Kilka miesięcy temu szerokim echem odbiła się informacja, że Chiny nadrobić braki w wyszkoleniu pilotów wynajmując przez podstawione szkoły np. w RPA zachodnich. Teraz pojawiły się informacje, że mają nowy sposób dla młodych pilotów. Niestety wyjątkowo nieodpowiedzialny.
Piloci tuż po szkole i przechwytywanie obcych samolotów? Chiny igrają z ogniem
Żółtodzioby
Szkolenie pilotów to długotrwały i skomplikowany proces. Szkolenie pilotów wojskowych, a myśliwskich w szczególności, jest z nich wszystkich najtrudniejsze. Poza oblatywaczami maszyn prototypowych i eksperymentalnych nie ma chyba w lotnictwie wyższej klasy specjalistów.
Polecamy na Geekweek: Dron kradnie radio martwego rosyjskiego żołnierza. Przez 9 dni zdradzało pozycję i plany wroga
Ukończenie wojskowej szkoły lotniczej jest w tym procesie ważnym, ale jednym z początkowych etapów nabywania doświadczenia. Tymczasem państwowa chińska telewizja pochwaliła się, że młodzi piloci, czasem miesiąc po ukończeniu szkoły, są wysyłani na misje patrolowe i wyznaczani o przechwytywania obcych maszyn, które w mniemaniu Państwa Środka naruszają ich przestrzeń powietrzną.
Incydenty
Takich zdarzeń, przez chińską politykę wobec Tajwanu z ostatnich lat, jest coraz więcej. Amerykanie w ramach wsparcia dla Taipei zintensyfikowały działania zwiadowcze, Chiny, szczególnie po kompromitacji przy wizycie Nancy Pelosi nasiliły ilość prowokacji. Trzeba pamiętać, że szczególnie na Morzu Południowochińskim postrzeganie co jest chińskie, a co nie, mocno różni się w optyce Chin a reszty świata.
Od pewnego czasu słychać też informacje od pilotów amerykańskich, australijskich czy kanadyjskich o tym, że chińskie myśliwce wykonują w ich obecności coraz bardziej niebezpieczne manewry, a ostatnio głośno o J-16, który w kompletnie nieodpowiedzialny sposób zbliżył się do amerykańskiego samolotu RC-135 Rivet Joint na odległość 6 metrów, co skończyło się oficjalnym amerykańskim protestem.
Pozostaje zadać sobie pytanie, ile z tych prowokacji wykonali doświadczeni piloci, ale ile „żóltodzioby” tuż po szkole. Całkiem możliwe, że część tych niebezpiecznych manewrów mogła wynika nie z chęci pokazania się, ale błędów niedoświadczonego pilota, który nie mając odpowiedniej ilości wylatanych godzin, nagle staje wobec konieczności przechwycenia wrogiej maszyny.
Igranie z ogniem
„Trwały wzrost liczby misji zwiadowczych wykonywanych przez amerykańskie samoloty zmusił PLA do wyszkolenia większej ilości pilotów zdolnych do radzenia sobie z prowokacyjnymi posunięciami Stanów Zjednoczonych.
Dlatego tak wielu młodszych pilotów zostało zmuszonych do podjęcia misji, które całkowicie przekraczają ich możliwości. Jednak piloci PLA są bardzo powściągliwi, ponieważ Chiny nie chcą, aby konfrontacja przerodziła się w konflikt zbrojny.”
Reklama
Chińska narracja przedstawia obraz oblężonej przez imperialistów twierdzy. Twierdzy, której z odpowiedzialnością i powściągliwością bronią starzy i młodzi piloci. Tymczasem widać wyraźnie, że to Chiny zintensyfikowały swoje działania i próbują prowokować przeciwników na skalę przekraczającą ich możliwości.
„Zachowałem spokój, ponieważ zmierzyłem się z podobnymi scenariuszami w pierwszym dniu mojego szkolenia, widziałem też, jak starsi piloci codziennie radzili sobie z intruzami z zagranicznych samolotów wojennych".
Te słowa jednego z chińskich „świeżaków” brzmią raczej niepokojąco niż uspokajająco. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że któryś z nich nie popełni zbyt dużego błędu, ponieważ jego skutki w tak zapalnym miejscu i napiętym czasie mogą być większe, niż tylko zniszczenie samolotów, czy śmierć pilotów.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu