Gry

Pirackie gry na PlayStation 4? Zrobił sobie z nich biznes, ale długo na reakcję Sony nie musiał czekać

Kamil Świtalski
Pirackie gry na PlayStation 4? Zrobił sobie z nich biznes, ale długo na reakcję Sony nie musiał czekać
Reklama

Pewien Amerykanin postanowił z przerobionych konsol PlayStation 4 wypełnionych po brzegi pirackimi grami zrobić pomysł na biznes. Na reakcję Sony nie musiał specjalnie długo czekać.

Producenci konsol w tej generacji solidnie się zabezpieczyli przed piratami. Urządzenia są już na rynku blisko pięć lat (dacie wiarę?!), a nielegalne oprogramowanie na nich to jakiś niewielki margines. No, przynajmniej jeżeli weźmiemy pod uwagę co działo się przed laty z szarym PlayStation (zobacz też: Sony zapowiada miniaturowe PlayStation Classic z dwudziestoma grami w pakiecie!), PlayStation 2 (zobacz też: PlayStation 2 – konsola wszech czasów) czy Xboxie 360 (zobacz też: RROD, piractwo i masa świetnych gier. Xbox 360 skończył 10 lat) — to stanowią one co najwyżej ciekawostkę. I w podobnych kategoriach można potraktować sprawę Erica Scalesa, który został pozwany przez Sony Interactive Entertainment za naruszenie praw autorskich. No... ale trzeba przyznać, że sobie chłopak zasłużył.

Reklama

Sprzedawał spiracone PlayStation 4 i zachęcał do niekupowania gier

Przez wiele miesięcy PlayStation 4 było bezpieczne – dopiero rok temu udało się hakerom uruchomić pierwsze pirackie gry na urządzeniu (zobacz: Pirackie GTA V uruchomione na PS4. Czy Sony ma się czego obawiać?). Kropla drąży skałę i coś tam się powoli działo w społeczności zajmującej się jailbreakami, jednak najwyraźniej to nic na tyle pilnego, aby Sony zajmowało w tej sprawie stanowisko. Ale jednak kiedy ktoś nie tylko modyfikuje konsole, ale także sprzedaje je (reklamując darmowymi grami — i wcale nie ma tu na myśli tytułów w modelu free-to-play), a przy okazji gdzie się da zachęca do niekupowania gier — to jednak zwraca na siebie uwagę.


Eric Scales miał bowiem zestaw aukcji w serwisie eBay, w ramach których sprzedawał konsole po brzegi wyładowane pirackimi grami. Przedstawiciele Sony skusili się na zakup dwóch sztuk i faktycznie, okazało się, że opisy jego aukcji nie kłamią — na spiraconych urządzeniach czekało ponad sześćdziesiąt "darmowych" gier. eBay to dopiero początek, pozwany miał też prowadzić stronę internetową na której reklamował swoje produkty i obiecywał, że jego klienci będą mogli zaprzestać kupowania gier. Sony walczy o zaprzestanie przez Scalesa działalności, a także zniszczenie wszystkich jego zmodyfikowanych konsol, a także dysków wypełnionych pirackimi grami.

Trudno dziwić się postawie Sony, która jak tylko może — walczy o swoje. Biznesmen z eBaya poczuł się na tyle pewny siebie, że jeszcze zadbał o stosowną reklamę i rozgłos. Cóż, w ostatecznym rozrachunku te okazały się niezbyt chlubne — a obawiam się, że ostatecznie wyjdzie on na tym biznesie dość słabo. No ale cóż, za głupotę trzeba płacić.

Źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama