Z wielką uwagą śledzę wszelkie wydarzenia marketingowe - bo nimi w końcu są konferencje, na których poznajemy nowe urządzenia czy wersje systemów. Lec...
Z wielką uwagą śledzę wszelkie wydarzenia marketingowe - bo nimi w końcu są konferencje, na których poznajemy nowe urządzenia czy wersje systemów. Lecz śledzę je pod dwoma względami: naturalnie jestem zainteresowany najnowszymi produktami i osiągnięciami największych firm, ale również sposób w jaki te nowości są prezentowane. Gesty, mimika twarzy - język ciała jest bardzo ważną cechą, a mina Scotta Forstalla mówiła wszystko.
Ostatnia konferencja Apple - 23 października. Na scenie pojawiają doskonale wszystkim znane postacie takie jak Tim Cook czy Phil Schiller. Ten pierwszy, pomimo jednej czy dwóch wpadek językowych radził sobie całkiem nieźle i nie wyglądał już na takiego spiętego i nieco poddenerwowanego jak przy okazji poprzednich wydarzeń. Phil natomiast najwyraźniej wrócił do formy, bo przemawiał i gestykulował w charakterystyczny dla niego sposób - pełen energii, pasji, przejęcia i wiary.
Na scenie zabrakło Scotta Forstalla, który do niedawna odpowiedzialny był za rozwój platformy iOS - systemu, który z roku na rok stawał się co raz dojrzalszy, niejednokrotnie wskazując miejsce w szeregu konkurencji. Ostatni tzw."major release" iOS'a, oznaczony numerkiem 6 nie okazał się jednak tak wielkim krokiem naprzód, czego dokonywali jego poprzednicy. Oprócz kolejnych funkcji czy ekstra aplikacji, sporo osób oczekiwało lekkiego odświeżenia interfejsu systemu, który opatrzył się już użytkownikom iUrządzeń - nic w tym dziwnego. Szósta wersja mobilnego systemu od Apple zadebiutowała podczas tegorocznego WWDC, a wszystkie nowości omówił nie kto inny jak właśnie Scott Forstall. Już wtedy jednak wyczuwałem ten brak pewności siebie, przekonania o dokonaniu postępu i energii, którą emanował Scott przy okazji premiery iOS5.
Nieco ponad tydzień temu, w pierwszym rzędzie The California Theatre zasiadły najważniejsze postacie z Apple - wśród nich znalazł się Scott. Operatorzy kamer kilkakrotnie skupiali swą uwagę właśnie na tych osobach - żadnym problemem nie było więc zerknięcie na ich miny i odczytanie emocji im towarzyszącym. Nie uważam się za specjalistę od tego typu spraw, ale podczas gdy osoby siedzące obok Scotta były podekscytowane właśnie zaprezentowanym produktem, mina Scotta była wyraźnie stonowana i nie zdradzała żadnych emocji. Nie było oczywiście tak, że Scott podczas tego wydarzenia w ogóle się nie uśmiechnął, lecz zaraz po wydarzeniu podzieliłem się swoim spostrzeżeniem na Facebooku i Twitterze - obyło się bez echa. Dziś wiem, że miałem rację.
Głównym powodem rozstania się Scotta z Apple był brak podpisu pod przeprosinami za "wpadkę" z mapami. Czy Scott przeczuwał lub wiedział o wydarzeniach, które mają wkrótce nastąpić?
Źródło grafiki: Apple, Laindustria.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu