Aż trudno uwierzyć, że od premiery Xboksa One mijają trzy lata. Całkiem niedawno do sprzedaży trafiła odświeżona wersja konsoli Microsoftu, a wraz z nią (nie)zupełnie nowy kontroler. To już trzecie wcielenie tego pada, nie licząc odmiany Elite. Za każdym razem kontroler stawał się odrobinę lepszy, co zmieniło się tym razem?
Odrobinę lepszy, ale lepszy - nowy kontroler od Xbox One S (pierwsze wrażenia)
"Przesiadkę" z kontrolera pierwszej generacji na nowszy model odczułem o wiele bardziej, niż się tego spodziewałem. Obecność złącza 3,5 mm jack oraz o wiele wygodniejsze w obsłudze bumpery uczyniły rozgrywkę bardziej komfortową, przyjemną. W najnowszym kontrolerze zaprezentowanym wraz z Xboksem One S na zewnątrz nie zmieniło się za wiele. Spoglądając na niego można odnieść wrażenie, że zmiana barwy to jedyna modyfikacja, której dokonano.
Dopiero po wzięciu kontrolera do ręki zorientujemy się, że pod czterema palcami z tyłu urządzenia obecna jest delikatnie chropowata powierzchnia. Takie rozwiązanie ma przełożyć się na (chociażby minimalne) zwiększenie pewności uchwytu. Czy tak rzeczywiście jest? Obyło się bez niespodzianki - kolosalnej różnicy nie odnotowałem, lecz wzrasta przeświadczenie o wygodzie. Podczas rozgrywki znacznie bardziej odczuwalna jest zmiana, której doczekały się analogi - te stawiają troszeczkę większy opór, co przekłada się większą dokładność. Zmianę tę da się odczuć na przykład w grach wyścigowych, w których płynne pokonywanie łuków nie wymaga od nas tak dużego skupienia i precyzji. Jest łatwiej, jest lepiej.
Pomimo faktu, iż Microsoft przedstawiał swój ekosystem jako niezwykle przyjazny dla graczy, to (zaskakująco) nie zawsze duet Windows 10 i Xbox One współpracował jak należy. A wszystko przez to, że posiadany przez nas już kontroler nie mógł bez dodatkowych akcesoriów "dogadać się" z komputerem. By to osiągnąć wymagany był adapter, którego cena wynosi(ła) około 100 złotych. To naprawdę sporo, dlatego cieszę się, że prawdopodobnie najpoważniejsza wada obecna w dwóch pierwszych wersji pada została poprawiona.
A osiągnięto to poprzez moduł Bluetooth, który wbudowano w nową wersję kontrolera. Połączenie go z komputerem jest więc szybkie i przyjemne, a łączność z konsolą stała się stabilniejsza, przede wszystkim z większego odległości. Muszę jednak nadmienić, że wymagana jest najnowsza wersja systemu Windows 10, dlatego dmyślam się, że użytkownicy Windows 7/8.1 będą z tego faktu, co najmniej, niezadowoleni.
Budując swój ekosystem Microsoft nie zatrzymał się na poprawkach w kontrolerze. Dzięki programowi Xbox Wireless producenci sprzętu będą mogli umieszczać w swoich urządzeniach nadajniki współpracujące z akcesoriami, które do tej pory współpracowały tylko z konsolą Microsoftu. To oznacza, że po wyjęciu z pudełka laptopa czy maszyny stacjonarnej będziemy mogli podłączyć wszystkie te dedykowane Xboksowi One gadżety. Jednocześnie obsługiwanych jest ich aż osiem i wspierany jest również dźwięk stereo (przesyłany do kontrolerów, do których podłączymy słuchawki). Taki krok zdaje się kłócić z wprowadzeniem łączności Bluetooth do nowego kontrolera, co miało zwiastować otwarcie się na popularne standardy. Najwyraźniej plan Microsoftu w ogóle tego nie zakłada.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu