Europa

Uber dogaduje się z fiskusem. Co teraz zrobią taksówkarze?

Maciej Sikorski
Uber dogaduje się z fiskusem. Co teraz zrobią taksówkarze?
Reklama

Poprzedni tydzień upłynął nam m.in. pod znakiem protestów taksówkarzy: najpierw dali o sobie znać w Warszawie, potem w Krakowie. Opisywaliśmy obie akc...

Poprzedni tydzień upłynął nam m.in. pod znakiem protestów taksówkarzy: najpierw dali o sobie znać w Warszawie, potem w Krakowie. Opisywaliśmy obie akcje, w obu przypadkach stwierdziliśmy, że Uber górą, a taksówkarze sami sobie szkodzą. Nie wybielaliśmy przy tym Ubera, bo nadal jest z nim problem. I to na różnych płaszczyznach, m.in. w sferze podatków. Nierozwiązywalna kwestia? Niekoniecznie - z Europy płyną wieści, że korporacja chce współpracować z fiskusem. Robi się jeszcze ciekawiej.

Reklama

Zagadnienie przerabiane globalnie

Zapewne zdajecie sobie sprawę z tego, że problem z Uberem nie jest przypisany do polskiego podwórka. Można nawet stwierdzić, że u nas sprawa ma na razie łagodny przebieg - nie ma ostrych protestów z podpalonymi oponami, bójkami, zniszczeniami, nie ma aresztowań, nie ma głośnych reakcji polityków. Tych ostatnich pewnie niektórym brakuje. Kłopot z Uberem mają nawet w jego ojczyźnie - tam również protestują taksówkarze, a kandydaci na prezydenta poruszają ten temat w swojej kampanii.

Kontrowersje dotyczą m.in. licencji, a konkretnie ich braku u kierowców współpracujących z Uberem (przynajmniej u zdecydowanej większości), ubezpieczeń, zaniżania cen oraz podatków. Wszystko ma ze sobą związek. Taksówkarze mówią wprost: ponosimy większy ciężar, więc jest drożej. Uberowcy robią to "poza systemem", więc jest taniej. Ale budżety miast/państw, w których działa ta firma niewiele mają z jej usług. Tym samym, ekonomia współdzielenia burzy ład społeczny/gospodarczy. Potrzebny jest nowy ład, czyli m.in. nowe przepisy i narzędzia?


Niektórzy twierdzą, że nie. Kierowca współpracujący z Uberem powinien odprowadzać podatki od świadczonych usług. Są przepisy, trzeba się do nich stosować. I tyle. Jednak przepisy to jedna rzecz, a ich przestrzeganie to już inna kwestia. Nie brakuje osób przekonujących, że przepisy trzeba zmienić, dostosować je do rzeczywistości, uprościć i unowocześnić. Trudno stwierdzić czy i kiedy dojdzie do tego w Polsce. To samo dotyczy także Europy Zachodniej. Ale jest państwo, które chce się podjąć zmian i sprawdzić, jakie będą ich efekty. To Estonia.

Fiskus współpracuje z Uberem

Fiskus czy iny urzędnik może ścigać Ubera i korzystających z aplikacji kierowców albo... nawiązać z nimi współpracę. Tak dzieje się w przywołanej już Estonii. Tamtejszy urząd zajmujący się podatkami i cłami stworzy z amerykańską korporacją platformę, dzięki której kierowcy będą mogli w prosty sposób składać deklaracje podatkowe. Projekt ma ruszyć już w przyszłym roku i z pewnością będzie co obserwować. To pierwsze tego typu partnerstwo w Europie, więc będą mu się przyglądać urzędnicy z innych państw.


Gdyby okazało się, że platforma niweluje część problemów, że normuje w jakimś stopniu funkcjonowanie Ubera i pracę kierowców, to zmieniłoby się całkiem sporo. Krytycy porównujący ekonomię współdzielenia do Dzikiego Zachodu straciliby jeden z koronnych argumentów: ta forma samozatrudnienia przynosiłaby państwu korzyści, nie mówiłoby się już o nieuczciwej konkurencji i żerowaniu. Albo mówiłoby się mniej. Kierowcy mieliby spokój, klienci nie czuliby wyrzutów sumienia, a urzędnicy nie mieliby podstaw, by walczyć z usługą. O ile oczywiście dostosowano by do tego resztą przepisów. Kto mógłby ucierpieć? Korporacje taksówkarskie, ludzie, którzy sprzeciwiają się zmianom. W nowym rozdaniu po ich stronie nie byłoby nawet prawo.

Reklama

Mała Estonia i co dalej?

Estonia znana jest z rozwoju i wdrażania nowych technologii, innowacyjnych rozwiązań. Brawo dla nich, że się starają, ale jednocześnie trzeba podkreślić, że ten kraj ma mniej obywateli niż Warszawa mieszkańców. Po prostu łatwiej im tworzyć i wprowadzać nowinki (chociaż nie brakuje przykładów małych państw, które rozwijają się bardzo słabo, a nowe technologie są dla nich pustym pojęciem). Uznajmy, że to dobry "poligon". Estonia i Uber sprawdzą funkcjonowanie platformy, pewnie pochwalą się wynikami. A wtedy reszta Europy będzie mogła zdecydować, czy lepsza jest walka ze zmianami, nowymi rozwiązaniami, czy dostosowywanie się do nich, szycie przepisów na miarę potrzeb, szukanie porozumienia.


Reklama

PS Uber chce współpracować i znaleźć rozwiązanie - to świadczy, iż decydenci korporacji zmiękli. Zauważyli, że walka z systemem może nie być taka prosta i lepiej będzie, jeśli się dogadają.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama