Felietony

Twórcy powinni cieszyć się, kiedy widzowie sięgają po filmy na smartfonach. Przynajmniej nic ich nie rozprasza

Kamil Świtalski
Twórcy powinni cieszyć się, kiedy widzowie sięgają po filmy na smartfonach. Przynajmniej nic ich nie rozprasza
Reklama

Oglądanie telewizji ze smartfonem w tle, czy korzystanie ze smartfona z telewizją w tle? — co raz trudniej je odróżnić. Ale aż 88% Amerykanów deklaruje sięganie po drugi ekran, kiedy oglądają telewizję.

Smartfony to urządzenia z którymi właściwie się nie rozstajemy. Prawdą jest, że moja najdłuższa rozłąka z telefonem trwa podczas snu, kiedy ładuje się kilka metrów ode mnie. Jedyną sytuacją w której wyobrażam sobie wyjście z domu bez telefonu są wakacje, kiedy odpoczywam — a nie sprawdzam Slacka, co się wydarzyło w RSS — no i co pysznego serwują w moich ulubionych kawiarniach. I czytając o tym, że 88% Amerykanów podczas oglądania telewizji sięga po drugi ekran nie byłem w ogóle zaskoczony. No bo niby czym tu być zaskoczonym: przecież to już standard.

Reklama


Zobacz też: Hollywood ma rację, Netflix tym razem przesadził. Oglądanie „na spidzie” nie powinno mieć miejsca

Drugi ekran podczas oglądania telewizji: po co sięga się po smartfony, tablety i spółkę?

Według danych Nielsen, agencji zajmującej się badaniem rynku w Stanach Zjednoczonych, aż 71% z widzów sięgających po inne urządzenia robi to w celu wyszukiwania informacji na tematy związane z tym, co oglądają. 41% zaś, bez większego zaskoczenia — stawia na multitasking i rozmowy z rodziną, przyjaciółmi. Rzekomo na temat tego, co właśnie oglądają — ale o ile w wyszukiwanie w sieci rozmaitych treści związanych z aktorami, wątkami czy nawet produktami pojawiającymi się na wizji jestem w stanie uwierzyć, o tyle te rozmowy na temat treści w TV wydają mi się nieco naciągane. Sam jestem doskonałym przykładem na to, że skupianie uwagi na TV dłużej niż 40 minut to naprawdę trudny wyczyn — ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że to mój problem od kiedy sięgam pamięcią. Czyli od czasów, gdy o smartfonach nam się nawet nie śniło ;-).


Zobacz też: Netflix kupi sobie kino. W Hollywood. I bardzo dobrze zrobi

Śmieszna sprawa, bo nagle oglądanie na smartfonie wydaje mi się... znacznie efektywniejsze

Nie tak dawno Hollywood grzmiało na temat oglądania filmów na smartfonach. Że małe to, że nie widać w ogóle włożonych w detale pracy, że traktuje się ich wielkie dzieła jak fastfood. No ale właśnie: czy w czasach kiedy tak wiele elementów dookoła rozprasza, a niektórzy nie potrafią się powstrzymać od wyjęcia telefonu nawet w kinie, nie powinno ich to w gruncie rzeczy... cieszyć? Tam przynajmniej obejrzą coś w całości, poświęcając mu pełną uwagę — bo nawet jeżeli uruchomią komunikator i zaczną przełączać się między aplikacjami, to Netflix się zapauzuje, a kiedy powrócą do aplikacji będą po prostu kontynuować oglądanie.   Może i nie docenią przepięknej palety barw i dostrzegą wszystkich szczegółów, ale chociaż historię poznają od A do Z: w skupieniu.

Zobacz też: Filmy na podstawie algorytmów? Sztuczna inteligencja podbija Hollywood

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama