Jeszcze 2 lata temu nie wyobrażałem sobie pracy bez Dropboxa. Był on dla mnie praktycznie wszystkim. Odpowiadał za synchronizację wszystkich dokumentó...
Jak mi Google Dropboxa zabija
Rocznik 74. Pasjonat nowych technologii, kibic wsz...
Jeszcze 2 lata temu nie wyobrażałem sobie pracy bez Dropboxa. Był on dla mnie praktycznie wszystkim. Odpowiadał za synchronizację wszystkich dokumentów między komputerami, był moim archiwum na zdjęcia z telefonu, udostępniałem w nim informacje na zewnątrz itp.
To, co zawsze podkreślałem to fakt, że Dropbox wygrywał z konkurencją swoją prostotą. Włączało się go raz, konfigurowało i zapominało o tym, że istnieje. W porównaniu do konkurencji były to bardzo mocne argumenty.
Dziś jednak, co miesiąc płace za Google Drive, a rolę Dropboxa mocno zmarginalizowałem.
Dlaczego? Powodów jest kilka. Przede wszystkim Dropbox nie konkuruje dziś tylko z Google Drive, ale z całym pakietem jaki ma Google online, czyli dodatkowo z Google Docs, Gmailem, kalendarzem, mapami itp.
Niestety w tej walce o wygodę użytkownika Dropbox przegrywa. Kiedy pracuję w Google Docs, korzystam z Google Drive automatycznie, kiedy już mam dokument w Google Docs to szeruję go poprzez Google Drive. Kiedy wpada mi do maila załącznik, który chcę zostawić na później to zapisuję go w Google Drive.
Integracje to na dziś słowo klucz dla usług online. Oczywiście możemy pogodzić się z tym, że nasz system do fakturowania nie jest połączony z naszym kalendarzem czy pocztą. Kiedy jednak mówimy o usługach tak komplementarnych, jak na przykład edytor dokumentów i dysk, na którym się je zapisuje to wtedy wygrywa integracja. Kiedy możemy z tej integracji korzystać w sposób łatwy i oczywisty to wtedy integracja wygrywa podwójnie.
Czy Dropbox nie potrafi się zintegrować z innymi usługami online? Oczywiście, że potrafi, robi to dobrze - jednak nie tak dobrze jak Google czy Microsoft integrujące swoje własne usługi i oferujące je w pełnym i samowystarczalnym komplecie. Podczas gdy Dropbox to świetna usługa, ale w tym zestawieniu usługa zewnętrzna, dodatek coraz mniej potrzebny zastępowany przez usługi z “pakietu”.
Tak też stało się w moim przypadku, gdzie integracja, elastyczność i łatwość użycia wygrywa dziś z Dropboxem. Nadal trzymam w nim sporo dokumentów i zdjęć, ale wszystko pod pełną kontrolą aby nie przekroczyć limitu bo płacę już za Google Drive.
Mam wrażenie, że Dropbox zrobił swoje jeśli chodzi o innowacje i technologie, ale później dał się dogonić konkurencji. Stanął w miejscu (może nie miał możliwości aby zrobić duży krok do przodu) i teraz jest w mocnej defensywie. Atut prostoty i świetnego interfejsu też już przestaje powoli działać, bo i w tym aspekcie konkurencja go dogoniła.
Jobs po nieudanej próbie przejęcia firmy powiedział o Dropbox, że jes to “a feature and not a product”. Wydaje się, że jest w tym dużo racji.
Co ciekawe, Apple do dziś nie dorobiło się porządnej “chmury” (icloud to nadal niewypał) i na tle konkurencji nadal mają ze swoim “Dropboxem” duży problem.
Może gdyby Drew Houston nie odmówił Jobsowi dziś nie pisałbym tekstu o powolnymi umieraniu Dropboxa.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu