Spotify

Zupełnie nowe Spotify w przeglądarce. A miało być tak pięknie...

Konrad Kozłowski
Zupełnie nowe Spotify w przeglądarce. A miało być tak pięknie...
30

Po bardzo, bardzo długim czasie Spotify decyduje się na zaktualizowanie webowego odtwarzacza. Odświeżony zostaje interfejs, wiele elementów zmienia swoją pozycję, na pierwszy rzut oka wygląda to całkiem nieźle. Schludnie, czytelnie. Schody zaczynają się jednak wtedy, gdy zapragniemy z tego odtwarzacza korzystać...

Przeglądarkowe Spotify wcale nie wypadało najgorzej w poprzedniej wersji - prawdę mówiąc nie miałem z tym odtwarzaczem większych problemów, ale fundamentalnym błędem było oparcie go o technologię Flash. Ta w dość szybkim tempie przestaje być wspierana w większości przeglądarek, choć jakimś cudem udaje mi się zawsze z niego korzystać, nawet pomimo monitu o braku obecności Flasha.

Nagła zmiana rozbudziła apetyty słuchaczy. Wydawało się, że Spotify po tak długim czasie nie będzie w stanie zaprezentować niedopracowanego i nieprzemyślanego produktu. Niestety, w inny sposób o nowym webowym odtwarzaczu Spotify mówić nie można. Nawigacja po usłudze jest dramatyczna. Czynności, które wcześniej wykonywaliśmy 1-2 klikami, teraz potrzebują 3-4. Strony z wykonawcami nie prezentują listy (najpopularniejszych) utworów, lecz tylko dyskografię w postaci mozaiki okładek albumów. Dodawanie utworów do playlist jest utrudnione, a dzielenie się utworami we współdzielonych playlistach zupełnie niemożliwe.

Oprócz tego odtwarzacz ma problemy z... odtwarzaniem. Choć ja nie doświadczyłem tego problemu na własnej skórze, to nie brakuje relacji użytkowników, którzy z komunikatem z prośba o przeładowanie strony spotykali się niemal na każdym kroku. "Coś poszło nie tak...".

Przeglądarkowe Spotify wcale nie wypadało najgorzej w poprzedniej wersji - prawdę mówiąc nie miałem z tym odtwarzaczem większych problemów, ale fundamentalnym błędem było oparcie go o technologię Flash. Ta w dość szybkim tempie przestaje być wspierana w większości przeglądarek, choć jakimś cudem udaje mi się zawsze z niego korzystać, nawet pomimo monitu o braku obecności Flasha.

Nagła zmiana rozbudziła apetyty słuchaczy. Wydawało się, że Spotify po tak długim czasie nie będzie w stanie zaprezentować niedopracowanego i nieprzemyślanego produktu. Niestety, w inny sposób o nowym webowym odtwarzaczu Spotify mówić nie można. Nawigacja po usłudze jest dramatyczna. Czynności, które wcześniej wykonywaliśmy 1-2 klikami, teraz potrzebują 3-4. Strony z wykonawcami nie prezentują listy (najpopularniejszych) utworów, lecz tylko dyskografię w postaci mozaiki okładek albumów. Dodawanie utworów do playlist jest utrudnione, a dzielenie się utworami we współdzielonych playlistach zupełnie niemożliwe.

Oprócz tego odtwarzacz ma problemy z... odtwarzaniem. Choć ja nie doświadczyłem tego problemu na własnej skórze, to nie brakuje relacji użytkowników, którzy z komunikatem z prośba o przeładowanie strony spotykali się niemal na każdym kroku. "Coś poszło nie tak...".

Zaktualizowane Spotify w przeglądarce pojawiło się na moim koncie wczorajszego wieczora, lecz dziś rano nie ma po nim śladu. Albo przypadkowo znalazłem się w gronie osób dysponujących dostępem, albo Spotify błyskawicznie zareagowało na falę krytyki, która spłynęła na nich ze strony użytkowników. Podobnie jak inni, nie sądziłem, że przygotowanie wersji webowej Spotify przerośnie Szwedów. W czym doszukiwać się przyczyny? To bardzo trudne pytanie, ponieważ Spotify ma za sobą raczej passę udanych uaktualnień aplikacji mobilnych, które stały się wygodniejsze w obsłudze, a ja odniosłem też wrażenie, że także bardziej responsywne i szybsze.

Może to i lepiej, że nie jestem zmuszony do kombinowania, by odzyskać starsze webowe Spotify, choć nie brakuje takich, którzy już niezbędne rozwiązanie znaleźli i dzielą się nim z innymi. Wystarczy zajrzeć na Reddit, by przekonać się, że dodanie wtyczki do Chrome może uratować Wam skórę.

Jeśli mógłbym zachęcić Spotify do podjęcia choć jednej decyzji, to w pierwszej kolejności poprosiłbym o obsługę Chromecast (audio) w aplikacjach desktopowych, a następnie o wprowadzenie do Polski podcastów.

Przeglądarkowe Spotify wcale nie wypadało najgorzej w poprzedniej wersji - prawdę mówiąc nie miałem z tym odtwarzaczem większych problemów, ale fundamentalnym błędem było oparcie go o technologię Flash. Ta w dość szybkim tempie przestaje być wspierana w większości przeglądarek, choć jakimś cudem udaje mi się zawsze z niego korzystać, nawet pomimo monitu o braku obecności Flasha.

Nagła zmiana rozbudziła apetyty słuchaczy. Wydawało się, że Spotify po tak długim czasie nie będzie w stanie zaprezentować niedopracowanego i nieprzemyślanego produktu. Niestety, w inny sposób o nowym webowym odtwarzaczu Spotify mówić nie można. Nawigacja po usłudze jest dramatyczna. Czynności, które wcześniej wykonywaliśmy 1-2 klikami, teraz potrzebują 3-4. Strony z wykonawcami nie prezentują listy (najpopularniejszych) utworów, lecz tylko dyskografię w postaci mozaiki okładek albumów. Dodawanie utworów do playlist jest utrudnione, a dzielenie się utworami we współdzielonych playlistach zupełnie niemożliwe.

Oprócz tego odtwarzacz ma problemy z... odtwarzaniem. Choć ja nie doświadczyłem tego problemu na własnej skórze, to nie brakuje relacji użytkowników, którzy z komunikatem z prośba o przeładowanie strony spotykali się niemal na każdym kroku. "Coś poszło nie tak...".

Zaktualizowane Spotify w przeglądarce pojawiło się na moim koncie wczorajszego wieczora, lecz dziś rano nie ma po nim śladu. Albo przypadkowo znalazłem się w gronie osób dysponujących dostępem, albo Spotify błyskawicznie zareagowało na falę krytyki, która spłynęła na nich ze strony użytkowników. Podobnie jak inni, nie sądziłem, że przygotowanie wersji webowej Spotify przerośnie Szwedów. W czym doszukiwać się przyczyny? To bardzo trudne pytanie, ponieważ Spotify ma za sobą raczej passę udanych uaktualnień aplikacji mobilnych, które stały się wygodniejsze w obsłudze, a ja odniosłem też wrażenie, że także bardziej responsywne i szybsze.

Może to i lepiej, że nie jestem zmuszony do kombinowania, by odzyskać starsze webowe Spotify, choć nie brakuje takich, którzy już niezbędne rozwiązanie znaleźli i dzielą się nim z innymi. Wystarczy zajrzeć na Reddit, by przekonać się, że dodanie wtyczki do Chrome może uratować Wam skórę.

Jeśli mógłbym zachęcić Spotify do podjęcia choć jednej decyzji, to w pierwszej kolejności poprosiłbym o obsługę Chromecast (audio) w aplikacjach desktopowych, a następnie o wprowadzenie do Polski podcastów.

Zaktualizowane Spotify w przeglądarce pojawiło się na moim koncie wczorajszego wieczora, lecz dziś rano nie ma po nim śladu. Albo przypadkowo znalazłem się w gronie osób dysponujących dostępem, albo Spotify błyskawicznie zareagowało na falę krytyki, która spłynęła na nich ze strony użytkowników. Podobnie jak inni, nie sądziłem, że przygotowanie wersji webowej Spotify przerośnie Szwedów. W czym doszukiwać się przyczyny? To bardzo trudne pytanie, ponieważ Spotify ma za sobą raczej passę udanych uaktualnień aplikacji mobilnych, które stały się wygodniejsze w obsłudze, a ja odniosłem też wrażenie, że także bardziej responsywne i szybsze.

Może to i lepiej, że nie jestem zmuszony do kombinowania, by odzyskać starsze webowe Spotify, choć nie brakuje takich, którzy już niezbędne rozwiązanie znaleźli i dzielą się nim z innymi. Wystarczy zajrzeć na Reddit, by przekonać się, że dodanie wtyczki do Chrome może uratować Wam skórę.

Jeśli mógłbym zachęcić Spotify do podjęcia choć jednej decyzji, to w pierwszej kolejności poprosiłbym o obsługę Chromecast (audio) w aplikacjach desktopowych, a następnie o wprowadzenie do Polski podcastów.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

muzyka onlineSpotify