Felietony

Idź do tech, zrób aplikację - zarobisz miliardy...

Maciej Sikorski

Fan nowych technologii, ale nie gadżeciarz. Zainte...

10

Zestawienia osób bogatych, rankingi tych najbogatszych, nie są czymś nowym - dziecięciem będąc słyszałem i czytałem o Gatesie, który otwierał takie listy, a to i tak nie był ich początek. Od jakiegoś czasu częściej trafiam jednak na spisy młodych miliarderów, wyliczenia dotyczace tego, w jakim wieku zarobili pierwszy milion czy miliard dolarów. Wszyscy nie są z branży technologicznej, ale wychodzi na to, że tu jest najłatwiej. Uruchamiane są wyobraźnia i ambicja, przybywa poradników dla przyszłych milionerów. Co najmniej milionerów...

Muszę przyznać, że zestawienia wspomniane we wstępie działają na wyobraźnię. Gdy czyta się, że Pan X czy Pani Y zarobili pierwszy milion w wieku dwudziestu paru lat, gdy w rozwinięciu widzę, że przed trzydziestką byli miliardami, to nie pozostaje nic innego, jak pokiwać głową z uznaniem. Gdy kilkanaście lat temu czytałem o miliardach Gatesa, patrzyłem na zdjęcia człowieka w średnim wieku - teraz oglądam rankingi osób, które mają tyle lat, co ja lub są niewiele starsze (chociaż zdarzają się i młodsi).

Wzbogacanie się przyspieszyło. A to głównie zasługa branży nowych technologii, bo ciężko zrobić te miliardy w wieku dwudziestu lat w innych biznesach (samemu - nie mówię tu o dziedziczeniu majątku rodziców, którzy budowali fortunę przez całe życie). Trudno byłoby stworzyć imperium w branży budowlanej, produkcyjnej czy spożywczej krótko po przekroczeniu progu pełnoletniości. Jeśli gdzieś już ma do tego dojść, to w IT. Założysz serwis, zrobisz aplikację i masz szansę na miliardy. Jak Zuckerberg albo Evan Spiegel (ten od Snapchata). Szanse rosną, jeśli jesteś Amerykaninem i urodzisz się lub przeprowadzisz do Kalifornii.

Kiedy już ktoś zabierze się za robienie tej aplikacji w Dolinie Krzemowej lub tam się z nią uda w poszukiwaniu inwestorów, to z czasem może trafić do rankingu w stylu The 20 youngest self-made billionaires in the world czy How old 17 self-made billionaires were when they made their first milion. A gdyby ktoś nie wiedział do końca, jak się za to zabrać, to przybywa też poradników typu 9 Tips to Be a Millionaire by the Age of 30. Wszystko wydaje się dość proste.

Proste jednak nie jest. Po pierwsze, trzeba pamiętać, że na ten sukces trzeba czasem naprawdę ciężko pracować. Truizm, ale niszczony wskazywaniem na wiek miliarderów: jak można mówić o długiej i ciężkiej pracy, skoro to wyluzowani studenci? Tu dochodzimy do kolejnego problemu: ilu jest tych młodych, bogatych i wyluzowanych (teraz już chyba mniej)? Im dopisało szczęście, ale rzeszy innych startupowców się nie udało. I o tym też trzeba mówić i pamiętać. Dla równowagi można zatem stworzyć ranking 20 osób, które mocno przejechały się na robieniu biznesu w IT, a wcześniej liczyły na to, że szybko zrobią miliony.

Patrzymy na kolejną odsłonę American Dream. Można nie tylko zarobić dużo, ale i szybko. Zuckerberg nie potrzebował nawet dekady, by na konto trafiły dziesiątki miliardów dolarów. Czy te pieniądze są jednak realne? W przypadku firm notowanych na giełdzie fortuny zależą od ceny akcji, w przypadku biznesów, które nie dokonały IPO mówimy o wycenie. Czasem dzieje się tak, że majątki młodych i bogatych z Doliny Krzemowej rosną szybko i dynamicznie. Ale bywa i tak, że topnieją w porażającym tempie. Znowu: przydałyby się zestawienia milionerów, którzy szybko przestali nimi być, bo po wspaniałej wycenie sprzed kilku lat niewiele dzisiaj zostało.

Nie zamierzam nikogo przekonywać, że w IT nie można zarobić pieniędzy (prawdziwych pieniędzy). Można. Ale raczej nie pomogą w tym złote rady od dziennikarzy, blogerów czy obecnych miliarderów. I nie każdy dorobi się tej fortuny - niektórym pozostanie jedynie kult młodych miliarderów. Sytuacja niczym w piłce nożnej - można mieć talent, można dużo trenować i mieć szczęście, ale to i tak nie oznacza, że zostanei się Messim. Warto czasem zajrzeć do innej branży, tej mniej "szalonej" i tam spróbować swoich sił. Miliardów w rok się nie zrobi, lecz finalnie efekt nie musi być gorszy...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu