Wszystkich fanboy'ów broniących idealnego rozmiaru 3,5-calowego ekranu iPhonów wszystkich generacji proszę o uwagę. Wygląda na to, że uwielbiany przez...
Piekło zamarzło - "nowy iPhone" otrzyma większy, zatwierdzony przez samego Steve Jobsa wyświetlacz
Wszystkich fanboy'ów broniących idealnego rozmiaru 3,5-calowego ekranu iPhonów wszystkich generacji proszę o uwagę. Wygląda na to, że uwielbiany przez Was, hobbitów, kobiety i pozostałych posiadaczy niewielkich dłoni smartfon otrzyma większy wyświetlacz. Co najmniej trzy źródła donoszą o złożonych przez giganta z Cupertino zamówieniach na dłuższy o pół cala ekran typu Retina.
Dwa dni temu Wall Street Journal jako pierwszy podał, że spodziewa się zobaczyć w iPhonie następnej generacji (obstawiam nazwę "nowy iPhone") czterocalowy wyświetlacz. Coś, o czym mówi się od dawna i czego spodziewam się po każdej premierze smartfona firmy Apple, nigdy nie nastąpiło i sam straciłem już nadzieję na to, że kiedyś zobaczę w nim sensownych rozmiarów ekran. Jeden Wall Street Journal wiosny nie czyni, lecz gdy dorzucimy do niego rewelacje zaserwowane przez agencję Reuters, wtedy informacje o 10-centymetrowym Retina Display nabiorą rumieńców.
Spekulacje potwierdzone przez Reutersa mówią nie tylko o 4-calowym iPhonie 5, lecz również trzech dostawcach większych ekranów. Mają nimi być azjatyccy (kto by się spodziewał) producenci: LG Display Co Ltd, Sharp Corp oraz Japan Display Inc. Mają one zacząć zjeżdżać z taśm produkcyjnych już niebawem, w czerwcu, zaś ich montaż nastąpi w sierpniu. W sam raz na jesienną premierę.
Żeby było jeszcze ciekawiej, to Bloomberg podał dzisiaj, że sam Steve Jobs był zaangażowany w prace nad rozwojem czterocalowego, wyświetlającego bajeczne kolory i ostry obraz wyświetlacza. Jest to o tyle zaskakujące, że jeszcze dwa lata temu współzałożyciel firmy Apple i autor jej największych sukcesów publicznie skrytykował telefony wyposażone w duże ekrany. Wygląda jednak na to, że zmienił przed śmiercią zdanie na ich temat. Pytanie za sto punktów brzmi: czy stało się tak z powodu widocznej gołym okiem rosnącej popularności sporych rozmiarów smartfonów z Androidem (z 4,3-calowym Galaxy S 2 na czele), czy też znalazł on inny, niezrozumiały dla zwykłego śmiertelnika powód. Może po prostu przestał mydlić sobie oczy niemądrym stwierdzeniem mówiącym, że rozmiar nie ma znaczenia.
Wszystko wskazuje na to, że Apple przestał być konserwą i postanowił zawalczyć z cały czas rosnącą (nomen omen) konkurencją nie tylko dopracowanymi do granic możliwości aplikacjami i sprawnie działającym iEkosystemem, lecz również telefonem, po który z chęcią sięgną nie biorący tego do tej pory pod uwagę użytkownicy słuchawek z Androidem. Czasy supersmartfonów z ekranami o przekątnej, której długość zaczyna się od trójki już dawno minęły. Cieszę się, że Apple zdał sobie w końcu z tego sprawę.
Zdjęcie znalezione na Flickerze
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu