Zazwyczaj gdy drwię z Internetu, przywołuję koty. Człowiek stworzył wspaniałe narzędzie do komunikacji, zdobywania wiedzy, rozwijania wielu sektorów g...
Zazwyczaj gdy drwię z Internetu, przywołuję koty. Człowiek stworzył wspaniałe narzędzie do komunikacji, zdobywania wiedzy, rozwijania wielu sektorów gospodarski, ale z radością korzysta z niego w celu oglądania zdjęć i filmów z kotami w roli głównej. Dowód na to, że nasza cywilizacja nie zmierza we właściwym kierunku. Ale z drugiej strony, może nie ma sensu przesadzać. Co więcej, trzeba sobie robić kocie sesje, bo to może wydłużyć życie. A przynajmniej poprawi nastrój.
Zazwyczaj kiedy pytam o co chodzi z tymi kotami w Sieci, ludzie odpowiadają, że zrozumiałbym, gdybym przez jakiś czas pomieszkał z kotem. Możliwe. Sęk w tym, że nie mieszkałem i przez to nie rozumiem, jak można siedzieć godzinami i oglądać na YT filmy poświęcone tym zwierzakom. Pisząc te słowa przywołuję w myślach rzeczy, które sam oglądam lub oglądałem i dochodzę do wniosku, że zmarnowałem mnóstwo czasu na bezwartościowe rzeczy, więc nie będę się czepiał fanów kotów. Zwłaszcza, że oni mogą lepiej wyjść na lekturze kociego contentu.
Dowiedziałem się dzisiaj, że w ubiegłym roku w serwisie YouTube pojawiły się 2 mln filmów, w których bohaterem był kot. Obejrzano je 26 mld razy. Piorunujący wynik. Do rezultatów wykręcanych przez branżę porno pewnie mu daleko, ale gdyby taką oglądalnością cieszyły się filmy poświęcone fizyce czy chemii, to może doczekalibyśmy się kilku ciekawych odkryć. Pożytek przynoszą jednak także kocie filmy. Jest to jednak pożytek dla widzów - poprawia się ich samopoczucie, zmniejsza poziom stresu. Jest więcej energii oraz pozytywnego myślenia, a stąd już przecież niedaleko do stwierdzenia, że człowiek może dłużej żyć. Przynajmniej będzie mu weselej.
Do takich wniosków doszła pracownica Uniwersytetu Indiana (jest dobrze: w jednym tekście koty i amerykańscy naukowcy), która stwierdziła, że nie można poznać wpływu, jaki Internet ma na człowieka/społeczeństwo, jeśli nie zbada się tego w kocim kontekście. Nawet się z nią zgodzę, sam dorzuciłbym do tego wątek biznesowy - przecież niektórzy na kotach w Sieci zarabiają krocie. Zwierzaki stają się celebrytami i szybko zapewniają właścicielowi spore zyski, powstają strony, kanały i profile poświęcone konkretnym futrzaom lub kotom w ogóle. Bez dwóch zdań ciekawe zagadnienie.
Dzięki wspomnianym badaniom może dojść do ciekawych eksperymentów - skoro ludzie tak dobrze czują się, gdy oglądają koty, skoro robią to w pracy i specjalnie tego nie żałują, to może część pracodawców pójdzie tym tropem i o poranku będzie pracownikom urządzać wspólne kocie seanse? Niemożliwe? Jeszcze możecie się zdziwić - jeśli tylko stałoby się to popularne w USA i ktoś doszedłby do wniosku, że to przynosi pozytywne skutki, to zaraz pół globu oglądałoby koty na dzień dobry.
Nawet jeśli do tego nie dojdzie, to nie powinniście już mieć wyrzutów sumienia oglądając koty i poświęcając na to długie godziny - możliwe, że to wydłuży Wasze życie. A przynajmniej uczyni je bardziej znośnym. Zapomniałbym - z badań wynika przecież, że wyrzuty sumienia w tym przypadku nie występują...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu