Felietony

Nowa mysz i klawiatura Logitecha są trochę jak remaster wydanej parę lat temu gry

Tomasz Popielarczyk
Nowa mysz i klawiatura Logitecha są trochę jak remaster wydanej parę lat temu gry
Reklama

Gamingowe nowości Logitecha na 2024 rok nie wbijają w fotel. Prawdę powiedziawszy próżno to szukać rewolucji. Firma stawia na sprawdzone konstrukcje, które doczekały się jedynie delikatnego odświeżenia.

Jestem użytkownikiem myszy G Pro Superlight 2 oraz G 915 (w wersji TKL). Nie ukrywam zresztą, że bardzo zadowolonym. W związku z tym z dużym zaciekawieniem śledziłem najnowsze premiery firmy, wśród których była nowa G 915 X oraz G Pro X Superlight DEX. Sęk w tym, że nie są to do końca nowe produkty…

Reklama

Z obu korzystam od kilku tygodni, a poniżej spisałem swoje wrażenia i odczucia. W dużym skrócie – jeżeli macie już Superlight 2 i G 915 (bez X), raczej schowajcie portfele.

Mysz G Pro X Superlight 2 DEX


Podobno nad Superlight 2 DEX inżynierowie Logitecha pracowali kilka lat. Trochę mi trudno w to uwierzyć, bo nowa mysz jest od strony technicznej właściwie identyczna jak Superlight 2. Co się zatem zmieniło? Kształt obudowy – tylko tyle i w sumie aż tyle.

Symetryczny dotąd Superlight 2 został lekko wygięty i wyprofilowany w taki sposób, aby lepiej pasować do chwytu prawej dłoni. Niektórzy nazywają to dużym upodobnieniem do modelu G703, a inni mówią wręcz, że mysz stała się teraz „ergo”. Właściwie w jednym i w drugim jest trochę prawdy.

Co zmienia nowy kształt? Przede wszystkim mysz jest teraz świetnie dostosowana do chwytu palm oraz claw. Znacznie wygodniej powinna leżeć też w dłoniach o większych rozmiarach (a takie posiadam i faktycznie odczułem różnicę na plus). I rzeczywiście mam wrażenie, że nowy kształt podoba mi się trochę bardziej od tego symetrycznego – co oczywiście jest sprawą czysto subiektywną. Czy w jakikolwiek sposób jest to rewolucyjna zmiana? Nie. Czy jest to lepszy model niż Superlight 2? Nie, inny. Czy warto go kupić? Nie, jeżeli już macie Superlight 2.

Właściwie nie mam nic do tego, że Logitech robi po prostu „remaster” swojego najlepszego produktu i prezentuje lekko wyprofilowaną wersję. Problem w tym, że G Pro X Superlight 2 myszą idealną nie jest i zdecydowanie warto byłoby się pochylić nad poprawkami. Szczególnie, ze konkurencja nie śpi i w 2024 roku zaprezentowano wiele świetnych gryzoni w cenie zbliżonej do flagowca Logitecha.

G Pro X Superlight 2 DEX dzieli te same minusy co symetryczny odpowiednik. Przycisk pod kółkiem myszy lubi się sam odklikiwać podczas przytrzymywania. Ślizgacze na spodzie są dalej fatalne, więc każdy szybko je wymienia. Natomiast boczne przyciski mają bardzo niski próg aktywacji, co sprawia, że przez chwilę czujemy jakbyśmy wciskali powietrze. Zdecydowanie jest tutaj nad czym pracować, a tymczasem producent trochę wydaje się to ignorować.

Reklama

Jasne, świetną wiadomością jest fakt, że (skądinąd rewelacyjny ) sensor Hero 2 poprzez software’ową aktualizację otrzymał czułość podbitą do 44k DPI. Sęk w tym, że dla 99% graczy ta zmiana nie oznacza absolutnie nic, bo te liczby już dawno odleciały w kosmos. Nie znam nikogo, kto by ustawiał swojego gryzonia na 40k DPI, bo tylko wtedy jest w stanie „strzelać ze snajperki”.

Czarę goryczy przelewa fakt, że DEX jest o 150 zł droższy od modelu Superlight 2. Płacimy tutaj oczywiście pewien podatek od nowości, ale trochę irytujące jest, że to praktycznie identyczne produkty różniące się jedynie kształtem obudowy (i jeszcze raz podkreślę – nowy kształt wcale nie jest lepszy od starego, jest po prostu inny i adresowany do innych odbiorców).

Reklama

Klawiatura G 915X


Byłem nieco surowy dla DEX-a. Rzućmy okiem na klawiaturę, bo tutaj zmieniło się na szczęście nieco więcej. Od razu jednak uprzedzam – rewolucji również nie uświadczono.

Pierwsza G915 była produktem niezwykle udanym – głównie za sprawą niskoprofilowych przełączników. Dla mnie to był strzał w dziesiątkę, bo wreszcie mogłem grać na klawiaturze, na której również wygodnie się pisze (a przy tym nie jest aż tak głośna). Na przestrzeni lat konstrukcja niestety trochę już została w tyle za konkurencją. Nie dziwi zatem nowa wersja.

Co się zmieniło? Logitech zastosował tutaj grubszą o 0,3 mm aluminiową płytę stanowiącą główny element konstrukcyjny klawiatury. Zmieniono również materiał keycapów na bardziej pasujący do dzisiejszych standardów w segmencie premium – teraz jest to matowe PBT. Poprawiono też delikatnie łączność i… zastosowano złącze USB-C (czego zresztą wymaga teraz Unia Europejska od wszystkich producentów, więc był to raczej przymus niż dobra wola).

Próg aktywacji klawiszy pozostał bez zmian i nadal wynosi 1,3 mm. Dalej mamy do wyboru trzy wersje przełączników: tactile, linear, clicky. Są one jednak teraz stabilniejsze i mniej chybotliwe niż wcześniej, a także fabrycznie smarowane. To skutkuje zauważalnie cichszą pracą (mniej „grzechoczą), co po części jest też trochę zasługą wspomnianej wcześniej grubszej, metalowej podstawy.

Reklama

Cała reszta tutaj również pozostaje bez zmian. Przy czym w przypadku G915 X przesiadka z poprzedniego modelu wydaje się już trochę bardziej uzasadniona. Praca klawiszy rzeczywiście jest inna i daje się to odczuć. Port USB-C też sporo zmienia, bo w końcu możemy wyrzucić ten kabel Micro USB i korzystać tylko z jednej wtyczki do ładowania wszystkich naszych akcesoriów i telefonu – dla mnie to robi różnicę.

Sęk w tym, że sama cena może trochę odstraszać, bo klawiaturę wyceniono na ponad 1100 zł (wersję TKL na 999 zł). I tutaj znowu trudno udawać, że konkurencji nie ma. Otóż na rynku w tej kategorii cenowej pojawiło się już naprawdę kilka interesujących modeli.

Odcinanie kuponów?

Trudno mi oprzeć się wrażeniu, że Logitech od jakiegoś czasu odcina kupony od swojego sukcesu. Jasne, konstrukcja myszy G Pro X była strzałem w dziesiątkę i sprawiła, że cały rynek ją naśladował przez kolejne lata. Sęk w tym, że Razer, SteelSeries i inni idą ciągle do przodu, eksperymentują i stosują odważne pomysły.

Logitech natomiast zaczął grać bezpiecznie i jedynie delikatnie odświeża swoje konstrukcje. Byłbym w stanie to zrozumieć, gdyby szło to w parze z adekwatnymi poprawkami. A tymczasem dostajemy nowe produkty, które cierpią na te same bolączki co stare (jak ślizgacze w G Pro Superlight 2 oraz nowej wersji DEX). Trudno na to przymykać oko.

Ogólnie rzecz biorąc zarówno G Pro Superlight 2 DEX jak i G915 X to dobre produkty, które z całą pewnością znajdą zadowolonych odbiorców. Szkoda jednak, że są to jednocześnie tak bardzo zachowawcze i bezpieczne premiery bez grama innowacji.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama