Recenzja

Philips Screeneo S6 - kino 4K w domu, kino na działce

Krzysztof Kurdyła
Philips Screeneo S6 - kino 4K w domu, kino na działce
19

Będąc osobą, której przytrafiło się w życiu skończyć jakąś tam szkołę filmową, jestem dość wyczulony na różne aspektu obrazu filmowego. Wiecie, jeśli widzicie kolesia, który przestawia sklepowe telewizory z trybu „oczy krwawią” na filmowy i jeszcze próbuje go jako tako podkalibrować, to mogę być ja. Z tego względu moje relacje z projektorami TV mają charakter „to skomplikowane”. Klimat? Super. Jakość obrazu? Znacznie gorzej. Komplikacje z montażem i ceny? Zupełny dramat. Ostatnio trafiło do mnie jednak bardzo ciekawe urządzenie, którego suma zalet powoduje, że mógłbym rozważyć jego zakup.

Boombox dla kinomaniaka

Kiedy dostałem informację z redakcji, że ma trafić do mnie na testy projektor, spodziewałem się raczej klasycznego modelu z brzęczącym wentylatorkiem i koniecznością pociągnięcia przez pokój plątaniny kabli od Xboxa i wzmacniacza. Ku mojemu zdziwieniu, urządzenie, które otrzymałem, to swoiste all-in-one świata projektorów. W zgrabnej i naprawdę kompaktowej obudowie ukryto oprócz projektora, głośniki stereo oraz przystawkę TV pracującą pod kontrolą Androida.

Krótko rzecz ujmując, aby rozpocząć przygodę z tym urządzeniem, wystarczyło podpiąć je do prądu i skierować na wolny kawałek ściany. Dzięki takiemu podejściu Screeneo nie dość, że może być podstawą do budowy kina domowego, potrafi banalnie łatwo stworzyć także jego plenerowy odpowiednik.

Bez problemu można by go zabrać na wakacje i zamiast cisnąć się z całą rodziną przed niewielkim ekranem laptopa, robić sobie porządne seanse na ścianie pokoju. Dzięki relatywnie wysokiej jasności przypuszczam, że sprawdzi się nawet na kempingu. Jeśli tylko znajdziemy tam źródło prądu i jakieś prześcieradło, obraz z tylnej projekcji powinien załatwić resztę. Projektor może też działać jako zwykły głośnik Bluetooth.

Na tym nie koniec, do dyspozycji mamy też obsługę AirPlay i Miracast, co oznacza, że możemy wysyłać na projektor sygnał z iPadam, Xboxa czy smartfona bez udziału kabli. Całość uzupełnia całkiem pokaźny zestaw klasycznych portów, 2x HDMI 2.0 (jeden z portów pracuje w trybie Audio Return Channel), 2x USB-A (wersje 3.0 i 2.0), Ethernet oraz wyjście optyczne typu S/PDIF. Oczywiście na pokładzie mamy też WiFi oraz Bluetooth. W zakresie uniwersalności, to urządzenie na szóstkę, przynajmniej teoretycznie...

Co z tym obrazem?

Na początek muszę zastrzec, że nie dysponując domową „infrastrukturą” projektorową w postaci profesjonalnego ekranu i idealnie dobranego miejsca wyświetlania, nie będę w stanie określić, na ile dobra jest fabryczna kalibracja. Nie mniej muszę przyznać, że wyświetlony na zwykłej ścianie obraz, sprawia dobre wrażenie.

Jeśli boicie się „mydła” i wyblakłych kolorów, uspokajam, obraz w rozdzielczości 4K jest jasny, wyraźny, bogaty w detale i mocno nasycony. Piętą achillesową jest oczywiście konieczność zapewnienia dobrego wyciemnienia, niezbędnego, żeby kontrast i czernie „wskoczyły” na odpowiedni poziom. Z tym jednak musi się liczyć każdy użytkownik, chcący rozpocząć projektorową przygodę. Tak czy inaczej, jasna dioda LED i przetwornik obsługujący HDR10 i HLG wstydu nie przynoszą. Niektórych może na początku drażnić, charakterystyczna dla projektorów DLP, niewielką otoczka wokół obrazu.

Ogólnie, obraz Screeneo prezentuje się lepiej niż w większości oglądanych przeze mnie projektorów, nie licząc oczywiście jakichś potworów kosztujących tyle, co nowy samochód. Jednocześnie należy pamiętać, że cały czas nie jest to poziom bliski temu, co oferują dobre ekrany OLED, plazmy czy nawet LCD.

Wadą urządzenia jest niewielki zakres możliwych do przeprowadzenia modyfikacji kolorystycznych. Do dyspozycji mamy cztery profile świecenia, żeby było zabawniej umieszczone w dwu różnych miejscach i w każdym z nich... inaczej nazwane. W Ustawieniach głównych znajdziemy programy Energy Saving, Normal, Presentation oraz Custom, a w opcjach wywoływanych bezpośrednio z pilota będą to odpowiednio Standard, Cinema, Presentation oraz Custom. Dlaczego tak? Nie mam pojęcia.

Jedyną możliwość „podkręcania” obrazu daje nam profil Custom, ale znajdziemy tam tylko prostą regulację suwakami RGB. Żeby było jeszcze trudniej, suwaków nie da się wyświetlić nad własnym obrazem. Korekty trzeba robić w ciemno na tle menu, przechodząc raz po raz od aplikacji filmowej w celu sprawdzenia efektów. Z ustawień fabrycznych do oglądania nadaje się tylko tryb Normal / Cinema, pozostałe nawet na mojej delikatnie kremowej ścianie mają bardzo wyraźne niebieskawe zabarwienie. Chyba nie chcę wiedzieć, jaka jest wtedy temperatura barwowa bieli tego LED-a.

W opcjach obrazu mamy do dyspozycji jeszcze opcję włączenia i wyłączenia autofocusa, korekcję geometryczną (cztery rogi i trapezową) oraz funkcję wygładzania obrazu. Jeśli zależy Wam na filmowym charakterze obrazu, należy ją niezwłocznie wyłączyć,. To ustawienie może być przydatne, jeśli na projektorze chcemy grać lub oglądać zawody sportowe. Screeneo ma, jak na projektor, całkiem przyzwoity input lag i umożliwia w miarę komfortowe używanie go do obu tych celów.

Zaskakująco dobry dźwięk

Jak już wspomniałem, to kompaktowe urządzenie wyposażono we wbudowane głośniki, które grają zaskakująco dobrze. Dialogi są zrozumiałe, zarówno w niskich, jak i wysokich tonach co nieco usłyszymy, jak na tę wielkość i formę, czapki z głów. Oczywiście dźwięk możemy bezprzewodowo lub kablem podłączyć do bardziej zaawansowanych systemów audio, ale i bez tego projektor daje radę.

AirMote - zabawne i przydatne, ale...

Ciekawą funkcją pilota jest „AirMote”, czyli wirtualna myszka. Po naciśnięciu przycisku ze strzałką, na ekranie pojawia się kursor, którym sterujemy, wywijając pilotem. Nie jest to najbardziej precyzyjna z „myszek”, ale pozwala lepiej wykorzystać projektor w celach edukacyjnych czy przy prowadzeniu prezentacji, usprawnia też i zwykłą nawigację w tych aplikacjach, które nie najlepiej współpracują ze standardowym trybem pilota.

Nie da się jednak ukryć, że pilot dołączony do urządzenia nie przystaje jakością wykonania do jego ceny (o której na końcu). Na tej półce powinniśmy dostać lepiej wykonane akcesorium, wyposażone w mniej spektakularną, ale bardziej precyzyjną płytkę dotykową oraz mikrofon. Brak tego drugiego pokazuje, że pomimo opcji smart TV, na sterowanie głosem, nawet w przyszłości raczej nie ma co liczyć.

Android wymaga polerki, a właściwie remontu

O ile tuż po włączeniu projektora pierwsze wrażenie jest niezłe, system wygląda czytelnie i estetycznie, to im dłużej na nim pracujemy, tym większą frustrację wywołuje. Philips sterowanie swoim projektorem oddał jakiejś wykastrowanej odmiana Android Smart TV, która nie wspiera usług Google i oparta jest o sklep Aptoide TV.

O niekonsekwentnym nazewnictwie profili wyświetlania już wspominałem, ale osobny akapit należy się wspomnianemu sklepowi, w który panuje nieopisany bajzel. Większość wyświetlanych nie wiadomo po co aplikacji nie zadziała na naszym urządzenia, aplikacje już zainstalowane nie chcą się aktualizować, a ich stabilność pozostawia wiele do życzenia. Także sam sklep w czasie zwykłego przeglądania potrafił mi się niespodziewanie wywalić.

Urządzenie ma też czasem problem z zarządzaniem niezbyt imponującą ilością pamięci RAM (2 GB). W czasie testów zdarzyło się, że odtwarzane filmy, ni z tego, ni z owego zaczynały „klatkować”. Projektor ma funkcję czyszczenia cache'y i optymalizacji pracy projektora i po jej zastosowaniu problem znikał, ale pytanie, jak całość będzie zachowywać przy dłuższym używaniu, pozostaje otwarte. Systemy oparte na Androidzie potrafią się nie najładniej starzeć, a tutaj nawet w krótkim czasie testów potrafiły pojawić się problemy z wydajnością. System nie został na razie spolszczony, choć od dystrybutora otrzymałem informację, że starają się do tego doprowadzić.

Ogólnie rzecz biorąc, przez niedopracowany system i sklep, jedna z większych zalet Screeneo zamienia się w irytującą wadę. W domu zdecydowanie lepiej podpiąć do niego Apple TV, Xboxa czy Chromecasta, niż męczyć się z tym co fabryka dała.

Trwałość na tak, naprawialność na nie

Źródło światła, czyli dioda LED ma według producenta żywotność „do 30000 h”, co powinno wystarczyć na cały okres życia urządzenia. Niestety gorzej wygląda sytuacja z ewentualnymi naprawami pogwarancyjnymi. Według informacji uzyskanych od dystrybutora, LED jest niewymienialny. Oznacza to, że w razie jego awarii, jeśli mmay gwarancję, dostaniemy nowy egzemplarz. Niestety, jeśli ta się skończyła, Philips zaoferuje nam tylko rabat na zakup kolejnego urządzenia. Jego wartość wyliczana jest indywidualnie i jak poinformował mnie dystrybutor, zależy od kilku czynników, na przykład wieku urządzenia. Moim zdaniem firma powinna tu zagrać w otwarte karty i jasno określić parametry takiej procedury, przy jakości dzisiejszej elektroniki ciężko opierać się tylko na katalogowych zapewnieniach o trwałości diód i powinniśmy wiedzieć, z jakimi kosztami należy się liczyć w razie kłopotów.

Ciągle nie dla mnie, wystarczający dla większości

Dla zdecydowanej większość ludzi, nie mających takiego hobby jak przestawianie ekranów sklepowych TV, jest to urządzenie, które spokojnie może zastąpić telewizor, o ile dysponuje się dającym się wyciemnić pomieszczeniem. Dla mnie, pomimo że uwielbiam klimat jaki dają projektory, Philips Screeneo S6 ciągle nie nadaje się na główny ekran filmowy. Nie mniej, jest to pierwszy projektor, który chciałbym kupić do domu jako dodatkowe urządzenie, choćby dla jego wszechstronności, ale... Tak, niestety w tym prypadku mamy doczynienia z „przysłowiowym” ale.

Bardzo pozytywny obraz całego urządzenia psują dwie rzeczy, wspomniane problemy z kastratem Androida TV oraz niestety cena. 8500 zł to moim zdaniem zbyt wysoka kwota za tego typu sprzęt, szczególnie, że nie jest bez wad. Trzeba pamiętać, że jeśli chcemy uzyskać najwyższej jakości obraz, musimy zaopatrzyć się w specjalny ekran oraz przystosować do niego pokój. Całość kosztów spokojnie przekroczy wtedy 10000 zł. Jeśli Philips rozwiązałby te dwa problemy, Screeneo S6 ma potencjał na bycie hitem na rynku projektorów.

Dane techniczne:

Technologia wyświetlania: procesor DLP z diodą LED
Trwałość: do 30 000 godz.
Jasność: do 2000 lumenów
Rozdzielczość: 3840 x 2160 pikseli
Wielkość obrazu: do 180 cali
Odległość projekcji: 48–285 cm
Format obrazu: 4:3 i 16:9
Proporcje rzutu: 1,2:1
Współczynnik kontrastu: 150 000:1
Pamięć RAM: 2 GB
Pamięć wewnętrzna: 16 GB
System operacyjny: Android Smart TV ze sklepem Aptoide TV (brak usług Google).

Sprzęt do testów dostarczyła firma KONTEL, importer i dystrybutor multimedialnych projektorów Philips w Polsce i na rynku CEE.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu