Targi MWC 2016 jasno wskazały, że smartfony nie wzbudzają już wielkich emocji, trudno wymyślić coś nowego i czymś zaskoczyć. Zaszło to już tak daleko, że LG - mimo tego, że zdecydowało się na nowatorskie rozwiązanie w swoim flagowcu, wygląda to tak, jakby owa nowość została tam wdrożona na siłę. Idei modułów nie czuję - przynajmniej w takiej formie. Wskazałem na rozwiązanie, które mogłoby być nowym rozdaniem w świecie nowych technologii mobilnych. Wiem jedno - konsumentów zaskoczyć już się nie da.
Smartfon robi wszystko to, do czego może służyć. Zastąpił nam odtwarzacz muzyki, aparat fotograficzny, mapę, nawigację... potencjalne możliwości telefonu komórkowego są ograniczane już jedynie przez aplikacje, które są na nim zainstalowane. Już od jakiegoś czasu mówi się, że dalszy rozwój technologii mobilnych będzie zasadzał się już tylko na pompowaniu specyfikacji i okazjonalnym "festiwali dziwactw wszelakich", gdzie jedyne, czego będzie można pogratulować producentom, to odwagi. Nie nowatorstwa i kreatywności. W przypadku LG do dzisiaj nie wiem, czy mam do czynienia z dziwactwem, czy genialnym owocem głębokich przemyśleń jajogłowych z Korei.
Ustaliliśmy sobie, że smartfony to temat "zakończony". Co dalej?
Rynek próżni nie lubi i producenci będą chcieli zagospodarować nowe nisze. To akurat całkiem normalne - kto się nie rozwija, ten się zwija. Smartwatche są zbyt podobne do smartfonów i właściwie przedłużają tylko ich funkcje. To ciekawy gadżet, ale nie koniecznie potrzebny "do życia". Smartfon mimo wszystko jest w centrum zainteresowania konsumentów technologii i o inteligentnym zegarku nigdy nie będziemy wspominać mówiąc o jakiejkolwiek rewolucji. VR? Najpewniej okaże się tylko rozrywką dla pasjonatów gier i profesjonalistów pracujących przy projektach. Trudno będzie udowodnić ludziom, że potrzebują właśnie VR, że to coś, co muszą mieć. Ze smartfonem było łatwiej. Smartfon stał się sprzętem bardzo osobistym - do wszystkiego.
Jak uczynić technologie jeszcze bardziej osobistymi? Na to, co powiem zaraz nie jesteśmy jeszcze gotowi i chyba nikt przy absolutnie zdrowych zmysłach nie pozwoliłby sobie wszczepić nawet chipu NFC pod skórę. A tymczasem mam wrażenie, że za paręnaście lat giganci zaczną nas przygotowywać na hybrydyzację człowieka i urządzenia elektronicznego. Nie będziemy odbiorcą korzyści płynących z Internetu Rzeczy, ale elementami ekosystemu połączonych ze sobą przedmiotów. Odpowiednim gestem będziemy w stanie otworzyć drzwi, do których mamy udzielony dostęp, uruchomić samochód, który przypisany jest do nas, wywołać za pomocą myśli rozmowę głosową z dowolną osobą, a interfejs użytkownika oprze się na swobodnej rozmowie z asystentem głosowym. Ze smartfonami nie rozstaniemy się nigdy - potrzebujemy konsumować treści, robić zdjęcia, mieć dostęp do aplikacji. Jednak pchnięcie człowieka w kierunku integracji z maszyną jest nieuniknione. Kiedy to się wydarzy - nie wiem. Jak wspomniałem wyżej - nie jesteśmy na to gotowi, mamy zbyt wiele wątpliwości co do bezpieczeństwa naszych danych, z dystansem podchodzimy do cały czas rozrastających się macek usług społecznościowych. Pewne bariery trudno będzie przełamać.
Nie widzę innego, sensownego kierunku rozwoju. Niektórzy już teraz kombinują z chipami NFC pod skórą i np. odblokowują nimi telefony. Istnieją protezy, którymi można sterować za pomocą myśli - i odbywa się to całkiem sprawnie. Do tego wszystkiego wkrada się jednak etyka - ciało to świętość. Czy rzeczywiście chcemy takiego kierunku rozwoju technologii? Na pewno nie chcemy teraz. Możemy nie chcieć za 10, 20, a nawet 50 lat. Na taką rewolucję możemy czekać latami - a może ktoś prędzej znajdzie inny, lepszy kierunek?
Grafika: 1, 2, 3
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu