Technologie

Panasonic stworzył robotyczną pluszankę, puszcza bąki i wymaga subskrypcji...

Krzysztof Kurdyła
Panasonic stworzył robotyczną pluszankę, puszcza bąki i wymaga subskrypcji...
Reklama

W dzisiejszych czasach, szczególnie na serwisach crowfundingowych, można spotkać takie produkty, że nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać. Ich autorami są jednak najczęściej nowe firmy, w których właścicielom albo brakuje wyczucia, albo zależy im na przykład na rozgłosie. Jednak robot Nicobo stworzony przez Panasonica, to jakiś wyższy poziom absurdu, taki ocierający się nawet o Monty Pythona.

Robotyczne... coś

Nicobo to robot przypominający pluszankę-kota, zaprojektowany przez Panasonica jako remedium na samotność. Dzięki zamontowanym silniczkom może się obracać, bujać i merdać ogonem, oczy potrafią zmieniać kształt, pokazując różne emocje. Zamontowane czujniki pozwalają mu rozpoznawać i reagować na dotyk, system, dzięki kamerze wysokiej rozdzielczości potrafi rozpoznawać twarze. Robot potrafi też odpowiadać w bardzo uproszczonej formie.

Reklama

Jak się okazuje, potrafi też losowo puszczać bąki, co ma za zadanie według producenta nadać mu autentyczności. Nie mam pojęcia, co zażywały osoby zaangażowane w tworzenie tego projektu, ale pomysł, że elektroniczny gadżet o kształcie postaci z kreskówki dla dzieci stanie się bardziej „żywy”, to jakiś absurd. Nawet jeśli sam robot wygląda uroczo. Ale to nie koniec....

Cena z kosmosu...

Jeśli wydaje wam się, że to najdziwniejsza rzecz w tym urządzeniu, to jesteście w błędzie. Co najmniej równie abstrakcyjna jest cena i cały model sprzedaży. Panasonic sprzedaje go niewielkimi partiami po 320 szt. za cenę 360 dolarów. Ale... jeśli chcecie mieć dostęp do jego bardziej zaawansowanych funkcji (nie wiem do której grupy zaliczono bąki), to musicie wykupić jeszcze subskrypcję za 10 dolarów miesięcznie. Co ciekawe, pierwsza partia rozeszła się błyskawicznie.

Patrząc na ten produkt, zastanawiam się jak trudne życie muszą mieć ludzie, którzy potrzebują „towarzystwa” tak absurdalnego gadżetu. To nie jest piesek Aibo, który faktycznie jest robotycznym dziełem sztuki i pozwala nam poczuć się trochę jak w przyszłości, to nie jest tanie Tamagotchi, które jest sympatyczną grą, która może mieć dla dzieci walory edukacyjne. Ale najbardziej zastanawia mnie proces decyzyjny, który doprowadził do jego wymyślenia, zaprojektowania i wrzucenia na rynek. Przypuszczam, że kulisy mogłyby być scenariuszem na dobrą komedię...

Źródło: [1]

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama