Rosja uderzyła kolejny raz na cywilną infrastrukturę ukraińskich miast. Do ataku użyto na tyle dużo rakiet i irańskich dronów, że niestety części z nich nie zdołały przechwycić jednostki OPL. Atak pokazuje, dlaczego PGZ powinno zająć się przygotowaniem polskiej Żelaznej Kopuły.
Rosja pokazuje dlaczego PGZ powinno zająć się budową polskiej Żelaznej Kopuły
Atak na miasta
Na wstępie napiszmy jednak wyraźnie, że cały akcja Rosji, choć Ukraina poniosła w jej wyniku pewne straty, pokazała w jak fatalnym stanie są, nawet tak specjalizowane, komponenty armii Putina. Relatywnie dużo, bo połowa z ponad 80 pocisków rakietowych zostało strąconych przez OPL. Na ujęciach, na których udało się złapać te ataki, widać że rakiety które zdołały uderzyć w miasta zrobiły to często w przypadkowe cele (problem z rozpoznaniem) i z niewielką, jak na ten rodzaj broni, precyzją.
Rosja uderzała kilkoma rodzajami rakiet, takimi jak wystrzeliwane z okrętów Kalibry, czy odpalane z bombowców strategicznych Ch-101, ale używała też prymitywnych irańskich dronów Shahed-136 (przebrandowanych na Gerań-2). Aby zwiększyć szansę na dotarcie do celu, część pocisków miała zostać wystrzelona tak, żeby przeleciała nad terytorium Mołdawii, nie posiadającej obecnie sprawnego OPL.
Z militarnego punktu widzenia atak był idiotyczny, Rosja straciła sporą ilość, jak na nią precyzyjnej amunicji, nie osiągając nic, oprócz zdopingowania zachodu do wysyłki nowoczesnych systemów OPL. Być może przełamali w ten sposób niechęć niektórych środowisk do wysyłki zachodnich samolotów bojowych. Jednak nawet tak prymitywny atak pokazał, dlaczego warto inwestować w systemy takie, jak izraelska Żelazna Kopuła.
Żelazna Kopuła
Żelazna Kopuła jest systemem powstałym jako odpowiedź na nową taktykę przyjętą od pewnego czasu przez Hezbollah, czyli masowego ostrzału izraelskich miast tanimi, prymitywnymi, często wręcz chałupniczo produkowanymi rakietami. Są to głównie rakiety krótkiego zasięgu typu „katiusza”, wspierane tradycyjnymi środkami artyleryjskimi, głównie ostrzałem z moździerzy.
System tego typu ma więc za zadanie skuteczne i bardziej ekonomiczne niż w przypadku tradycyjnych, horrendalnie drogich systemów OPL, odparcie ataku z użyciem dużej ilości środków napadu powietrznego. W efekcie Rafael Advanced Defense Systems i Israel Aerospace Industries udało się stworzyć system potrafiący w każdych warunkach pogodowych zwalczać rakiety i pociski artyleryjskie na odległościach od kilku do ok. 70 km.
Głównym efektorem Iron Dome są specjalnie zaprojektowane, bardzo zwrotne rakiety Tamir, których koszt jednostkowy ocenia się obecnie na 40 - 5o tys, dolarów. Obecnie system rozbudowuje się też o warstwę laserową. Oprócz baterii do wystrzeliwania Tamira składową systemu są też radary Elta oraz systemy zarządzania walką Battle Management & Weapon Control (BMC).
Iron Dome, dzięki możliwości relatywnie taniego nasycenie środkami OPL określonego terenu i sprawnemu systemowi wykrywania, śledzenia i przewidywania trajektorii bardzo wielu pocisków na raz jest dziś w stanie skutecznie chronić izraelskie miasta, a spektakularne ujęcia takich bitew rakietowych obiegają co jakiś czas cały świat.
Szansa dla PGZ?
Iron Dome jest więc odpowiedzią na masowe ataki dokonywane przez relatywnie prymitywnego przeciwnika, a nie ukrywajmy, z każdym kolejnym dniem Rosja prymitywizuje się coraz bardziej. Jednocześnie mając coraz słabsze środki, zaczyna prezentować podobną do walk na Bliskim Wschodzie taktykę, terrorystycznych napadów na miasta.
Główną różnicą byłby tu nieco inny charakter, w Izraelu kopuła to broń główna, u nas byłaby warstwą ostatniej szansy. U nas nie będzie potrzeby posiadania aż tak wielu rakiet, ale jest konieczność uwzględnienia pojedynczych zaawansowanych środków napadu, czyli rakiet manewrujących dalekiego zasięgu, które przedrą się przez „normalne” OPL. Natomiast drony takie jak irańskie Shahed, nie miałyby czego w takiej konfiguracji OPL czego szukać.
Wydaje się, że Polska, która w końcu na poważnie zabrała się za zasypywanie czarnej dziury o nazwie OPL, ma tu sporo argumentów, aby móc stworzyć konkurencję dla izraelskiego systemu. Mamy bardzo ciekawe radary, takie jak Bystra czy Soła, mamy systemy zarządzania polem walki, mamy firmy produkujące drony obserwacyjne, które również można w taki system wpiąć, wchodzimy też w kooperację przy produkcji rakiet systemu CAMM i pochodnych.
Wydaje się, że jest tu potencjał zarówno intelektualny, jak i technologiczny, żeby się za to zabrać. Jednocześnie stworzenie konkurencji dla Iron Dome ma duży sens nie tylko w kontekście naszej ochrony, ale również i biznesowo. Żelazna Kopuła w zasadzie nie ma dziś konkurencji, a wydaje się, że każde państwo sąsiadujące z Rosją, jak i wiele innych leżących w gorących politycznie rejonach naszej planety mogłoby być nim zainteresowane. Trzeba też dodać, że Izrael jego sprzedaż mocno ogranicza (nie sprzedano go m. in. Ukrainie).
Będąc na ostatnim MSPO, oglądając różne prezentowane tam „klocki”, projekty silników rakietowych, przeleciała mi taka myśle przez głowę. Po wczorajszym ataku sądzę, że w R&D dla takiego projektu PGZ i MON po prostu już dziś powinno zainwestować.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu