Na początku tygodnia pojawił się u nas tekst Konrada na temat zegarka iWatch. Na razie o sprzęcie nie wiadomo zbyt wiele (na dobrą sprawę, trudno powi...
Na początku tygodnia pojawił się u nas tekst Konrada na temat zegarka iWatch. Na razie o sprzęcie nie wiadomo zbyt wiele (na dobrą sprawę, trudno powiedzieć, czy kiedykolwiek zobaczymy go na rynku), ale tę kwestię można uznać za mniej istotną. Ważniejsze jest to, że media (przede wszystkim Internet) podchwyciły plotkę i pompują balon z napisem "inteligentne zegarki". Nagle okazało się, że "odpowiedź" na sprzęt Apple szykuje już Samsung.
Gdyby w Sieci pojawiła się informacja, iż Sharp albo Philips pracują nad inteligentnym zegarkiem, to wspomniałoby o tym kilka serwisów i temat wypłowiałby po kilku godzinach. Padło jednak na Apple i od razu można było założyć, że sprawa nie przycichnie z dnia na dzień. Bloomberg szybko poinformował, że gigant z Cupertino stworzył (i to dawno temu) specjalna grupę, której zadaniem jest opracowanie nowego produktu, czyli zegarka-komputera. Ponoć składa się ona ze stu osób i znajdziemy wśród nich wszelkiej maści menedżerów, marketingowców oraz (o dziwo) inżynierów i programistów.
Zagłębianie się w to, czy iWatch powstanie, jakie korzyści odniosłaby z tego tytułu firma i czy powinna podążać w tym kierunku, można odstawić na bok. To temat rzeka, któremu warto poświęcić osobny wpis. Należy jednak zwrócić uwagę na inną kwestię: nieistniejący produkt Apple już doczekał się konkurencji. I to nie byle jakiej – rękawicę rzuca Samsung. Znaleźliśmy się w sytuacji, gdy o względy potencjalnych klientów walczą produkty działające póki co w serwisach internetowych, umysłach entuzjastów i ewentualnie w pracowniach wspomnianych korporacji.
Inteligentne zegarki, będące przedmiotem całej historii nie są nową koncepcją. Wspomina się o nich już od kilku lat, nad projektami tego typu pracują zarówno wielkie korporacje, jak i startupy – wszystko powoli toczy się do przodu. Tak przynajmniej było do niedawna – teraz do tematu "podpięto" Apple i Samsunga i sprawa natychmiast stała się szerzej komentowana. O produkcie Active Fortius, czyli rzekomym zegarku Samsunga nie wiadomo zbyt wiele, ale nie stoi to na przeszkodzie określaniu go mianem odpowiedzi na iWatch. Skoro to dzieło Samsunga i prawdopodobnie będzie współpracowało z Androidem, to komentarz wydaje się zbędny. Przecież Koreańczycy tworzą urządzenia tylko po to, by utrzymać w ryzach swojego największego klienta i konkurenta zarazem. Ewentualnie po to, by uprzykrzyć mu życie.
W przypadku iWatch wspominano o giętkim ekranie, który ma być jednym z atutów tego sprzętu. Plotka głosi, że giętki wyświetlacz trafi również na pokład inteligentnego zegarka Samsunga. Taki scenariusz może się zakończyć w tylko jeden sposób – kolejną wojną patentową. Tym razem nie będą nawet potrzebne produkty – wystarczą branżowe plotki. Firmy załatwią tę sprawę przed rozpoczęciem sprzedaży (lub nawet produkcji) i w ten sposób pozbędą się kilku problemów. To będzie świetna lekcja także dla innych producentów – przekonają się, że nie ma sensu tworzyć odpowiedzi na czyjeś projekty.
Temat inteligentnych zegarków zapewne nie zniknie prędko ze świecznika i poznamy jeszcze kilka pogłosek z "dobrze poinformowanych źródeł". Przyznam, że czekam na te doniesienia z niecierpliwością. Zwłaszcza na reakcję Samsunga, gdy dowie się, iż tworzy zegarek w odpowiedzi na produkt Apple…
Źródło grafiki: komputerswiat.pl
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu