Tesla

Pijany kierowca Tesli tłumaczył policjantom, że... zdał się na Autopilota

Maciej Sikorski
Pijany kierowca Tesli tłumaczył policjantom, że... zdał się na Autopilota
Reklama

Takich spraw będzie pewnie przybywać: policja zatrzymuje do kontroli pijanego kierowcę, a ten tłumaczy, że nie prowadził - zdał się na samochód, który posiada funkcję autonomicznej jazdy. Oczywiście będzie się to zdarzać w okresie przejściowym, gdy prawo nie dopuści jeszcze opcji oddania sterowania komputerowi. A potem rzesze ludzi na całym świecie uśmiechną się, bo po kilku głębszych możliwy stanie się powrót do domu własnym autem...

Tesla znowu przyciągnęła uwagę mediów. Tym razem jednak sama firma nie musiała zbyt wiele robić - o rozgłos postarał się kierowca auta tej firmy. Kalifornijska drogówka poinformowała kilka dni temu, że na środkowym pasie na jednym z mostów zatrzymała kierowcę. Czym sprowokował działanie funkcjonariusza? Tym, że... "odpłynął". Samochód stał w dość nieciekawym miejscu, a gdy człowieka wyciągnięto z auta i poproszono o wyjaśnienia, stwierdził, że zdał się na funkcję Autopilot.

Reklama

Tłumaczenie kiepskie, mężczyznę aresztowano (poziom alkoholu we krwi poważnie przekraczał dopuszczalne normy), samochód odholowano - przy okazji drogówka podkreśliła, że Tesla nie przemieściła się sama... Sprawa w jakimś stopniu zabawna (oczywiście nie popieram jazdy po pijanemu), ale z drugiej strony temat istotny. Po pierwsze, zastanawia, czy Autopilot sam zatrzymał samochód, gdy stwierdził, że kierowca nie reaguje na jego polecenia. Tesla nie wyjaśniła tej sprawy. Po drugie, powraca dyskusja na temat praw i obowiązków kierowców, którzy mogą się pochwalić autonomicznymi (przynajmniej częściowo) samochodami.

Na razie nie można mówić o pojazdach w pełni autonomicznych, więc zagadnienie wydaje się jasne. Ale jak będzie za kilka-kilkanaście lat? Zmieni się prawo i kierowca pod wpływem alkoholu zostanie "rozgrzeszony", bo autopilot wystarcza czy też nadal konieczne będzie przestrzeganie dzisiejszych zapisów? Kwestia chyba nie do końca marginalna, bo jazda pod wpływem alkoholu była, jest i zapewne będzie problemem. Nie napiszę, że klient zdecyduje się na zakup takiego pojazdu, by potem samochód odwoził go po imprezach do domu, ale jest to jakiś argument, którego może użyć sprzedawca...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama