W sprzęcie fotograficznym, oprócz rozwijania kluczowych technologii, takich jak matryce światłoczułe czy procesory obrabiające sygnał, widać dwa główn...
Nowości fotograficzne od Canona (G16) i Sony pod znakiem komunikacji bezprzewodowej i bezlusterkowców
W sprzęcie fotograficznym, oprócz rozwijania kluczowych technologii, takich jak matryce światłoczułe czy procesory obrabiające sygnał, widać dwa główne trendy - wbudowywanie nowych modłów komunikacji bezprzewodowej oraz rozwijanie segmentu tzw. bezlusterkowców. Widać to również wyraźnie w nowych produktach wypuszczonych przez Canona i Sony. Zacznijmy od stajni Canona, w której znalazły się dwa nowe aparaty, w tym nowa wersja aparatu kompaktowego skierowanego do zaawansowanych amatorów i profesjonalistów - G16.
Canon
Szerzej o poprzedniku czyli G15 pisałem w swojej recenzji. Aparat zachwycił mnie solidnością wykonania, dużą liczbą ustawień dostępnych na pokrętłach, szybko działającym autofocusem i przyciskach oraz jasnym obiektywem F1,8 - 2,8. Jak pisałem w recenzji, dobry aparat kompaktowy spowodował, że ograniczyłem robienie zdjęć telefonem i ponownie zacząłem fotografować aparatem. G15 przekonał mnie na tyle, że zdecydowałem się na zakup mimo braku WiFi, które uznałem za jedną z istotniejszych funkcji. Canon wypuszczając następcę w postaci G16 zachował wszystie sprawdzone elementy z poprzednika, zmieniając tylko dwie, a jakże istotne rzeczy: dodał komunikacje bezprzewodową WiFi oraz włożył nowszy procesor DIGIC 6, który wedle zapewnień producenta powinno zmniejszyć opóźnienie i skrócić czas ustawiania ostrości o 50%.
Biorąc pod uwagę, że z szybkości autofocusa byłem w G15 bardzo zadowolony, nowszy model musi pod w tym względem być naprawdę rewelacyjny. Nowszy procesor oznacza również lepszą redukcję szumów na wysokich czułościach, szybsze wykonywanie zdjęć seryjnych, które wzrosło z 10 do 12,2 fps dla pierwszych 6 klatek, potem prędkość spada do 9,3 klatki na sekundę. Dodana została również możliwość nagrywania filmu 1080p z prędkością 60 klatek na sekundę, na 24 klatki narzekałem trochę w recenzji. Pojawiły się także dwa nowe tryby do fotografowania gwiazd.
Jeżeli niczego nie zepsuli, a faktycznie poprawili tak, jak zapowiadają, to G16 mogę polecić w ciemno każdemu wymagającemu użytkownikowi. Dzięki manualnym pokrętłom obsługa tego sprzętu to prawdziwa przyjemność. Jedyny punkt w którym konkurencja ma wyraźną przewagę to większe matryce, ja mimo wszystko jestem z zakupu zadowolony.
Podobnych zmian doczekał się tańszy model tego samego producenta - S120, przesiadka na DIGIC 6 w tym przypadku również oznacza szybszy autofocus, 12 klatek na sekundę w trybie ciągłym, nagrywanie filmów 1080p z prędkością 60 klatek na sekundę itd. Oprócz tego nowszy model zyskał jaśniejszy obiektyw, który podobnie jak w G15 i G16 zaczyna się od F1,8 ale kończy się na F5,7. Dotykowy ekran zyskał większą rozdzielczość, podczas gdy G15 i G16 wciąż mają tradycyjne, niedotykowe ekrany.
Sony
Sony zaprezentował jedną odświeżony i jeden całkowicie nowy model aparatu. Aktualizacji doczekał się NEX-5R i nowszy model otrzymał nazwę NEX-5T. Jest to naprawdę mały gabarytowo bezlusterkowiec, z matrycą APS-C, czyli taką jak w lustrznakach nie mających pełnej klatki. Główną zmianą jest dodanie NFC, które ma ułatwić parowanie dwóch urządzeń i przesyłanie zdjęć na tablet bądź telefon. Sony mocno stawia na ekosystem NFC i błyskawiczne parowanie telefonu z głośnikami, telefonu z telewizorem itp. Nowy NEX wpisuje się w ten ekosystem. Aparat dostał również nowszy obiektyw dołączany w zestawie o ogniskowej 16-50 mm, który czyni aparat mniejszym i bardziej poręcznym. I to by było na tyle, jeżeli chodzi o nowości w tym modelu. To co się nie zmieniło, ale warte jest uwagi to hybrydowy system autofocus który łączy technologię znaną z kompaktów - detekcję kontrastu, z tą znaną z lustrzanek - detekcją fazy, co w efekcie powinno zaowocować znacznie szybszym ustawieniem ostrości z możliwością jej śledzenia przy wykonywaniu zdjęć sportowych. NEX-5T jest również o 50 dolarów tańszy w momencie premiery od swojego poprzednika.
Całkowicie nowy model to Alpha A3000, który wilkiem w owczej skórze, a może raczej owcą w wilczej? Mówiąc konkretnie, jest to bezlusterkowiec w obudowie lustrzanki, tylko trochę mniejszej i lżejszej niż standardowo. Czemu taka dziwna kombinacja? W założeniu ma to być model przejściowy, który z jednej strony oferuje zalety aparatu kompaktowego, takie jak podgląd na wyświetlaczu bez konieczności zmiany trybu na live view, jednocześnie dając do dyspozycji wymienne obiektywy na sandrowe mocowanie typu E, wprowadzone przez Sony. Wewnątrz obudowy znajduje się elektronika specyfikacją zbliżona do NEX-3N czyli matryca 20,1 megapiksela oraz możliwość robienia zdjęć do 3,5 klatki na sekundę. Atrakcyjna jest również cena - 399 dolarów, w skład której wchodzi również obiektyw 18-55 mm f/3,5-5,6. Jeżeli ktoś poszukuje większej ergonomii w aparacie bezlusterkowym, albo dalszy rozwój w kierunku bardziej zaawansowanych aparatów z lustrem, może zacząć od tego właśnie modelu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu