Spotify szturmem zdobywa rynek. Firma może poszczycić się liczbą 50 milionów płacących za dostęp do katalogu użytkowników i nieustannie rosnącą kolekcją muzyki. Wygląda jednak na to, że nadchodzą zmiany, które nie wszystkim przypadną do gustu.
Szwedzki serwis ze streamingiem muzyki od samego początku, jak mantrę, powtarzał, że wszyscy korzystający z usługi są dla nich równie ważni. Że mają równe prawa. Cóż, wygląda na to, że najbliższe miesiące mogą zweryfikować te wieloletnie zapewnienia firmy. The Financial Times donosi, że Spotify od wielu miesięcy pracuje nad umową z największymi wytwórniami (Sony, Warner, Universal), w ramach której negocjuje nowe, niższe niż dotychczas, stawki. Te mają wiązać się z ograniczeniem dostępu do najpopularniejszych nowości (zarówno singli, jak i całych albumów) dla użytkowników, którzy korzystają z serwisu bez żadnych opłat.
Jednak brak dostępu do najświeższych wydawnictw popularnych artystów w okolicach premiery nie miałby w żadnym wypadku oznaczać, że nie płacąc za usługę nigdy nie będziemy mogli z poziomu darmowego konta posłuchać tamtejszych hitów. Ograniczenia te miałyby zostać zniesione po kilku tygodniach od premiery.
Byłby to niezwykle ciekawy krok ze strony Spotify. Przede wszystkim: na starcie wielu zacznie rozliczać serwis z ich wcześniejszych zapewnień. Bo takie posunięcie jednoznacznie pokazałoby, że są dla nich równi i równiejsi. Trudno też dyskutować z tym, że kiedy konkurencja w minionym roku walczyła o artystów, albo ich najświeższe albumy, na wyłączność — Spotify siedziało z założonymi rękami i czekało na rozwój wypadków.
Największe premiery przechodziły szwedzkiemu serwisowi koło nosa. I z perspektywy użytkownika wyglądało to tak, jakby przestali się starać. W końcu CEO firmy musiał zabrać głos w tej sprawie. Powiedział wówczas że... takie publikacje na wyłączność są "złe dla artystów, słuchaczy i całej branży". Zatem, zgodnie zresztą z przewidywaniami, nie zrobili dotychczas zbyt wiele, aby użytkownicy Spotify poczuli się bardziej docenieni i mniej łaskawie spoglądali w kierunku prężnie rozwijającego się Tidala czy Apple Music. No, może oprócz pogarszania w swoich katalogach widoczności muzyków, którzy w większym stopniu współpracują z konkurencją.
Nachodzące miesiące mogą być ciekawym czasem dla wszystkich użytkowników usługi. Ceny podstawowego abonamentu w Spotify zaczynają się już od 20 złotych miesięcznie. Nie są to wielkie kwoty, a jednak wciąż wielu wybiera darmową, okraszoną reklamami i zestawem ograniczeń, alternatywę. Czy rzekomo planowane przez firmę działania zachęcą ich do płacenia, a może raczej odepchną w stronę konkurencji? Czas pokaże. Na ten moment firma nie chce komentować tych doniesień. Sprawa wygląda jednak poważnie i kiedy takie zmiany faktycznie wejdą w życie — nie będą mogli już uchylić się od komentarza. A mogą być pewni, że ich wieloletnie zapewnienia będą wówczas suto cytowane przy każdej nadarzającej się okazji.
Źródło: The Financial Times
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu