OVH nie ma dobrego roku. Po pożarze w jednym z centrów danych, który odbił się szerokim echem na całym świecie, dziś firma zalicza kolejną wpadkę. Przez błąd ludzki padła część infrastruktury, która skutkowała wyłączeniem serwerów i niedostępnością stron w sieci.

Jeśli zauważyliście rano, że część odwiedzanych przez was stron nie działa, to nie byliście sami. Od godzin porannych zgłaszane były problemy z działaniem serwerów OVH. Najpierw pojawiły się w serwisie Downdetector, by po chwili trafiły do mediów społecznościowych. Twitter pełen jest wpisów rozczarowanych internautów, którzy nie mogą wygodnie korzystać z sieci.
Do całej sprawy szybko odniósł się prezes OVH w swoim wpisie na Twitterze:
Octave Klaba pisze, że wywołany przez jednego z pracowników błąd przy ponownej konfiguracji sieci spowodował problemy w całym szkielecie, co uniemożliwiło dostęp do serwerów nie tylko w europejskich krajach, ale także na innych kontynentach. Rekonfiguracja sieci związana była z koniecznością wprowadzenia dodatkowych zabezpieczeń i były planowane na dzisiejszy poranek. Miała ona pomóc w walce przeciwko atakom DDoS, do których w ostatnim czasie dochodziło coraz więcej. Ustawienia routera spowodowały jednak odcięcie dostępu do sieci. Problem szybko został wykryty i podjęto odpowiednie kroki - w tym wyizolowanie routera z wadliwą konfiguracją, co ma skutkować ponownym dostępem do serwerów.
I choć wiele wskazuje, że wszystko powoli wraca do normy, niesmak pozostaje. Ruszyła także fala śmiesznych komentarzy, w których pojawiają się docinki, jakoby OVH zatrudniał tych samych specjalistów, co Facebook. Jeśli korzystacie z serwisów społecznościowych giganta, z całą pewnością dostrzegliście ogromną awarię, która miała miejsce kilka dni temu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu