Firma Fujifilm dokonała rzeczy bardzo trudnej, praktycznie wymazała z naszego słownika polaroidy. Idąc za ciosem, wdraża kolejne modele Instaxów o różnych formatach, a ten, który można od dzisiaj zobaczyć, wyróżnia się stylem, nowym obiektywem oraz oddaje wybór użytkownikowi.
Instaxy to świetna zabawa, która zawładnęła ogromną częścią imprez, spotkań z przyjaciółmi, rodzinnymi, a nawet nie brakuje artystów próbujących się z ograniczoną technologią. Tym razem Fujifilm prezentuje swój chyba najciekawszy model od lat.
Fujifilm Instax Wide Evo, oto nowa hybryda
Jest to już kolejna hybryda po instaxie Mini Evo, które wyróżniają się oddaniem decyzji w ręce użytkownika, który sam zadecyduje o wydrukowaniu zdjęcia. W przeciwieństwie do klasycznych aparatów natychmiastowych seria Evo jest wyposażona w ekrany LCD oraz specjalne spusty, nawiązujące do przeszłości firmy, gdy jeszcze trzeba było przewijać kliszę wewnątrz aparatu.
Instax Wide Evo jest kolejnym modelem w niedługiej linii Evo, która zaskoczyła w zeszłym roku wydaniem nowej wersji, pierwszy raz po piętnastu latach od premiery. Tym bardziej szokujące jest tak prędkie nadejście kolejnej wersji i to w postaci hybrydy. Do tego wygląd został poddany ogromnemu przeprojektowaniu, jest bardzo elegancko z nawiązaniem do wieloletniej historii firmy, lecz i nowocześnie.
Każdy fan Fuji od razu się ucieszy na obecność ikonicznych pokręteł firmy do zmiany trybów. Są one ułożone wygodnie po obydwu stronach. Prawa odpowiada za efekty filmu, lewa zaś za obiektywu. Nowością jest, że przy pomocy obiektywu, można regulować nasilenie efektów. Skoro już o obiektywie mowa, do dyspozycji fotografów zostanie oddana kontrola nad szerokością kąta zdjęcia, nigdy jeszcze w historii instaxów nie można było chwil złapać w takiej okazałości, w czym pomoże i autofocus. Ponownie także jest wbudowana łączność Bluetooth 5.1, która umożliwia przesyłanie zdjęć do telefonów oraz drukowanie zdjęć na nich zapisanych.
Fujifilm zaskoczyło na kilku płaszczyznach. Po pierwsze, po latach ignorowania, Wide doczekał się więcej miłości, niż można było podejrzewać. Po drugie zupełnie nowy projekt czyni ten ogromnych rozmiarów aparat przyjaźniejszym i bardzo szykownym, bez mocnego akcentowania vintage stylu firmy. W ogóle całe urządzenie wydaje się być bardziej przemyślane niż kiedykolwiek. Może to też dlatego, żeby skusić więcej profesjonalistów lub amatorów szukających bardziej rozbudowanych narzędzi? Albowiem cena będzie trudna do przełknięcia, jeżeli ma to być tylko "zabawowa" rzecz, 1649 złotych, z nowymi wkładami Brushed Metallics za 52. Premiera już 4. lutego 2025.
Źródło: Fujifilm
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu