Playlisty podsumowujące w platformach streamingowych to podróż do przeszłości i... zestaw ulubionych piosenek. Szkoda, że Apple podchodzi do nich inaczej niż konkurencja - i mając wszystkie zasoby nie wykorzystuje ich by stworzyć najlepsze listy utworów zarówno tych z chmury, jak i lokalnych.
Spotify potrafi stworzyć moje ulubione playlisty. Szkoda, że Apple traci taką okazję
Moją główną platformą do streamingu muzyki od kilkunastu miesięcy jest Apple Music. Nie jest lepsze niż Spotify, nie jest nawet specjalnie wygodniejsze — ale jej integracja z ekosystemem Apple + dostępność w ramach abonamentu Apple One jakoś naturalnie doprowadziły do zmiany. Mimo wszystko wciąż mniej lub bardziej regularnie zaglądam do Spotify - głównie po podcasty i giga playlisty, które zapisałem tam dawno temu. A od kilku tygodni powracam tam również do moich list utworów z najczęściej odsłuchiwanymi piosenkami sprzed lat — i bardzo żałuję, że nie mam takich zestawień z czasów młodości!
Ulubione utwory z 2018 i nowsze. Te listy dają mi od groma frajdy!
Spotify pod koniec roku oprócz podsumowania w formie idealnie skrojonych pod media społecznościowe relacji, serwuje także playlisty z najczęściej przez nas słuchanymi utworami w mijającym roku. Zawsze zapisywałem je w bibliotece, bo przecież czekały na mnie tam same ulubione hity. Po latach zdarza mi się nie pamiętać o piosence, której obsesyjnie niegdyś słuchałem — i tu niespodzianka. Po czasie odpalam taką playlistę, a ona na samym szczycie listy, bang! W drodze odpaliłem taką playlistę z 2018 roku i byłem zaskoczony o ilu wykonawcach już nie pamiętam, a także ilu nie słucham już na co dzień. Przemiła wycieczka w przeszłość sprawiła, że zapragnąłem kopać głębiej — ale niestety. Skasowane konto na Last.fm z czasów ~2005 roku nie pomaga. Wtedy nie było Spotify, nie było podsumowań, a pamięć jest ulotna. Zwłaszcza dla chwilowych fascynacji wykonawcami, których wynajdowałem w czeluściach MySpace’a.
Muzyka to najlepszy wehikuł czasu
Dla mnie to smaki, zapachy i dźwięki są zawsze wehikułem czasu do tego co minione. Każdorazowo kojarzę je z miejscem, czasem, sytuacją. Na co dzień mam dostęp do 3 platform streamingowych w wersji premium, a ponadto wciąż mniej lub bardziej regularnie kupuję płyty CD. Te najczęściej ripuję do Muzyka.app — i słucham już w takiej wersji czy to na komputerze, czy na smartfonie. Nagle od jakiegoś czasu wszystko staje się poćwiartowane, więc stworzenie listy z najczęściej słuchanymi przeze mnie w ciągu całego roku utworami staje się niewykonalne. Apple jakkolwiek nie jest wygodne i hop do przodu, zapomina że czasem te najprostsze opcje okazują się najbardziej atrakcyjne. Takie składanie listy numerów słuchanych w obrębie aplikacji Muzyka (gdzie przecież też sięgam po Apple Music) nie powinno być specjalnym wyzwaniem. Gdyby zebrali zbiorczo wszystkie piosenki jakie odtwarzam, a nie tylko te z Apple Music (bo właśnie te lądują na playlistach Replay, które można tam znaleźć z podziałem na lata), to byłby bez wątpienia moje ulubione playlisty życia. Nawet jeśli nie mógłbym podzielić się nimi w całości z rodziną i przyjaciółmi w związku z tym, że nie współdzielimy lokalnej biblioteki muzyki. Szkoda.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu