Felietony

Okazuje się, że taksówkarze wiedzą dlaczego przegrywają z kierowcami Ubera. Przynajmniej niektórzy

Grzegorz Ułan

Ci z Was, którzy śledzili moje dotychczasowe wpisy...

Reklama

Mijający weekend był kolejną okazją dla taksówkarzy warszawskich na organizację „ustawek” na kierowców Ubera. Tym razem ofiarą był jeden z kierowców, na którym dokonano zatrzymania obywatelskiego. Różne fanpage taksówkarskie różnie to relacjonowały. Miały się pojawiać kary finansowe, zwoływanie innych kierowców na pomoc czy wyłączanie aplikacji Ubera. Jak ustaliła wczoraj redakcja SpidersWeb, żadnych kar nie było, aplikacja działała, odbyła się tylko rutynowa kontrola samochodu.

Reklama

Tym samym coraz bardziej zaczyna mnie zadziwiać to zakrzywianie rzeczywistości przez taksówkarzy. Nie mogę wręcz uwierzyć w to, że oni chyba naprawdę nie widzą problemu w swoich szeregach.

Okazuje się, że to tylko postawa na zewnątrz, a większość taksówkarzy ma świadomość tego, że sami są sobie winni. Jeden z Czytelników udostępnił link do gazetki, szumnie nazwanej Czasopismem Taksówkarskim. Dzisiejszego poranka oddałem się lekturze ostatniego numeru.

Co w nim znalazłem? Po przedarciu się przez ciągłe narzekania na nielicencjonowane przewozy, listy czy petycje do władz, by ktoś coś z tym w końcu zrobił, dotarłem do listu wysłanego przez jednego z taksówkarzy warszawskim, w którym nawołuje innych taksówkarzy do uderzenia się w pierś i…

Szanowna Redakcjo!
Codziennie słyszę reklamy Ubera w radio. Że niby taniej niż taksówką. Że lepiej wykonują usługę, niż taksówkarze. Że są godni zaufania…
Koledzy!
Czytam - m.in. na Waszych łamach - i słyszę od innych taksówkarzy, że strasznie niesprawiedliwie są traktowani w porównaniu do kierowców Ubera i innych nielegalnych przewozów. Że taksówkarzy przedstawia się jako oszustów i kombinatorów, a tamtych jako „osoby godne zaufania”. Pracuję od ładnych paru lat w zawodzie i znam wielu kolegów taksówkarzy, co pozwala mi się uznać za znawcę tematu. Koledzy! Uderzmy się w piersi i zróbmy rachunek sumienia. Ilu z nas jeździ lub jeździło z „dopałem”? Ilu zna takich, którzy tak jeżdżą? Może gdyby nie to, że zdarzają się „cudowne” kursy za pięciokrotność tego, co wyjść z taksometru powinno, nie byłoby twierdzenia, że taksówkarz „ogoli frajera”? Ja rozumiem, że każdy z nas ma swoje większe lub mniejsze potrzeby, że trzeba utrzymać dom i mieć na różne hobby. Wiem także, że wielu z nas wychodzi z założenia, że najlepiej by było „zarobić, a się nie narobić”. Niestety przy obecnie obowiązujących stawkach tak się nie da.

Dalej, w tym samym liście czytamy nawiązania do świetlanej przeszłości branży taksówkarskiej i nawoływanie, by wreszcie z tym skończyć i pozbyć się tych, co psują wizerunek taksówkarzy.

Czy jednak w imię dobrego imienia taksówkarza jako takiego nie powinniśmy pilnować, aby nikt „nie srał nam w gniazdo” ? Panowie jeżdżący z „dopałami” i każący płacić jakieś bajońskie sumy pijanym! Może czas pomyśleć o kolegach, którzy cierpią przez Waszą beztroskę i żądzę szybkiego zarobku?! Przez Was nasz zawód jest postrzegany tak, jak jest. Ja wiem, że jest ciężko. A i korporacje wymagają coraz to lepszego auta nie bacząc na to, że zdzierają z nas skórę, jak im się podoba, i to bez znieczulenia. Ale czy to znaczy, że w imię indywidualnych interesików całe środowisko musi mieć przypiętą łatkę złodziei i kombinatorów? Owszem, kiedyś opłacało się być taksówkarzem, bo nie przemęczając się zbytnio można było zarobić na utrzymanie domu swojego (a czasami i kochanki), samochód i wczasy, ale te czasy dawno się skończyły! Niektórzy koledzy zdają się o tym nie pamiętać i okupują różne „lepsze” postoje nie pozwalając pracować innym taksówkarzom, którzy usiłują z okolic takiego postoju wziąć klienta, który ich tam telefonicznie zamówił (vide Rotunda). Inni jeżdżą niby w szanowanych korporacjach, które (teoretycznie) weryfikują prawidłowość odczytów taksometru, ale używają „dopału”. Litości! Czy tak już zawsze będzie, że kilkudziesięciu cwaniaków będzie tą „łyżką dziegciu” w beczce uczciwych?! Może najwyższa pora, żebyśmy takie „kukułcze jaja” piętnowali i eliminowali z naszego środowiska?! Może potrzebna jest jakaś akcja weryfikacji koleżeńskiej? Przecież każdy z nas wie, ile w danej korporacji powinien kosztować kurs z punktu A do punktu B. Wiemy też, jaka różnica w cenie może wynikać z korków czy innych niezależnych od kierowcy utrudnień na drodze. Pamiętajcie, że jeśli my tego nie zrobimy, będą to usiłowały zrobić korporacje.

Bez wątpienia można to uznać za głos rozsądku w sprawie, prócz oczywistego pytania - dlaczego tak późno? Póki było dobrze, kokosy z nieba itd, póki nie było konkurencji, Ubera można było przymykać oko na takie działanie, budując latami taki, a nie inny obraz taksówkarzy.

Reklama

Co więcej, mam wrażenie, że to już jest za późno. Mentalności nie da się tak łatwo zmienić, a ta zdaje się cały czas, przyświecać wszystko inne, czego dowód znajdujemy w następnym artykule, już autorstwa redakcji gazetki.

Jest to opis działania aplikacji iTaxi i myTaxi. Dyrektor zarządzający w myTaxi, Krzysztof Urban, cytowany w tym artykule, tak wyjaśniał system ocen kierowców w swojej aplikacji:

Reklama

Nasz system ocen ma głównie na celu identyfikowanie reklamacji pasażerów - to tam gdzie kierowcy otrzymują 1 gwiazdkę. Dzięki ocenom możemy eliminować kierowców oszukujących, niekulturalnych i niedbających o czystość w aucie. Z takich kierowców pasażerowie po prostu są niezadowoleni. Nie chcemy z takimi współpracować - dlatego minimalna ocena u nas to 4,5 gwiazdki. Przez złych kierowców cierpi cała branża taxi, tworzą się stereotypy. Zyskuje Uber, bo jest nowy i inny. Stawiamy na jakość, przez to że nasz system ocen ma wpływ na przydzielanie zleceń pozytywnie motywujemy kierowców aby się starali!

A co na to sami taksówkarze?

My niestety nadal jesteśmy zdania, że system oceniania kierowcy jest zły i może rodzić różnego rodzaju kontrowersje. Nie mówimy, że ma zniknąć. Jest to fajna opcja, ale powinna zostać jedynie jako ciekawostka, bez wpływu na przydzielanie zleceń. Ocenianie kierowcy miałoby sens w przypadku, gdyby kierowca mógł także ocenić pasażera, oraz odrzucić kurs z klientem, któremu wystawiono niskie noty. Oceny klienta są subiektywne (mimo, że jest prośba o obiektywne ocenianie), zła stacja radiowa, zapach waniliowy zamiast kokosowego, za głośna/za cicha muzyka, śnieg, deszcz, niepowodzenia w pracy lub domu….To wszystko może mieć (i ma) wpływ na ocenę. Poroniony pomysł. Jesteśmy za tym, aby przydzielano zlecenia na podstawie wskaźnika sukcesu- tylko i wyłącznie. Firma powinna promować kierowców, którzy realizują wszystkie kursy z aplikacji, którzy są skuteczni i pewni, a nie tych, którzy nieraz pozbawiając się własnej ludzkiej godności przyjmują na klatę frustrację klienta byle by tylko nie dostać dwóch jedynek.

Z takim podejściem, ciężko oczekiwać, by cokolwiek zmieniło się w tej branży. Całkiem obiecujący ratunek jakim wydawały się aplikacje mobilne do zamawiania taksówek, z którymi skutecznie mogliby walczyć z Uberem jest zły, bo oparty jest na systemie ocen ich pracy…

Wydaje mi się, że sami taksówkarze czują już swoją bezsilność, której wyrazem są takie akcje jak zatrzymania obywatelskie czy wcześniejsze z oblewaniem samochodów Ubera dziwnymi substancjami. Jak na razie tego typu "ustawki" jeszcze gorzej są odbierane przez klientów i spotykają się ze zdecydowanymi reakcjami i opiniami, w których opowiadają się po stronie Ubera. Tak więc, skutek odwrotny do zamierzonego, a to powinno dać w końcu komuś do myślenia...

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama