Felietony

[Od Czytelnika] O (nie)blokowaniu reklam

Grzegorz Marczak

Rocznik 74. Pasjonat nowych technologii, kibic wsz...

Reklama

Przeczytałem w Wirtualnych Mediach, w dziale internet ciekawy artykuł. Niekończącej się batalii o adblocka ciąg dalszy. Poniżej moje 'zdanie odrębne' w tym temacie.

Autorem wpisu jest Krzysztof Bochnacki.

Reklama

Prawda jest okrutna, tak dla internauty, jak wydawcy. Wszyscy musimy do niej dojrzeć, choć nie wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę. Jeszcze. Nieuchronnie bowiem zmierzamy do modelu, w którym za dostęp do treści, trzeba będzie zapłacić. To jest stan naturalny i oczekiwany, wbrew pozorom, przez wszystkich.

Jako wydawca chcę, i muszę, pozyskać kapitał, który pozwoli mi płacić autorom za dobre treści. Tylko dobre treści mogą przyciągnąć czytelnika, ergo, sprawić, że moje medium będzie atrakcyjnym partnerem dla reklamodawców. Partnerem równoważnym, takim z którym ustala się warunki współpracy a nie narzuca własne. Środki pozyskane od czytelników można, a nawet należy, spożytkować właśnie w ten sposób, bo to autorzy czytelników przyciągają. Otrzymując zapłatę od czytelnika, mogę więc zrezygnować z części reklam. Zwłaszcza tych, które według założeń reklamodawcy mają być uciążliwe i inwazyjne. Pozwalają zarabiać, ale niekoniecznie pozytywnie wpływają na wizerunek medium.

Jako czytelnik, chcę czytać wartościowe artykuły, dobrze napisane, solidnie opracowane merytorycznie. A to kosztuje. Chcę też widzieć w komentarzach rzeczowe dyskusje, pozbawione hejtu i przepychanek. Tysiące nienawistnych komentarzy zniechęcają do aktywności, odstręczają. Jestem przekonany, że hejter nie zapłaci za dostęp, to typ zdeterminowany, by zachować anonimowość, by minimalizować koszty własnych działań, przerzucający je na innych. A nawet jeśli zapłaci - będzie identyfikowalny, łatwiejszy do wyeliminowania z dyskursu. Płatność więc, mimo, że obniży liczbę odsłon, poprawi sytuację także, gdy jestem czytelnikiem. Obrazowo mówiąc - płacąc, zyskam dostęp do klubu, w którym można ciekawie poczytać i podyskutować w dobrym towarzystwie. Bez obaw, że za własne poglądy dostanę po głowie, zostanę zwyzywany, naznaczony nieprzyjemnym epitetem.

Oczywistym jest, że zdarzą się także sytuacje, gdy serwisy przyjmą zapłatę od uciążliwego w formie (dla czytelnika) reklamodawcy, schowają kasę pozyskaną od internauty i nadal będą go bombardować reklamami. Oczywistym jest, że nadal będą funkcjonować serwisy oparte na darmowych treściach, przeznaczonych do szybkiej konsumpcji, zorientowanych na ilość, nie na jakość. Jeśli jednak będziemy równać do góry, wtedy clickbaitowe portale będą niszą, a nie tak jak teraz, mainstreamem.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama