępstwo dla iPhone'a X, który najzwyczajniej w świecie przestaje być przez Apple wspierany. Blisko 6 lat po premierze gigant z Cupertino nie zaserwuje mu nowego iOS. To nie byłby mój pierwszy sprzęt który bym sam z siebie zaktualizował, ale delikatnie zasugerowano mi, że może powinienem zainteresować się tematem. A tym samym ruszyć z "lawiną spadkową". iPhone X pewnie wciąż ma jeszcze trochę czasu przed sobą nim braknie mu dostępu do aplikacji, ale... nie jestem jedynym gadżeciarzem w rodzinie. iPhone X nie ma MagSafe'a ani — co chyba okazuje się najbardziej bolesne — wsparcia dla dwóch kart. Dałem się więc namówić i z niepokojem wyglądam wtorkowej konferencji. Jak widać — od kiedy większość rodziny zdecydowała się korzystać ze sprzętów Apple nie tylko ułatwiło nam to komunikację (iMessage i FaceTime nie są idealne, ale dla nas — wystarczające i najwygodniejsze), ale też rozpoczęło niejako "zachęcanie" do wymiany sprzętów wcześniej, niż zrobiłbym to sam z siebie.
Były alternatywy, ale...
Co prawda portale aukcyjne roją się od używanych smartfonów Apple, taniej więc zamiast kupować najnowszy iPhone byłoby sięgnąć po coś z drugiej ręki. Śledząc jednak media społecznościowe wiem, że łatwo naciąć się na takie z wymienianymi podzespołami i innymi kombinacjami. A patrząc na ceny tych urządzeń których nie bałbym się kupić (kosztują NAPRAWDĘ niewiele mniej, niż zapłaciłem za nowy telefon blisko dwa lata temu), po prostu wiem, że to średnio opłacalny biznes. Dlatego po dwóch latach planuję zakup nowego iPhone'a. Gdyby nie "lawina spadkowa" i zniżki, to z pewnością wciąż trzymałbym się 13 Pro — tym bardziej, że po kilku dniach korzystania z zeszłorocznego modelu kompletnie nie poczułem się zachęcony do jakiejkolwiek przesiadki. Nie poczułem, bym cokolwiek tracił — bo może i teraz Dynamiczna Wyspa się rozwinęła, ale na starcie była tylko egzotyczną ciekawostką.
iPhone 15 Pro też nie zapowiada się rewolucyjnie pod żadnym względem. Doniesienia o porcie USB-C które cieszą tłumy, są mi kompletnie obojętne — nie pamiętam już nawet, kiedy ostatni raz ładowałem smartfon kablem. Szybszy procesor i lepsze aparaty nie robią na mnie żadnego wrażenia. Ale od lat wiadomo że iPhone jest najnudniejszym z flagowców. I choć trudno ekscytować mi się nowym smartfonem, to bez niego w dzisiejszych czasach ani rusz. Nie brakuje fajnych rozwiązań od konkurencji (tak Flipy, to o was!), ale będąc w ekosystemie Apple — trudno myśleć o nich bez widzenia całego szeregu przeszkód. Tego zabraknie, to nie podziała, czas na nowy zegarek (...) W tej "lawinowej ekonomii rodzinnej", zakup nowych modeli ma po prostu najwięcej sensu — i wiem, że wielu z tej drabinki korzysta, napędzając sprzedaż Apple. Nie jestem tutaj żadnym wyjątkiem. A smartfon z pewnego źródła z pewnością jest lepszym rozwiązaniem, niż "okazja z internetu". Zwłaszcza gdy ma się szansę nabyć smartfon taniej, niż cena nominalna w Apple. A nie mam złudzeń, że pierwsze okazje czekają nas jeszcze tej jesieni — jak co roku pewnie będzie można nabyć najnowsze iPhone'y nawet kilkaset złotych taniej.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu