Europa

Pięć firm z Polski współtworzy European Tech Alliance - grupa ma pomóc w budowie silnego rynku IT w Europie

Maciej Sikorski
Pięć firm z Polski współtworzy European Tech Alliance - grupa ma pomóc w budowie silnego rynku IT w Europie
Reklama

Rovio, BlaBlaCar, Avast, Spotify - to europejskie firmy, o których głośno jest nie tylko na Starym Kontynencie. To także firmy współtworzące European ...

Rovio, BlaBlaCar, Avast, Spotify - to europejskie firmy, o których głośno jest nie tylko na Starym Kontynencie. To także firmy współtworzące European Tech Alliance (EUTA), czyli grupę, która ma pomóc wzmocnić europejski rynek nowych technologii. Łącznie przedsiębiorstw jest ponad dwadzieścia, a wśród nich znajdziemy pięciu rodzimych graczy: Audioteka.pl, Allegro Group, Prowly, Brand24 oraz Transenter. Silna reprezentacja w ważnej inicjatywie.

Reklama

Wsparcie, doradztwo, lobby

Czym konkretnie ma się zajmować EUTA? Przeczytałem, że członkowie mają dzielić się swoim doświadczeniem w tworzeniu biznesu technologicznego z politykami, decydentami i instytucjami europejskimi. To ma być głos doradczy dla władz, głos, który wskażę ścieżkę rozwoju w zakresie nowych technologii, pozwoli stworzyć przepisy ułatwiające zakładanie i rozwój startupów. Rozwój na globalną skalę - to trzeba podkreślić. Stary Kontynent ma czerpać więcej korzyści z potencjału naukowego, jaki tu istnieje, ma być domem dla firm, które odniosą globalny sukces i przeciwstawią się dynamicznie rosnącym rynkom azjatyckim oraz Dolinie Krzemowej.

Pojawia się słowo lobby, które w Polsce jest raczej źle kojarzone, ale chyba nie ma sensu go unikać - EUTA chce po prostu walczyć o dobre przepisy i środowisko, dzięki którym sektor IT w Europie rozkręci się. To leży w interesie nas wszystkich, niejednokrotnie pisałem, że bez silnej branży nowych technologii będzie nam, Europejczykom ciężko odnieść sukces i odgrywać ważną rolę w skali globalnej. Dobrze, że firmy podejmują współpracę, by współtworzyć dla siebie dobry grunt do rozwoju. Zwłaszcza teraz, gdy tworzony jest Jednolity Rynek Cyfrowy. Cóż to takiego?


Jednolity rynek cyfrowy jest jedną z najbardziej obiecujących i stawiających największe wyzwania sfer postępu, dającą możliwość osiągnięcia wzrostu wydajności rzędu 260 mld EUR rocznie. Rynek ten otwiera nowe możliwości stymulowania gospodarki poprzez handel elektroniczny, ułatwiając jednocześnie przedsiębiorstwom zachowanie zgodności z wymogami administracyjnymi i finansowymi oraz wzmacniając pozycję klientów dzięki administracji elektronicznej. Usługi rynkowe i usługi administracji publicznej, które stworzono w ramach jednolitego rynku cyfrowego, ewoluują od platform elektronicznych do platform mobilnych i stają się coraz bardziej powszechne, oferując dostęp do informacji i treści w dowolnym czasie, w dowolnym miejscu i na dowolnym urządzeniu. Z zaletami tymi wiąże się konieczność stworzenia ram regulacyjnych sprzyjających rozwojowi chmury obliczeniowej, transferowi danych mobilnych bez granic oraz uproszczonemu dostępowi do informacji i treści przy jednoczesnej ochronie prywatności i danych osobowych oraz zapewnieniu bezpieczeństwa cybernetycznego i neutralności sieci. [źródło]

Podstawowym założeniem jest stworzenie w ramach UE prawdziwie Jednolitego i prawdziwe Cyfrowego Rynku. Strategia koncentruje się na znoszeniu barier w transgranicznym handlu i usługach elektronicznych w celu stworzenia jednego, cyfrowego organizmu gospodarczego, którego siła w postaci 500 mln konsumentów i milionów przedsiębiorców pozwoli na podjęcie walki konkurencyjnej z pozaeuropejskimi liderami przemian cyfrowych [źródło]

Słuszna koncepcja - oby słowom towarzyszyły działania

Głową EUTA jest Niklas Zennström, który w przeszłości współtworzył Skype, a obecnie tworzy Atomico. Biznesmen przekonuje, że w w Europie znajdziemy przykłady firm, którym się udało, ale jednocześnie daje do zrozumienia, że zrobić można znacznie więcej. Potrzebna jest tu wspólna i przemyślana strategia, nowe ciało pomoże ją wypracować. Warto podkreślić, że nie jest to inicjatywa sztuczna, w której decydującą rolą odgrywać będą politycy - mamy do czynienia z podmiotem współtworzonym przez przedsiebiorców głodnych sukcesu na arenie międzynarodowej. Im naprawdę zależy na rozwoju, na tworzeniu regulacji, które pomogą przenieść biznes na wyższy poziom. To sprawia, że nie patrzę na European Tech Alliance jak na zabawę urzędników w IT.


Reklama

Czy inicjatywa szybko przyniesie korzyści członkom i innym firmom, czy pomoże tworzyć w Europie nowe miejsca pracy w branży nowych technologii, będzie stymulować wzrost i pomoże wypracować miliardy euro? Tego nie wiem. Pewnie zastanawiają się nad tym firmy zaangażowane w projekt. Ważne jednak, że podjęto już jakieś działania. Amerykańskie firmy technologiczne współpracują z władzami, podobnie jest w Chinach czy innych krajach azjatyckich. W Europie też trzeba skupiać na tym uwagę. I dobrze się dzieje, że Polacy intensywnie uczestniczą w takich działaniach.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama