Platform blogowych ci u nas dostatek... Na tyle duży, że przeciętny internauta, szukając miejsca na utworzenie własnego kącika na własną twórczość, ni...
Platform blogowych ci u nas dostatek... Na tyle duży, że przeciętny internauta, szukając miejsca na utworzenie własnego kącika na własną twórczość, nie ma raczej problemu. Ten pojawia się bowiem kiedy indziej - podczas samego pisania. Aby blog miał czytelników musi być regularnie aktualizowany o nowe treści. I tutaj z pomocą przychodzi nam serwis Plusses, dzięki któremu nasza blogowa aktywność będzie równie duża, co społecznościowa.
O Plusses swego czasu wspominał już Grzegorz Ułan, opisując jedną z aktualizacji serwisu Google+. Wówczas usługa dopiero raczkowała i była pozbawiona jakichkolwiek dodatkowych funkcji. Obecnie Plusses to już mini platforma, dzięki której możemy z powodzeniem utworzyć bardzo prostego bloga. Wszystkie treści, które będą się na nim pojawiały, zostaną pobrane z naszego strumienia w Google+. Zatem atrakcyjność strony będzie zależna od tego jak często i jakie wpisy publikujemy w serwisie.
Plusses oferuje kilka podstawowych ustawień i funkcji, które trudno nazwać zaawansowanymi i porównać np. z takim Bloggerem. Trzeba jednak mieć na uwadze, że serwis dopiero się rozwija i z czasem pojawiają się w nim nowe rozwiązania, które pozwalają na większą personalizację bloga i pojawiających się na nim treści.
Póki co mamy do dyspozycji panel, na którym możemy wyłączać wyświetlanie konkretnych wpisów - w końcu nie zawsze chcemy, by post oznaczony jako publiczny lądował również na blogu. Wygląda on bardzo skromnie (jak reszta serwisu), ale sprawdza się w swojej funkcji.
Ekran ustawień również nie imponuje liczbą poleceń. Wygląd możemy zmienić, ustawiając jeden z dwóch motywów - jasny i ciemny. Prócz tego możemy decydować o wyświetlaniu grafik przy postach oraz liczbie pozycji na każdej stronie.
Przed Plusses jeszcze długa droga do stania się pełnowartościową platformą, przekształcającą nasz strumień z G+ w bloga. Póki co należy serwis traktować raczej jako ciekawostkę, która niestety nie daje zbyt wielu możliwości. Aby utworzony w taki sposób blog miał prawo istnieć, konieczne byłoby wzbogacenie go o szereg rozwiązań - statystyki, podstrony, może jakiś system widżetów lub chociaż edytor HTML. A tak możemy tylko pokazać nasz strumień osobom, które z G+ nie korzystają, a interesuje ich nasza aktywność.
Z drugiej strony, odpowiednio promując w ten sposób utworzonego bloga, możemy zwiększyć w krótkim czasie liczbę osób, które będą śledziły nasz profil. A stąd już krótka droga do skutecznego promowania innych, publikowanych przez siebie treści i budowania osobistej marki. Plusses może być też świetnym rozwiązaniem dla profili firmowych, na które czekamy w Google+
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu