Filmy

Oryginalne filmy Netflix, filmy na Netflix, filmy od Netflix - tłumaczymy o co w tym chodzi

Konrad Kozłowski
Oryginalne filmy Netflix, filmy na Netflix, filmy od Netflix - tłumaczymy o co w tym chodzi
39

Ilekroć poruszany jest temat filmów na Netflix w moich tekstach, staram się dokładnie wytłumaczyć jak przedstawia się sytuacja odnośnie danej produkcji. Sprawa nie jest prosta, ponieważ etykietka "oryginalnego filmu Netflix" wykorzystywana jest przy tytułach, do których Netflix nabył prawa na wiele przeróżnych sposobów. Nie miałoby to większego znaczenia, gdyby nie fakt, że wielu widzów ocenia je właśnie przez pryzmat bycia oryginalną produkcją serwisu, nie do końca rozumiejąc zasady operowania tym nazewnictwem przez Netflix. Dlatego wyjaśniamy.

Na Netflix nie odróżnicie tych filmów od siebie

Podobnie jak w przypadku seriali Netflix Original, tak i przy filmach, Netflix nie stosuje odmiennego nazewnictwa dla produkcji, które powstały na jego zamówienie i tych, do których prawa do dystrybucji na wyłączność zakupił. W polskiej wersji serwisu stosowany jest dopisek "Film Netflix", który sugeruje, że na 99% nie będziemy mieli możliwości zobaczyć danego tytułu nigdzie indziej - nawet, a właściwie w szczególności w kinach.

Pierwszy oryginalny film Netflix pojawił się w 2015 roku, ale uwagę zwrócił na siebie dopiero mający premierę w 2016 roku sequel dobrze znanego wszystkim filmu "Przyczajony tygrys, ukryty smok". Od tamtej pory na platformie pojawiło się kilkadziesiąt oryginalnych filmów, co nie oznacza, że ta oferta pokrywa się w 100% we wszystkich regionach.

Filmy Netflix dzielą się na:

  • produkcje powstałe na zamówienie platformy, niedostępne nigdzie indziej
  • filmy, do których serwis przejął prawa do dystrybucji, ale tylko w wybranych regionach
  • filmy, do których Netflix zakupił prawa do globalnej dystrybucji

Prawdziwie oryginalne filmy Netflix

Należą do nich między innymi "ARQ", "Spectral", "Barry" czy "iBoy", a także "Machina wojenna". Są to produkcje, które powstały na zlecenie Netflix - to właśnie serwis VOD był pomysłodawcą/inicjatorem projektu, ale nie musiał być jedynym udziałowcem, mógł zlecić realizację kilku podmiotom. Lecz od samego początku, do samego końca zamiar był tylko jeden - film będzie mieć swoją premierę na Netflix.

Sprawa stanie się odrobinę bardziej zawiła, gdy dodam, że tego typu produkcje wcale nie są skazane na brak pokazów kinowych. Za przykład posłuży mi tutaj film "Opowieści o rodzinie Meyerowitz (utwory wybrane)", który trafił na festiwal w Cannes, a premiera 13 października 2017 roku odbyła się jednocześnie na Netflix i na bardzo ograniczonych seansach w kinach.

Na marginesie poruszę też temat samego festiwalu, ponieważ po obecności dwóch produkcji Netflix (wspomniane "Opowieści..." oraz "Okja") nic nie wskazuje na to, by kolejne zawitały do Cannes - organizatorzy wprowadzili zasadę o obowiązku premiery w kinach produkcji, które mogą być uwzględnione w festiwalu. Francuskie prawo zakazuje wcześniejszych premier filmów w usługach streamingowych niż 36 miesięcy od debiutu w kinie, więc szanse na to, by Netflix wybrał udział w festiwalu skazując się na opóźnioną o 3 lata premierę online są wręcz iluzoryczne.

Regionalne premiery filmów Netflix

O tym, że Netflix nie zawsze jest w stanie doprowadzić do globalnej premiery filmu na wszystkich rynkach, gdzie jest obecny, można było przekonać się przy okazji produkcji "What happened to Monday" znanej także pod innym tytułem "Seven sisters" ("Siedem sióstr"). Gdy świat obiegła informacja o przejęciu praw przez Netflix, byłem przekonany, że bez problemu będzie go można zobaczyć także w Polsce - tak się jednak nie stało, a z jakichś powodów film nawet nie dotarł do polskich kin. Na polskim rynku pojawił się jednak na DVD - za dystrybucję w USA odpowiadał Netflix, natomiast poza granicami Stanów Zjednoczonych prawa należały do SND Films i Vendôme Pictures.

Nowa generacja filmów Netflix

Jeśli do tej pory jakikolwiek film zamiast do kin trafiał na Netflix, to wokół żadnego z nich nie zrobiło się tak głośno, jak w przypadku "Paradoksu Cloverfield" czy "Anihilacji". Za obydwie produkcje odpowiada Paramount Pictures i prawdopodobnie gdyby nie Netflix, to obydwa filmy trafiłyby do kin. W przypadku "Paradoks Cloverfield" Netflix zakupił prawa do dystrybucji na wyłączność na całym świecie - premiera odbyła się chwilę po tym, jak ją zapowiedziano w spocie podczas Super Bowl - natomiast "Anihilacja" trafiła do kin w USA i Chinach, gdzie Paramount Pictures wciąż posiada prawa do dystrybucji.

W pozostałych krajach to Netflix jest dystrybutorem, dlatego 12 marca między innymi w Polsce widzowie obejrzą film przez internet, choć jeszcze pod koniec zeszłego roku polskie kina przygotowywały się do lutowej premiery w Polsce, o czym świadczą wciąż dostępne polskie zwiastuny, które publikowano między innymi w listopadzie.

Czy to powinno interesować widzów?

Doskonale rozumiem brak wnikliwości u widzów, którzy nie mają ochoty na poszukiwanie informacji na temat każdego filmu z etykietką "Film Netflix", by przekonać się kto odpowiada za dany tytuł, czy w innych krajach pojawił się w kinach i jakiego typu prawa nabył Netflix. Za VOD tego rodzaju przemawia wygoda i prostota, dlatego wiem, że to zwiastuny czy inne zajawki mają być pomocne przy wyborze filmu na wieczór, a nie tak szczegółowe informacje jak studio odpowiedzialne za film czy historia praw do dystrybucji.

To nie oznacza jednak, że można ignorować niektóre fakty i pomijać je w dyskusjach, wskazując na przykład na brak sukcesów w kinach filmów od Netflixa, skoro sytuacja w każdym przypadku jest tak skomplikowana jak przedstawiłem powyżej.

 

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu