Felietony

Padł mi stary Siemens, szukam jego następcy: zwykłej, taniej komórki

Maciej Sikorski

Fan nowych technologii, ale nie gadżeciarz. Zainte...

85

Parę razy pisałem na AW, że posiadam starego, wysłużonego Siemensa. Kilkunastoletni telefon komórkowy, z którego sam korzystałem blisko dekadę. Czas przeszły jest tu bardzo ważny, ponieważ sprzęt odmówił niedawno posłuszeństwa. Przerzuciłem się na smartfon. Drugi, bo do tej pory korzystałem ze smart...

Parę razy pisałem na AW, że posiadam starego, wysłużonego Siemensa. Kilkunastoletni telefon komórkowy, z którego sam korzystałem blisko dekadę. Czas przeszły jest tu bardzo ważny, ponieważ sprzęt odmówił niedawno posłuszeństwa. Przerzuciłem się na smartfon. Drugi, bo do tej pory korzystałem ze smartfonu i telefonu. Po paru tygodniach z dwoma inteligentnymi telefonami mogę napisać tylko jedno: szukam zwykłego telefonu.

Smartfon ma swoje zalety - tego nie da się ukryć, z tym nie zamierzam polemizować. Jeżeli jednak korzysta się z dwóch telefonów, to warto, by ten drugi był poczciwą, tradycyjną komórką. Piszę to z pełną powagą, bo ładowanie dwóch baterii, które nie trzymają zbyt długo, po krótkim czasie zaczyna męczyć. Pewnie mógłbym kupić lepszy model, kombinować z oprogramowaniem i trybami oszczędzania energii, pewnie dałoby się zrobić tak, żeby ładować je nie co kilkanaście godzin, a co np. dobę. Ale to i tak wynik daleki od tego, jaki osiągał Simens pracujący na tej samej baterii przez dziesięć lat.

Muszę przyznać, że sprzęt zadziwiał mnie już od jakiegoś czasu - przeszedł sporo, pracował cały czas, ładowany był naprawdę wiele razy, a mimo to działał, bateria trzymała kilka dni. I pewnie trzymałaby nadal, ale posłuszeństwa odmówił inny moduł. Jaki? Tego nie wiem, raczej się nie dowiem - gdybym pojawił się z nim w serwisie, to pracownik pewnie pomyślałby, że jest w ukrytej kamerze. Przecież ten model ma tyle lat, co dzisiejsi gimnazjaliści. Trzeba odpuścić i schować go na pamiątkę do szuflady. Ale jednocześnie...

Jednocześnie zaczynam poszukiwania nowego telefonu komórkowego. Inteligencja schodzi na dalszy plan - tym razem stawiam na prostotę i to, o czym rynek musiał zapomnieć: mobilność. Chcę kupić telefon, który będzie pracował tak, jak wspomniany Siemens i wytrzyma kilka (może nawet więcej) dni na jednym ładowaniu. Nie musi być cały czas podłączony do Sieci, nie musi zapewniać mi rozrywki w postaci gier i filmów, nie spodziewam się po nim świetnego ekranu i wydajnego procesora - chcę, by dzwonił, gdy będę tego potrzebował.

Na razie model nie został wybrany, badam oferty, zbieram informacje. Cieszę się przy tym, że nadal jest z czego wybierać - rynek tradycyjnych komórek nie przestał istnieć, można kupić za sto kilkadziesiąt złotych komórkę, która znowu zapewni mobilność i niezależność od ładowarki. Takiego sprzętu nie będę zbytnio żałował, gdy go ukradną, gdy go zgubię nad jeziorem, gdy spadnie na beton i roztrzaska się w drobny mak. Przy czym wszystkie trzy opcje wydają się mało prawdopodobnie: złodziej się nie połasi, nad jeziorem powinien leżeć w miejscu, w którym wypadł i działać, po zderzeniu z betonem też pewnie wróci do formy. Ot, taka magia telefonów, które dzisiaj uznawane są za te gorsze...

Źródło grafiki: youtube.com

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

telefon komórkowySiemenshot