Oczekiwanie na 3. sezon "Ozark" wydawało się dłuższe, niż w rzeczywistości było. Serial nie tylko wraca na Netflix, ale wraca też do formy.
Taki powrót "Ozark" to nagroda za miesiące czekania. Dajcie się wreszcie przekonać do tego serialu
"Ozark" zasługuje na większą popularność
"Ozark" nie jest serialem mainstreamowym. Nie należy do tytułów, o których mówi każdy i o którym mówi się wszędzie. Produkcja ma swoich fanów, których urzekł klimat i kreacje aktorów, zaś dla pozostałych widzów to raczej niczym nie wyróżniający się serial o praniu pieniędzy. Nie będę ukrywał, że należę do pierwszej grupy i uznaję "Ozark" za jeden z ciekawszych projektów, jakie przyniósł nam Netflix.
Polecamy: Wspólne oglądanie Netfliksa na odległość. Super dodatek do przeglądarki
Nie da się też ukryć, że choć 2. sezon był dobry, to nie był to tak ciekawy seans, jak przy premierowej serii. Twórcy nie złapali oddechu przed napisaniem nowej fabuły, za to oprawa audiowizualna była równie udana, co wcześniej. Oczekiwania wobec 3. sezonu były więc bardzo konkretne: nie zepsujcie tego, co działało do tej pory, ale wciągnijcie nas w ciekawszą, bardziej poukładaną historię. Krótko mówiąc: przywróćcie to, co zachwyciło nas w 1. sezonie.
Na taki powrót do formy czekaliśmy
Do krainy Ozark wracamy po 6 miesiącach od wydarzeń z finału 2. sezonu. Oznacza to, że kasyno budowane przez rodzinę Byrde'ów wraz z partnerami stoi i operuje od pewnego czasu. Nie oznacza to wcale, że wszystko idzie po myśli Marty'ego (Jason Bateman) i Wendy (Laura Linney), którzy mają też na głowie inne problemy, do których należy ich związek. Pomóc ma im w tym terapia, ale jak niemal wszystko w ich świecie, ta też jest dość specyficzna.
To właśnie ich relacja ponownie nadaje serialowi lepszego tempa, bo choć dążą do tego samego, to ich pomysły są zupełnie inne. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy do miasta przyjeżdża brat Wendy. Trudno opowiedzieć się po czyjejkolwiek stronie tych konfliktów, bo każda ze ścieżek wydaje się równie dobra, co pozostałe. Oprócz naszej dwójki bohaterów swoje do powiedzenia mają też kartele, mafia i FBI. Marty jest przekonany, że jego działania infiltrują służby podstawionymi pracownikami w kasynie, dlatego cała operacja jest wstrzymana.
Aktorzy odnotowali świetny powrót do granych wcześniej postaci. Nikt nie wypada jednak na ekranie lepiej, niż Ruth grana przez Julię Garner. Z roli pobocznej postaci w 1. sezonie przebiła się do pierwszego rzędu i nadaje całości pewnego sznytu, bo Ruth jest przecież jedną z ostatnich postaci z okolicy Ozark.
3. sezon "Ozark" (niestety) nikogo do serialu nie przekona
"Ozark" nadal ogląda się znakomicie ze względu na kilka zasad, które wprowadzono na samym początku: zielono-niebieskawa kolorystyka, dość powolne tempo i mało dynamiczne ujęcia wprowadzające sporo niepokoju i zmuszające widza do wyczekiwania na (nie)spodziewane zwroty akcji. Do tego rozbrzmiewająca w tle ścieżka dźwiękowa, która skutecznie odpowiada za budowanie poczucia uciekającego czasu i kreowanie niesprzyjających okoliczności. Styl "Ozark" to jeden z najważniejszych atutów serialu, dlatego dobrze jest widzieć go w pełnej okazałości w najnowszym sezonie.
Mam jednak wrażenie, że ani trzecia, ani ewentualne kolejne serie "Ozark" nie wpłyną znacząco na popularność serialu. Wyczekująca nowych odcinków grupa widzów będzie teraz mieć jeszcze większą frajdę z oglądania przygód rodziny Byrde'ów, niż nawet dwa lata temu z okazji premiery 2. sezonu, ale nie przysporzy mu zbyt wielu nowych fanów. Wszystko dlatego, że "Ozark" się znacząco nie zmienił, co dla jednych będzie fantastyczną wiadomością, a dla drugich nie zmieni kompletnie nic.
Zobacz też: Ponad 50 filmów zniknie z Netfliksa na dniach. Co warto obejrzeć?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu