Tym bardziej mi trudno, że obydwie bardzo lubię, ale ze względu na to, że staram się utrzymać spójność w wykorzystywanych codziennie usługach, to Outlook gra u mnie pierwsze skrzypce. Moje konto na Gmailu od pewnego czasu stoi odłogiem i wiele rzeczy przeniosłem już do Outlooka. Niemniej, trudno mi jest powiedzieć, żeby Outlook był jednoznacznie lepszy od Gmaila lub odwrotnie. Doszedłem do wniosku, że to świetne usługi, ale trzeba wiedzieć, czego się od nich oczekuje.
Do Gmaila mam sentyment tylko dlatego, że od tej skrzynki zaczynałem swoją poważną przygodę z internetem. Nie liczę w tym wszystkim kont na WP, czy Onecie, które szybko irytowały mnie napływającym tam reklamowym SPAM-em. Pamiętam dobrze, że to dzięki Google odetchnąłem od idiotycznych czasami ofert, które wpadały do mojej skrzynki. Jednak, po tym jak zacząłem bawić się w smartfony, sukcesywnie przerzucałem część swoich aktywności właśnie do Outlooka - głównie z powodu korzystania ze smartfonów Lumia i innych aplikacji Microsoftu. Czasy odrobinę się zmieniły, ale przyzwyczajenia zostały. Outlook stał się moją "pierwszą" skrzynką pocztową.
Jedno zastrzeżenie do Gmaila. Jest brzydki
Gdzie jest Gmail w Material Design? O to pytał niedawno Konrad, który przytaczał między innymi redesign aplikacji pocztowej dla iOS. Podczas, gdy aplikacje do obsługi tej usługi są aktualizowane i odświeżane, webowa wersja stoi nieruszana tak, jakby uważano, że wszystko jest z nią w porządku. Wygląd Gmaila po tym, co zrobił Microsoft z Outlookiem kompletnie mi nie podchodzi. Przypomina mi to nieco połączenie tego, co widzieliśmy w pierwszej odsłonie usługi z nowoczesnym (choć nie do końca) pazurem. Niemniej, bardzo miło by było zobaczyć Gmaila właśnie w Material Design, który osobiście uważam za najpiękniejszy "dresscode" w dziedzinie usług i aplikacji w ogóle.
Outlook natomiast Gmailowi wyglądem pokazuje, gdzie jest jego miejsce w szeregu. Płaskie ikony, obszary, przyciski, mądrze rozdystrybuowane treści na ekranie, skróty do innych webowych aplikacji (które ma również Gmail) i ostatecznie - nieinwazyjne reklamy z boku... to po prostu ze sobą "gra". W Gmailu niestety nie mam poczucia, że interfejs zaprasza mnie do korzystania z niego. Ale Outlook przegrywa w czymś zupełnie innym.
Outlook jest powolny. Strasznie
Webowy Outlook ustępuje Gmailowi przede wszystkim w szybkości działania. Po ostatnim redesignie webowej odsłony (z której korzystam na co dzień, bo program dla Windows mi kompletnie nie odpowiada) odczułem, że kliknięcie wiadomości skutkuje dłuższym zamyślaniem się Outlooka. Wiadomości ładują się kilka sekund, nawet na bardzo szybkich łączach. Dla przykładu - w domu rodzinnym LTE wyciąga około 20 Mbps. U mnie natomiast wyciąga "leciutko" ponad 50 Mbps. W drodze modem LTE zapewnia mi jakieś 10 (średnio). Efekt? Wszystko ładuje się kilka sekund - niezależnie od tego, gdzie jestem. Wszak to niedużo, ale mimo wszystko - nie jest to fajne.
W Gmailu natomiast te same operacje działają "od strzału" i okienka "Ładowanie" nie widuję nigdy więcej, niż sekundę. Widocznie nie można mieć wszystkiego - i ładnego, przystępnego interfejsu użytkownika i szybkości działania usługi. A może jednak?
Outlook ma również problemy z filtrem antyspamowym. Jest po prostu nadgorliwy
Codziennie otrzymuję mnóstwo wiadomości e-mail i jest to dla mnie pierwsza i najważniejsza forma komunikacji z firmami technologicznymi i ich PR-ami. Z Outlookiem walczę do dzisiaj o to, żeby prasówek przychodzących na moją skrzynkę nie wrzucał automatem do SPAM-u. Sprawa okazała się być na tyle irytująca, że zwyczajnie codziennie, oprócz skrzynki odbiorczej, przeglądam również to, co trafiło do SPAM-u razem z dziwnymi ofertami i materiałami reklamowymi.
Gmail pod tym względem dużo lepiej radzi sobie ze znakowaniem takich wiadomości i uwierzcie mi, bardzo rzadko zdarzało się, aby tam cokolwiek trafiło do SPAM-u nieproszone.
Podstawowa siła Google? Wyszukiwarka wiadomości. Podstawowa wada? Foldery
O folderach w Gmailu mówił Wam więcej Grzegorz Ułan, który ostatecznie zrezygnował z nich na rzecz jednego zbiornika dla wszystkich wiadomości, po czym samemu je sobie segregował. I to rozwiązanie okazało się dużo szybsze w jego przypadku. Analizując działanie tego mechanizmu w Gmailu i ewentualne korzyści dla mnie, uznałem, że ze mną byłoby podobnie, choć nie jestem w stanie tego zweryfikować z prostego powodu - z Gmaila korzystam bardzo okazjonalnie. Mogłoby się okazać, że ze względu na moją specyfikę pracy byłoby to znacznie korzystniejsze. Aczkolwiek, nie widzę sensu dla rozrzucania wiadomości po oddzielnych folderach ze względu na ustaloną przez Google typologię. Dużo bardziej podoba mi się to, co oferuje Outlook.
Outlook dla wiadomości oferuje możliwość ustalenia pewnych wzorców zachowań, za pomocą których uszeregujemy dane wiadomości do odpowiednich folderów - takich, jakie my chcemy. Ustawienie bardzo precyzyjnych zasad dla szeregowania wiadomości jest jednak bardzo kluczowe, by uniknąć późniejszego chaosu, który może się wytworzyć, jeżeli ustalone przez nas definicje będą albo za szerokie, albo za wąskie.
Za to w Gmailu świetnie działa oznaczanie wiadomości posiadających wysoki priorytet - a zatem wszystkie rachunki, informacje pochodzące od szefów, współpracowników i tak dalej. Są one opatrzone żółtą flagą, która mówi nam od razu - tym się zajmij, to jest ważne, to trzeba od razu przeczytać. Gmail sprawdza wiadomość pod kątem jej treści oraz osób zaangażowanych w wątek i jeżeli uzna to za stosowne, ustawi flagę. Jeżeli powinien był to zrobić, a tak się nie stało - można to zrobić samemu. Po tym Gmail będzie radził już sobie sam.
Outlook jednak radzi sobie lepiej z wątkowaniem wiadomości. I tak oto, już w widoku głównym naszej skrzynki odbiorczej możemy sobie podejrzeć poszczególne etapy konwersacji i od razu się przenieść do konkretnej.
Każda usługa ma zalety i wady. Czy warto migrować?
Odpowiedź nie powinna pochodzić z subiektywnych ocen każdej z usług. Podstawowym pytaniem, jakie należy sobie zadać jest to, czy bardziej odpowiadają Wam usługi Google, czy Microsoftu. Jeżeli korzystacie ze smartfona z Androidem - w wielu przypadkach prościej będzie Wam wykorzystać z Gmaila. Jeszcze mocniejszym argumentem będzie sympatia do innych usług Google - Dokumentów, Map, Dysku. Jeżeli tak jest - nie ma się co zastanawiać. A jeżeli wygląd Gmaila i mechanizm jego działania Wam nie odpowiada, jest jeszcze Inbox.
Outlook natomiast sprawdzi się wtedy, gdy korzystacie z Lumii (hehehe), albo... z iPhone'a. Aplikacja Outlooka dla iOS jest przegenialna, ja natomiast i tak korzystam z tej "stockowej" w iPhone'ie 6S. Mało tego, jeżeli korzystacie z innych usług giganta, Outlook powinien być Waszym pierwszym wyborem. Obydwie opcje są po prostu tak dobre, że nie jestem wskazać jednocześnie lepszej, pozostawiając wybór Wam - w zależności od tego, jak z nich korzystacie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu