Amerykańscy naukowcy znów zaskakują i znów w kwestii dostarczania energii urządzeniom. W Illinois opracowano bowiem ogniwa, które mają się ładować tys...
Piękne wizje o bateriach: mają ładować się tysiąc razy szybciej i być 2 tys. razy bardziej wydajne
Amerykańscy naukowcy znów zaskakują i znów w kwestii dostarczania energii urządzeniom. W Illinois opracowano bowiem ogniwa, które mają się ładować tysiąc razy szybciej oraz oferować 2 tys. większą moc niż obecnie. Brzmi jak groteskowy żart? Okazuje się, że taka wizja może się ziścić, choć pewnie nieprędko.
Jak podaje uniwersytet w swojej informacji prasowej, nowa technologia to nie rozwinięcie dotychczasowych baterii, ale absolutnie nowe i niestosowane dotychczas podejście do pozyskiwania energii. Oczywiście, jak nietrudno się domyślić, idą za tym nowe, ogromne możliwości, które przy obecnym kształcie baterii nikomu by się nawet nie śniły.
Obecny kształt ogniw w naszych urządzeniach świetnie opisał serwis ExtremeTech, nazywają je kompromisem między mocą, a energią. Możemy mieć jedną, ale odbywa się to kosztem tej drugiej. W rezultacie trudno stworzyć urządzenie, które będzie pełnymi garściami czerpało z akumulatora, bo szybko skończy się to jego rozładowaniem. Taki stan rzeczy panuje na wielu płaszczyznach - nie tylko wśród naszych gadżetów mobilnych, gdzie rządzą ogniwa litowo-jonowe, ale też wśród urządzeń o innych zastosowaniach.
Opracowany w Illinois akumulator ma znacznie większy potencjał energetyczny, co pozwala w praktyce na np. wysyłanie sygnału podczas łączności bezprzewodowej nawet 30 razy dalej lub zastosowanie 30-razy mniejszego ogniwa do działania według dzisiejszych standardów. Całość zaś ładować mamy nawet 1000 razy szybciej niż obecnie.
O podobnych rozwiązaniach i zapewnieniach pisałem już w lutym. Wówczas to naukowcy z Uniwersytetu Południowej Kaliforni obiecywali trzykrotnie większą pojemność oraz czas ładowania nieprzekraczający 10 minut. Podobnie jak w tamtym przypadku badacze z Illinois przekształcili struktury anod i katod. Nowe elementy są wykonane w kształcie trójwymiarowym i posiadają porowatą powierzchnię. Zwiększa to przestrzeń dostępną na zachodzenie reakcji chemicznych, co posłużyło twórcom do skonstruowania mikrobaterii o 2 tys. większej mocy niż dotychczasowe odpowiedniki. Sposób działania nowych ogniw świetnie wyjaśniają powyższe grafiki.
Zastosowania nowej technologii mogą być różne. Oczywiście nam nasuwają się najprędzej smartfony i tablety z miniaturowymi bateriami, co przełoży się na jeszcze cieńsze obudowy. Ale baterie tego typu mogą też w znacznym stopniu udoskonalić medycynę, motoryzację, a także znacznie wpłynąć na rozwój laserów.
Póki co jednak naukowcy z Illinois nie zdradzili w jaki sposób miałaby przebiegać produkcja nowych ogniw, a z punktu widzenia rynku konsumenckiego ma to największe znaczenie. Może się zatem równie dobrze okazać, że na rewolucję ciągle przyjdzie nam poczekać. Jak długo? Cóż, czekamy już tyle (w końcu już od kilku lat jest głośno o rewolucji w bateriach), że powoli zaczyna tracić to znaczenie... Każdy z nas pewnie już słyszał o tym, że za 2-3 lata będziemy robić na jednym ładowaniu smartfona niesamowite rzeczy, a tymczasem lata minęły, a o technologii nigdy więcej nie wspomniano. Oby i tym razem nie było tak samo, bo obietnice zapowiadają się obiecująco. Dlatego też byłbym ostrożny i nie tryskał jeszcze huraoptymizmem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu