Felietony

Piraci pomagają w promocji mojej płyty

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

0

W sieci żartowało się kiedyś, że gdyby nie muzyczni piraci, Zbigniew Hołdys byłby drugim Erikiem Claptonem. Swego czasu Nergal z Behemotha powiedział, że piraci pomagają mu w rozprzestrzenianiu wydawnictw zespołu, co przekłada się na większą frekwencję na koncertach i zakupy w oficjalnym sklepie. A...

W sieci żartowało się kiedyś, że gdyby nie muzyczni piraci, Zbigniew Hołdys byłby drugim Erikiem Claptonem. Swego czasu Nergal z Behemotha powiedział, że piraci pomagają mu w rozprzestrzenianiu wydawnictw zespołu, co przekłada się na większą frekwencję na koncertach i zakupy w oficjalnym sklepie. A ja mogę dziś napisać, że piraci robią właśnie mi i mojemu zespołowi ogromną przysługę.

Kiedyś wspominałem na łamach Antywebu, że nagrywam muzykę.Miałem długą przerwę, kompletnie wyleciałem z obiegu jeśli chodzi o metalowe podziemie. W ubiegłym roku reaktywowałem swój dawny projekt, połączyłem siły ze świetnym wokalistą i na spokojnie nagraliśmy małe wydawnictwo. Nie zrozumcie mnie źle, nie narzekam na kondycję polskiego blackmetalowego podziemia, ale nie udało mi się znaleźć małego wydawcy, z którym dogadałbym się w kwestii formy, terminu i promocji fizycznego nośnika dla naszego wydawnictwa. Bywa, płyta poszła do szuflady. Wzbraniałem się od cyfrowej dystrybucji, blackmetalowe podziemie to fizyczne krążki, a nie cyfrowe kopie. Dałem się jednak przekonać.

W dniu wczorajszym udostępniłem cały minialbum na Bandcampie. Nie czuję potrzeby pobierania za niego opłat - chcę tylko, by nasz muzyka była przez ludzi słuchana. Dlatego krążek można pobrać z serwisu bez jakichkolwiek opłat. Celowo wyłączyłem też możliwość uiszczania dobrowolnych opłat. Możliwości promocji mam praktycznie zerowe - poza garstką znajomych, którzy słuchają takiej muzyki raczej nikt na Facebooku w odpowiedni link przy moim poście nie kliknie. Pozostają tagi na Bandcampie. I to tyle. Ale czy aby na pewno? Z pomocą przyszli…PIRACI.

Metalowe środowisko jest dość specyficzne. Istnieją (szczególnie w Rosji) duże fora, na których pojawiają się muzyczne wydawnictwa - duże małe, czasem po, ale często przed premierą. W żaden sposób nie chcę ich na Antywebie promować, potraktujcie to jako informację, celowo nie podam linków, a jedynie screeny stanowiące element tego wpisu. Ale co z tymi piratami? W dzień wrzucenia materiału na Bandcampa i uzupełnieniu danych w metalowej encyklopedii Metal-Archives mój minialbum pojawił się na chyba największym rosyjskim forum z piracką muzyką metalową. W formie paczki z mp3, zamieszczonej na jednym z rosyjskich serwisów hostingowych. Podświetliłem go na niebiesko.

Trochę szok, ale dzień później przeżyłem kolejny. Ktoś podesłał mi linka do portugalskiego bloga z pirackimi płytami zespołów metalowych.

Za chwilę doszła do mnie informacja, że krążek można też pobrać z innego bloga z muzyką. Znów Rosja. Kolejne info było o torrentach.

Jestem prawie pewien, że za jakiś czas będzie tego zdecydowanie więcej - muszę tylko poczekać, aż Google zaindeksuje nowe linki. Jeden skopiuje od drugiego, wrzuci na inny hosting i minialbum zacznie żyć w sieci własnym życiem. Podejrzewam, że gdyby płyta pojawiła się tylko w wersji fizycznej, trwałoby to dłużej. Ktoś musiałby ją kupić, zrippować i umieścić w sieci. Nie jestem oczywiście zdziwiony całą sytuacją. Ten sam projekt muzyczny (wcześniej jednoosobowy) wypuścił w 2008 roku demo na płycie CD. Mały nakład, bardzo podziemna dystrybucja, symboliczna opłata która szła nie do mnie a do wydawcy. Widziałem, że płyty znalazły się też na allegro, a później na kilku blogach. Wszystko trwało kilka miesięcy. Niewątpliwie tym razem sam cyfrowy format krążka pomógł - podobnie jak jego darmowość. Ktoś pobrał, poukładał pliki, dodał okładkę, zarchiwizował i puścił dalej. Chwila zabawy.

To, co dzieje się aktualnie z moim minialbumem to najlepsza promocja jaka mogła mi się przytrafić. Podczas gdy mały polski podziemny wydawca musiałbym stawać na głowie, by zwróciły mu się koszty produkcji fizycznej płyty (tłoczenie, nadruk na krążku, okładka), ja szybkim ruchem zaczynam oblatywać świat. Czy fizyczne płyty trafiłyby do małych zagranicznych sklepów? Możliwe, ale w małym nakładzie. Jasne, nic na tym nie zarabiam, ale jeśli ktoś tworzy muzykę po to, by dźwięki rozchodziły się ludziach, nie zależy mu na pieniądzach z jej sprzedaży. Mi nie zależy. Czy ktoś kupiłby w ciemno minialbum nieznanego w podziemiu zespołu tylko po to żeby sprawdzić czy jest fajny? Nie sądzę. A czy poświęci chwilę na pobranie kilkudziesięciu megabajtów? Tu szansa jest zdecydowanie większa. Przy okazji nie robi nic złego. Nie chroni mnie ZAiKS, nie mam nic przeciwko pobieraniu mojej muzyki z sieci niezależnie od tego, w jakiej formie ona się tam znalazła i czy pochodzi z archiwum na rosyjskim forum, czy z odtworzenia na moim Bandcampie.

Minął dzień, zerknąłem na statystyki w serwisie Bandcamp, a później na znaleziony wczoraj wątek na forum. W przypadku tego drugiego wczorajsze 130 „obejrzeń” zmieniło się w ponad 260. Zapewne pobrań jest odpowiednio mniej. Ale z drugiej strony, skoro ktoś już wszedł w wątek, raczej na pewno archiwum pobrał. Razem z Bandcampem daje mi to grubo ponad blisko 800 osób, które zapoznało się z minialbumem (na wspomnianym forum był też link do serwisu BC). Nieźle jak na wydawnictwo nieznanej kapeli, w dodatku grającej niepopularną, niszową muzykę. Nie było tu jakiejkolwiek oficjalnej promocji, jedynie koleżeńskie udostępnienia znajomych - za co Wam wszystkim serdecznie dziękuję. Do tego dochodzą pobrania z blogów, które udało mi się dziś znaleźć. Może być ich oczywiście zero, ale może być i setka, dwie, trzy. Wiem, że tego typu liczby nie robią na Was najmniejszego wrażenia. Ale patrząc na nie wiedzcie, że jeśli chodzi o nieznaną kapelę i blackmetalowe podziemie, to dużo. Szczególnie w kontekście doby od wypuszczenia wydawnictwa.

W tym tygodniu zamierzam umieścić cały krążek w formie filmów na swoim kanale na YouTube licząc na to, że z płytą zapoznają się kolejne osoby. I jest na to szansa. Wrzucony tam rok temu jeden z numerów, obejrzał się blisko 900 razy. Bez jakiejkolwiek promocji.

Jeśli macie ochotę zapoznać się z wydawnictwem, serdecznie zapraszam. Zespół nazywa się Ad Nihilium, a minialbum „Nic nie pozostanie”. Od razu ostrzegam, to prosty Black Metal z nihilistycznymi tekstami. Krążek znajdziecie na Bandcampie Przypomnę, że jego pobranie w formie mp3 jest darmowe.

grafika: 1

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

muzykapiractwo