Ciekawe strony

Notowanie wcale nie boli. A dzięki Fetchnotes można to robić wszędzie!

Tomasz Popielarczyk
Notowanie wcale nie boli. A dzięki Fetchnotes można to robić wszędzie!
Reklama

Jako, że prokrastynacja to niemalże moje drugie imię, szukam wszelkich sposobów, żeby możliwie najefektywniej organizować czas i utrzymywać ład w swoi...

Jako, że prokrastynacja to niemalże moje drugie imię, szukam wszelkich sposobów, żeby możliwie najefektywniej organizować czas i utrzymywać ład w swoich sprawach korzystam z różnych narzędzi. Wśród nich jest oczywiście aplikacja do zarządzania notatkami. Założenia były dwa - ma być prosta i nieprzeładowana dodatkami oraz umożliwiać synchronizację na wielu urządzeniach. Konkurencja była duża, dylemat niemały. I tak pojawił się Fetchnotes, wymiatając wszystkich!

Reklama

Niejednokrotnie podkreślałem, ze lubię proste rozwiązania. Fetchnotes jest właśnie jednym z nich - nic dodać, nic ująć. Jeżeli tak, jak ja notowaliście do tej pory wszystko we wbudowanym w Windowsa StickyNotes (wirtualne żółte karteczki), z pewnością to docenicie. Ale nie tylko prostota jest atutem serwisu. Najważniejsze jest tutaj to, że mogę z niego korzystać w przeglądarce, smartfonie, a także pod każdym popularnym systemem operacyjnym (jako swoisty widżet).


Do tej pory królował u mnie Gnotes. To aplikacja na Androida, która potrafi łączyć się z Gmailem i pod etykietą "Notes" zapisywać utworzone notatki. Bardzo wygodne i intuicyjne, ale niestety trochę śmieci w skrzynce, więc musiałem szukać alternatywy. Fetchnotes okazał się bezkonkurencyjny.


Główna strona serwisu wygląda bardzo skromnie, co w zasadzie w pełni oddaje jego charakter. Po zarejestrowaniu, do czego będzie nam potrzebny tylko login, hasło i adres e-mail uzyskamy dostęp do estetycznego i bardzo prostego interfejsu webowego. Został podzielony na dwie kolumny. Przy lewej krawędzi mamy wyszukiwarkę oraz listę tagów, a po prawej notatki. Układ sprawdza się i w znacznej większości przypadków daje radę. Fajnym udogodnieniem są obsługiwane tagi, które dodajemy do notatek w podobny sposób jak do postów na Twitterze (poprzedzając krzyżykiem). Dzięki temu Fetchnotes nie obrasta w dodatkowe funkcje (w tym przypadku kategorie) tylko nadal pozostaje szybkim, lekkim i prostym sposobem na notowanie.



Bardzo pozytywne wrażenie wywarła też aplikacja mobilna serwisu, którą opublikowano dopiero dziś. Muszę przyznać, że deweloper miał świetny pomysł na maksymalne uproszczenie dodawania notatek. Wszystko ogranicza się bowiem do gestów na boki. Przesuwając palec w lewo przechodzimy do ekranu dodawania notatki, przesuwając w prawo - zapisujemy ją. I to tyle. Na dole znajdziemy jeszcze szufladkę z tagami, dla lepszej nawigacji. Żadnych zbędnych dodatków, powiadomień, kategorii, priorytetów itp. Jeżeli ktoś kocha prostotę, poczuje się jak w niebie.

Reklama

Dopełnieniem tego wszystkiego są widżety na desktopy. Przygotowano trzy wersje - dla Windowsa, Mac OS X i Ubuntu. Mają one formę pola dodawania nowych notatek, które wyświetla się na pulpicie, dzięki czemu użytkownik w każdej możliwości ma do niego dostęp. A nawet jeśli było inaczej, to twórcy oferują szereg innych możliwości notowania - za pomocą e-maila, którego należy przesłać na odpowiedni adres, a nawet SMS-a. Tego ostatniego jeszcze nie testowałem, ale przycisk "Outside US" przy polu dodawania numeru telefonu sugeruje, że funkcja jest dostępna także dla Europy (a tym samym Polski).

Nie można się oprzeć wrażeniu, że Fetchnotes to coś w rodzaju Evernote lub Springpada, ale w wersji lite. Oba te serwisy to pod niektórymi względami solidny przerost formy nad treścią. Nie każdy potrzebuje tych wszystkich funkcji okraszonych dodatkowo elementem społecznościowym i szeregiem dodatków. Dla niektórych, w tym i mnie, wystarczy po prostu estetyczna lista, tagi i wyszukiwarka. Nie notuję po to, żeby podzielić się tym na Facebooku, ani utrudnić sobie życia. Ma być prosto! I pod tym względem Fetchnotes jest niezastąpiony.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama