Technologie

Od koralika do impulsu - czyli o historii pieniądza

Tomasz Popielarczyk
Od koralika do impulsu - czyli o historii pieniądza
Reklama

Pieniądze: jedni mówią, że szczęścia nie dają — inni wręcz przeciwnie. Jedno jest pewne: wszyscy potrzebujemy ich do życia. Zapominamy jednak — a czasem nawet nie zauważamy — jak ich forma i sposób wykorzystania zmieniały się na przestrzeni lat, docierając do obecnej, najwygodniejszej formy.

Główną funkcją pieniądza jest, rzecz jasna, ta ekonomiczna: płacenie za wszelkiej maści usługi i towary. Trudno odmówić mu również funkcji społecznych, w końcu kształtuje nasze gusta, sposób myślenia i chcąc lub nie — determinuje nasze możliwości. Nie tylko determinuje pozycję społeczną, ale też pozwala się realizować i spełniać marzenia. Mówiąc o pieniądzach w formie fizycznej, trudno też pominąć ich walory estetyczne. Projekty banknotów i monet z całego świata od lat spędzają sen z powiek milionom kolekcjonerów.

Reklama

Od wymiany skór do banknotów

Zmieniają się czasy i możliwości. Niegdyś handel odbywał się wyłącznie w formie barteru, czyli wymiany dóbr. Jednak takie rozwiązania często pozostawiały jedną stronę w niedosycie. Dlatego też wprowadzono do obiegu pośredników wymiany, płacidła. Były to powszechnie pożądane dobra, które były łatwe do podziału, rzadko występujące i trwałe (m.in. skóry, narzędzia, bydło czy przyprawy). Taki sposób przyjął się w ówczesnym świecie niezwykle szybko, jednak niebawem przyszedł czas na zmiany.

Wraz z rozwojem gospodarki, postawiono na nowy typ pieniądza: kruszec. Rozmaite metale (głównie szlachetne) gwarantowały trwałość, a ze względu na to, że w porównaniu do wcześniej wykorzystywanych płacideł były stosunkowo lekkie i niewielkie, okazały się znacznie wygodniejsze. Chwilę później zorientowano się, że ogromne sztaby drogocennych metali wygodniej będzie podzielić i ukształtować — i tak powstały monety, których początki sięgają VII wieku p.n.e. Pierwsze polskie monety (denary) datuje się na XI wiek — choć badacze nie są zgodni w kwestii tego, czy przypadają one czasom panowania Mieszka I czy już Bolesława Chrobrego.

Wraz z bogaceniem się społeczeństwa i topniejącymi w zastraszającym tempie cennymi metalami, zaczęto szukać nowych rozwiązań. W ten sposób powstał pieniądz fiducjarny: materiały z których tworzone są monety i banknoty same w sobie nie reprezentują realnej wartości, nie są stworzone z żadnych drogocennych kruszców, Rozwiązanie to niezwykle szybko się upowszechniło i korzystamy z niego do dziś. Zatrzymując się jeszcze na chwilę przy banknotach, warto pamiętać, że ich początki sięgają w Azji sięgają IX wieku, jednak do Europy dotarły dopiero w XVII wieku. Pierwsze polskie banknoty (bilety skarbowe wydawane przez działającą w czasie insurekcji kościuszkowskiej Dyrekcję Biletów Skarbowych) datowane są na 1794 rok. A jak udało się przejść od kawałków papieru do pieniądza w wersji elektronicznej?

Era plastikowego pieniądza

Po drodze pojawiły się transakcje bezgotówkowe (zapisy rachunków bankowych, czeki), z których wszyscy korzystamy na co dzień. Mimo że ich początki sięgają drugiej połowy XX wieku (a ich upowszechnienie było naturalną konsekwencją coraz większej liczby ludzi podróżujących po świecie), to ostatnie dwie dekady są dla ich rozwoju kluczowe. Od lat 60. turyści odwiedzający Polskę mogli korzystać z pierwszych na świecie kart płatniczych. Liczbę miejsc w których były niegdyś honorowane można policzyć na palcach, i dlatego korzystali z nich nieliczni. Większe zmiany nadeszły dopiero po 1989 roku. Wiązało się to z rozwojem gospodarki i technologicznym postępem. Niektórzy doskonale pamiętają jeszcze karty embosowane (wypukłe), które odczytywano za pomocą specjalnych urządzeń nazywanych imprinterami. Można było zapłacić nimi bez wykorzystywania choćby grama elektroniki! Obsługa sklepu miała specjalne akcesorium, potocznie nazywane żelazkiem, które odbijało kartę na specjalnym papierze — kwotę którą nas obciążano dopisywano ręcznie, a klient pisemnie potwierdzał zlecenie transakcji. Dziś w Polsce właściwie niespotykane, choć na świecie wciąż można spotkać takie rozwiązania w użyciu!

Później nadszedł czas kart magnetycznych, w których nośnikiem informacji jest charakterystyczny pasek, a transakcje potwierdzane są podpisem lub numerem PIN. Na kolejną generację kart, tych z chipem, nie trzeba było długo czekać. Te są nieustannie udoskonalane i od kilku lat oferują płatności zbliżeniowe. Zastosowana w nich technologia NFC, czujniki i układy elektroniczne pozwalają dokonywać transakcji w mgnieniu oka, wystarczy przyłożyć je do czytnika terminala. Co ważne: przy płatnościach poniżej 50 złotych nie trzeba też wpisywać kodu PIN.

Polski rynek, choć na wiele lat odcięty od nowinek, bardzo szybko przywykł do płatności kartą. Nie przyjęły się u nas niezwykle popularne w Stanach Zjednoczonych po dzień dzisiejszy czeki, jednak liczba kart, które nosimy w portfelach rośnie z każdym rokiem. W 1998 roku było ich raptem 3,5 mln.; 2005 to 20,3 mln. — w 2016 roku ta wynosiła już ponad 35 mln. Jeżeli weźmiemy pod uwagę to, że pierwsze karty w Polsce przeznaczone dla konsumentów pojawiły się dopiero w 1996 roku, to dane te robią piorunujące wrażenie! Liczba transakcji, które nimi wykonujemy również diametralnie wzrasta z każdym rokiem — według NBP w trzecim kwartale 2016 zrealizowano w Polsce już miliard transakcji z wykorzystaniem kart!

Płacić elektronicznie

Jeszcze kilkanaście lat temu zapłacenie niewielkiej kwoty kartą w lokalnych sklepach było niemożliwe, zaś teraz stało się to standardem w życiu większości z nas. Jest to efekt popularyzacji płatności zbliżeniowych w Polsce, które są szybsze niż płatność gotówką, wygodne i bezpieczne. Jako ciekawostkę warto dodać, że jesteśmy na trzecim miejscu w skali świata przy korzystaniu z transakcji zbliżeniowych — obok Australiii Kanady. W Polsce pozwala na to już 90% wszystkich terminali płatniczych. Jesteśmy otwarci na nowości i bardzo szybko przyzwyczajamy się do najświeższych dostępnych na rynku rozwiązań, co idealnie obrazuje też popularność bankowości internetowej i mobilnej. Z tej pierwszej w trzecim kwartale 2016 roku korzystało ponad 31,5 mln Polaków, a aż 7 mln nas używało mobilnej bankowości!

Reklama

Dodanie mikroprocesorów do kart otworzyło drogę do kolejnej rewolucji. Podobnie jak pieniądze na koncie są dziś de facto zapisem na bankowym serwerze, karty płatnicze są elektronicznym zapisem ciągu cyfr, który jest zapisany na chipie. W następnym kroku możliwe stało się tworzenie kolejnych „wersji” takich cyfrowych kart płatniczych, czyli tzw. tokenów. Technologia informatyczna tokenizacji, która na to pozwala i którą realizuje usługa Mastercard Digital Enablement Service (MDES), pozwala powiązać kartę z konkretnym i urządzeniem. Dzięki temu cyfrowa karta płatnicza może dziś być „zapisana” w telefonie, np. w portfelu mobilnym Android Pay lub w aplikacji mobilnej banku. Dzięki tokenom można zapisać ją również w inteligentnym zegarku, breloczku, czy nawet w pierścionku, a innowacje te już wkrótce mogą zawitać również do Polski.

Ostatnie lata to ciągły rozwój technologii i coraz większy zasięg — wzrasta wartość transakcji oraz liczba płatności zbliżeniowych, w Polsce to już ⅔ płatności realizowanych przez karty Mastercard! O wygodzie elektronicznych płatności bezgotówkowych nie ma się nawet co rozpisywać. Bo mimo tego że pieniądz fiducjarny nie jest równie problematyczny co środki płatnicze z których korzystano wieki temu... to nie da się ukryć, że w kwestii wygody i szybkości przegrywa ona z najnowocześniejszymi, kompaktowymi, rozwiązaniami. Rosną one więc w siłę z każdym dniem, a ich twórcy wciąż zaskakują czymś nowym — z czego korzystamy wszyscy.

Reklama

-

Tekst jest częścią akcji Zmienimy Świat, w ramach której odpowiadamy na pytanie: jak będą wyglądały płatności w przyszłości. W ramach projektu mamy dla Was do wygrania smartfona Huawei P9. Aby wziąć udział w zabawie, wejdźcie na stronę Zmienimy Świat i zgłoście swoje pomysły! 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama