Felietony

Paradoks Apple - robi najładniejsze urządzenia w środku, ale nie pozwala ich naprawiać

Krzysztof Rojek
Paradoks Apple - robi najładniejsze urządzenia w środku, ale nie pozwala ich naprawiać
24

Sprzęty Apple różnią się od innych nie tylko z zewnątrz. Wewnątrz różnica jest jeszcze bardziej zauważana.

Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam patrzeć na materiały z naprawy różnych urządzeń. Jest coś pięknego w tym, że sprzęt, czy to elektroniczny czy nie, zyskuje drugie życie dzięki wiedzy i umiejętnościom osób, w których ręce się dostał. Jednak naprawa elektroniki ma w sobie wyjątkowo dużo tej magii, głównie dlatego, że w takich wypadkach nic nie jest proste i bardzo często proces naprawy wymaga olbrzymiego doświadczenia i polega na odkryciu, w jaki sposób sprzęt został uszkodzony, by następnie naprawić i wymienić często bardzo małe i drobne elementy.

Jednocześnie, w takich materiałach mamy często wgląd w to, jak dany sprzęt wygląda w środku - coś czego standardowy użytkownik smartfona zapewne nigdy nie doświadczy. I tutaj, pomimo, iż sam nie przepadam za firmą z Cupertino, świat elektroniki użytkowej można podzielić na Apple i... całą resztę.

Serio, dlaczego tylko Apple przykłada wagę do tego, jak ich sprzęty wyglądają w środku?

Nie mam pojęcia ile napraw sprzętów elektronicznych obejrzałem do tej pory  i schemat ten zawsze się powtarza. W przypadku Apple ich urządzenia wewnątrz zawsze charakteryzują się pewną bardzo specyficzną estetyką. Zawsze mamy do czynienia chociażby z czarną płytką PCB, komponenty takie jak Taptic Engine czy SoC są elegancko opisane, a wewnątrz urządzenia panuje symetria i brak jest chociażby pustych przestrzeni.  Taki design mamy zarówno w iPhone'ach, Macbookach, iMacach, zegarkach - wszędzie.

Jak na tym tle wypada konkurencja? Otóż... słabo. Pokazał to chociażby Pixel Watch, i pokazują to różnego rodzaju komputery z Windowsem, szczególnie tanie ultrabooki, które po zdjęciu pokrywy pokazują, ile miejsca zostało w nich zmarnowane. Podobnie ze smartfonami, w których z generacji na generacje wszystko zawsze wygląda zupełnie inaczej, nie ma żadnej próby odróżnienia się oraz nie ma żadnych oznaczeń co jest czym. Jedynym wyjątkiem jest tu oczywiście Fairphone.

Jednocześnie - Apple cały ten wysiłek włożyło po to, by... ich urządzeń nie dało się naprawić

Wydawać by się mogło, że modułowa budowa i jasne oznaczenia będą sprzyjały temu, żeby telefony Apple łatwo się naprawiało. I owszem - łatwo się je naprawia, ale serwisantom Apple. Zwykły użytkownik bowiem, jeżeli chce jakkolwiek naprawić swój sprzęt, to owszem może to zrobić, ale tylko, jeżeli kupi część od Apple, a potem poprosi Apple, by firma ją zdalnie zatwierdziła, zdejmując softwareowe blokady z takich elementów jak ekran, bateria czy FaceID. Takie blokady i fakt, że samodzielna wymiana nie jest prawie wcale tańsza niż odesłanie sprzętu do Apple sprawiają, że przeciętny człowiek nigdy nie otworzy swojego iPhone'a czy iPada. Z telefonami z Androidem jest przeciwnie. Poza kilkoma niechlubnymi wyjątkami (Nothing Phone) wciąż można je bez problemu naprawiać.

Szkoda tylko, że w tym aspekcie producenci, którzy zaadaptowali notcha, brak gniazda jack czy brak portów w laptopach, nie wzorowali się na Apple. Nie mam pojęcia, czy zaprojektowanie wnętrza (które i tak musi być przecież zaprojektowane) w taki sposób by np. nie trzeba było odklejać baterii by wymienić ekran i by komponenty były jasno wskazane, stanowi jakiś dodatkowy koszt, ale najwyraźniej tak, skoro do tej pory nikt się o to nie pokusił.

Oczywiście, można naśmiewać się z Apple że sami podchodzą z nabożną czcią do swojego designu, ale w tym wypadku, kiedy problem elektrośmieci narasta, a coraz większy nacisk kładziony jest na ekologiczność produktu (co w moim odczuciu równa się możliwości jego naprawy i używania dzięki temu dłużej) to, czy urządzenie nie jest plątaniną kabli, taśm i konektorów które uszkadzają się od patrzenia, zaczyna mieć znaczenie. Może więc czas, by oprócz wyglądu zewnętrznego przyłożyć choć trochę uwagi także do wnętrza.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu